Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Czwartek, 23 maja. Imieniny: Leoncjusza, Michała, Renaty
05/04/2013 - 10:29

„Dla Sącza i Lwowa”: Kazimierz J. Bihun o doktorze Masiorze

Z krakowskim reżyserem-dokumentalistą rozmawiamy o jego filmie poświęconym Jerzemu Masiorowi, lekarzowi, poecie, animatorowi kultury i prezesowi Yacht Clubu.
Premiera filmu jest przewidziana na 19 kwietnia, czyli rocznicę śmierci Dra Masiora?
Tak. Projekcja odbędzie się w sali sądeckiego ratusza 19 kwietnia o godz. 17, w dniu dziesiątej rocznicy śmierci doktora Jerzego Masiora.
Patronem premiery oraz wspominkowego spotkania dedykowanemu doktorowi – jest prezydent Nowego Sącza Ryszard Nowak oraz prezes Towarzystwa Miłośników Lwowa i Kresów Południowo-Wschodnich Bolesław Biłowus. Film nosi tytuł „Dla Sącza i Lwowa”.

Dra Jerzego Masiora poznał Pan przed 20 laty przy okazji kręcenia filmu dokumentalnego z okazji 700-lecia Nowego Sącza. Jak wspomina Pan to spotkanie?
Doktor zrobił na mnie tak duże wrażenie, że po ukończeniu filmu o Nowym Sączu przyjeżdżałem tu wielokrotnie, aby lepiej poznać doktora, dowiedzieć się więcej o nim, o jego zainteresowaniach, pasjach itd.

Kiedy powiał się pomysł, że można by zrobić cały film dokumentalny poświęcony Doktorowi?

Już podczas wizyt w Nowym Sączu zakiełkował pomysł, aby zrobić o nim film. Dlatego na kolejne spotkania przyjeżdżałem z kamerą i w zależności od tematu, o którym doktor opowiadał – w takiej scenerii kręcony był wywiad oraz materiał przebitkowy z doktorem w roli głównej.

Jak powstawał dokument, z jakich nagrań się składa (czy tylko z archiwaliów)? Czy rozmawiał Pan z ludźmi z otoczenia Jerzego Masiora?

Z materiałów tych zrobiłem wówczas 15 minutowy film pt. „Sposób na życie”, który był wyemitowany w TVP Kraków i w zasadzie materiał poszedł do archiwum.
Kiedy dwa lata temu mój przyjaciel pan Wiesław Szkarłat (również poznany przy okazji realizacji filmu o Sączu) zapytał, czy mam jeszcze te materiały związane z Yacht Clubem - bo może warto by je przekazać do archiwum. Zwłaszcza, że to założyciel i patron tego klubu - odszukałem je i po przeglądnięciu po 20-tu latach sam się zdziwiłem, że jest to tak bogaty materiał - w zasadzie spowiedź życia - pomyślałem więc, że można by zrobić coś więcej. Pojechałem do Sącza, aby zobaczyć czy Wiesiek ma jeszcze coś u siebie (prowadził wówczas sądecki oddział telewizji regionalnej), co mogłoby wzbogacić mój materiał i wówczas dowiedziałem się, że w Liceum Chrobrego jest Izba Pamięci poświęcona Lwowowi i doktorowi. Poszedłem tam i poznałem dyrektora tejże placówki pana Bogusława Kołcza, dzięki któremu dotarłem do wielu cennych źródeł informacji o doktorze oraz materiałów ikonograficznych, które później wzbogaciły film. Korzystając z okazji chciałbym serdecznie podziękować panu dyrektorowi za okazaną życzliwość i pomoc przy zbieraniu materiałów oraz nawiązywaniu kontaktów z innymi osobami – co dla mnie jako osoby z zewnątrz było bardzo cenne.
Dowiedziałem się również gdzie leży doktor.
Nie byłbym sobą gdybym od razu nie poszedł na cmentarz i, gdy na nagrobku zobaczyłem datę śmierci, pomyślałem, że mam prawie rok czasu do okrągłej 10 rocznicy i że może to być świetna okazja wręcz pretekst do zrobienia poważnego filmu poświęconego doktorowi. I tak się zaczęło.

Jerzy Masior to postać szczególnie ceniona w Nowym Sączu, znakomity lekarz, poeta, społecznik animator kultury, prezes Yacht Clubu... Nie miał Pan żadnych obaw podejmując się stworzenia dokumentu?
Czy nie miałem obaw podejmując ten temat – otóż nie. Nie jest to pierwszy mój film o kimś. Wcześniej zrobiłem dokument o Krzysztofie Klenczonie pt. „Zagubiona dusza” wielokrotnie emitowany w TVP, o znanym operatorze WFD i PKF Stanisławie Niedbalskim, również emitowanym w TVP i wyróżnianym na krakowskim festiwalu, o krakowskim fotografiku Augustynie Profusie oraz o kilku jeszcze innych osobach, żeby zamknąć się tylko na portretach filmowych. Do wszystkich moich bohaterów czułem zawsze jakąś osobistą więź, nie robiłem nigdy takich filmów na zamówienie -stąd też moja być może na wyrost - ale pewność, że przekaz jest szczery i wiarygodny. Fakty nigdy nie są naciągane pod potrzeby filmu, a w tym przypadku bohater sam mówi o sobie, o swoich upodobaniach, pasjach a także misji jaką czuje, że ma do spełnienia - a że opowiada o tym wspaniale, z wielką pasją i swadą - to tylko uatrakcyjnia przekaz i cały film.

Czego mogą spodziewać się nowosądeczanie, którzy przyjdą na projekcję?
Dla osób, które znały osobiście doktora będzie to niewątpliwie miłe przeżycie - spotkania się niejako na żywo po latach z osobą, której już nie ma wśród nas. Być może dowiedzą się jeszcze czegoś nowego, a dla tych którzy tylko słyszeli o doktorze będzie to okazja do poznania oddanego społecznika i piewcy Sądecczyzny, wręcz jej ambasadora, ale także i wielkiego patrioty.

Rozmawiał Janusz Bobrek
Fot. Kazimierz J. Bihun (klatki z filmu „Dla Sącza i Lwowa”)







Dziękujemy za przesłanie błędu