Dwie wystawy, dwa światy. Kafchin i Kukla w BWA SOKÓŁ
Dwa piętra galerii to dwa różne światy.
– Jesteśmy w Królestwie Mihutii, fantasmagorycznym świecie krzyżujących się wizji przeszłości i przyszłości, cytatów, spiskowych teorii, umarłych herosów i upadłych cyborgów, krainie alchemików i astronomów, społecznych wyrzutków i internetowych maniaków, kadilaków, konglomeracie filozoficznych mikstur, antyutopii i poezji. To tu w dopieszczonych malarskich kompozycjach, zapełnionych szkicownikach, hybrydalnych obiektach i ułomnych strukturach materializuje się kraina artystycznego „ja”. Mihutia nie ma struktury linearnej, przeciwnie, rozciąga się organicznie i wielowektorowo, mutuje w czasie i przestrzeni, zawłaszczając to co podświadome, zapamiętane, doświadczone i wyparte – mówi Anna Smolak, kurator wystawy.
Do fantastycznie-banalnego (sam tytuł wystawy celowo stanowi sprzeczność) świata młodego rumuńskiego artysty wchodzimy przez centralnie umieszczony na wystawie portal. Znajdziemy tu wiele elementów, o których także myśleliśmy w dzieciństwie czy w młodości. Mamy mitologię, naukę, bohaterów z fabuł science fiction. Obrazy mieszają się z rzeźbą, z konstrukcjami przypominającymi statki kosmiczne, wehikuły czasu lub najprostsze narzędzia ze szkolnego piórnika, które urastają do gigantycznych rozmiarów. Przeszłość w ciekawy sposób miesza się tu z przyszłością, artysta-demiurg zaciera miedzy nimi granice, zaprzecza nawet grawitacji (z jednej strony postać astronoma, z drugiej lewitująca nad ruinami młodzież). I nie byłoby nic lepszego jak wyjść z budynku i zabrać ze sobą w głowie tę groteskową wizję, gdyby nie... druga wystawa.
„Bunt na Bounty” tarnowianina Kamila Kukli to uderzenie kolorem i kształtem. Surrealistyczne oleje na płótnie nasycają wzrok, są bajeczne. Zachwycamy się nimi jak Europejczycy, którzy po raz pierwszy doświadczyli egzotyki, stąd tytuł wystawy: „Bunt na Bounty”, odwołujący do legendarnej wyprawy morskiej na Tahiti w 1787 roku. Efekt wzmacnia jeszcze usytuowanie obrazów, bo oto przechodząc z zaciemnionego pierwszego piętra, gdzie znajduje się wystawa Kafchina, wchodzimy na najwyższe przeszklone piętro galerii.
– Obrazy Kamila Kukli przypominają swoją wybujałą obfitością barokowe królewskie uczty z rzeźbionymi w cukrze i lodzie imitacjami owoców, ryb i posągów. Znajome formy powracają jak twarze celebrytów z plakatów filmowych. Chłodne i odległe, mimo mięsistej reliefowej faktury i orgiastycznych barw, są reminiscencjami światów już minionych, dostępnych jedynie pośrednio, z opowieści, książek i ilustracji. Karmią się pożerając bez końca własne trzewia – zaznacza Magdalena Kownacka, kurator wystawy.
(JB)
Fot. JB