Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Sobota, 4 maja. Imieniny: Floriana, Michała, Moniki
30/11/2013 - 13:30

Artyści reagują na decyzję prokuratury: To polskie kołtuństwo

Nie milkną echa po wczorajszej deinstalacji przez policję pracy plastycznej Alberta Załuskiego, który w oknach swojego mieszkania przy ul. Pijarskiej powiesił cztery sylwetki ukrzyżowanego Chrystusa. - O wiele więcej prowokacji widzę w złych pomnikach Jana Pawła II w źle ustawianych miejscach niż tego rodzaju uczciwe reagowanie Załuskiego - mówi prof. Andrzej Szarek.
O komentarz do wczorajszego zajścia na ul. Pijarskiej poprosiliśmy dwóch uznanych w Polsce artystów: prof. Andrzeja Szarka, rzeźbiarza i performera, oraz Adama Rzepeckiego, performera, fotografa i twórcy instalacji - związanego z grupą artystyczną Łódź Kaliska.
O samej instalacji, motywacji artysty i wczorajszym demontażu przeczytać można w trzech naszych wcześniejszych artykułach: Chrystus ukrzyżowany na Pijarskiej. Prowokacja czy protest?, Albert Załuski: To moje cierpienie, mój protest i krzyk, Policja zdjęła instalację. Senator: To potworna walka z krzyżem!.

JB: Czy instalację Alberta Załuskiego można było uznać za obrazoburczą?
Prof. Andrzej Szarek: Absolutnie nie. To najbardziej poprawna historia związana z twórczością artysty. Pewien rodzaj wypowiedzenia się publicznego jest wpisane w charakter twórczości każdego z nas. W tym wypadku, kiedy dotyczy to tego typu tematu, to uważam, że to jest nawet nowy rodzaj ewangelizacji, pewnej rozmowy z odbiorcą - ze społeczeństwem, a to społeczeństwo nie otrzymuje tej ewangelizacji w miejscach do tego przeznaczonych.

Czym jest gest artysty z ul. Pijarskiej?

Jest to jakieś grożenie palcem, jakaś informacja, przekaz - co w gruncie rzeczy drażni twórcę. Jest głosem wszystkich ludzi na świecie. Chrystus z globusem jako głową jest informacją bardzo czytelną. Ta komercjalizacja, która się bardzo rozpanoszyła niebywale i jest znakiem współczesności. Ostatnią rzeczą, jaka bym zrobił, to obraził się w tym wypadku na twórcę, ponieważ jego uczciwy dialog ze społeczeństwem nie może być naganny.
O wiele więcej prowokacji widzę w złych pomnikach Jana Pawła II w źle ustawianych miejscach niż tego rodzaju uczciwe reagowanie Załuskiego.

Na ile wolny jest artysta, skoro można postawić mu taki zarzut?
Kto mu stawia zarzut, tego nie wiem? Chyba barbarzyńcy. Dla mnie stawianie takiego zarzutu w tej przestrzeni jest absurdem. Taka sztuka powinna zaistnieć. Ja kiedyś dziesięciopiętrowy blok zamieniłem na Dekalog i ludzie byli wręcz uwiedzeni, bo potrzebują tego typu sztuki. W hipermarkecie jakieś piętnaście lat temu chodziłem  z Chrystusem w wózku, pod ratuszem robiłem happening, w którym sto osób miało kody kreskowe na czołach. Takie zjawiska są już dziś znane. A tutaj Bogu ducha winien zasygnalizował coś i to bardzo pięknie. A tu spotkał się z taką reakcją. To głupota naszego czasu.

Teraz biegły sądowy ustali czy dzieło obraża czyjeś uczucia religijne. Jak to jest możliwe?

Biegły sadowy powinien się zająć np. ministrem kultury i sztuki, który dotuje fatalne projekty, obrazy, rzeźby, które pokazywane są bezczelnie w centrach kultury polskiej, takich, które nas na zewnątrz reprezentują - mówię tu o przypadku w Zamku Ujazdowskim, gdzie jest zespół wulgarności i cynizmu (Profesor ma na myśli niedawna wystawę „British British Polish Polish”, której jednym z elementów było wideo Jacka Markiewicza „Adoracja Chrystusa”, w którym nagi mężczyzna ociera się o figurę Chrystusa).

W instalacji Załuskiego tego kompletnie nie ma?
Tak. Porównajmy sobie te dwie rzeczy i nie nazywajmy tego prowokacją czy przewrotem, bo to jest zwykłe, uczciwe działanie twórcy, panie sędzio.

***
JB: Jest pan autorem skandalizującej „Matki Boskiej z domalowanymi wąsami” (pracę oglądać można w BWA SOKÓŁ w Nowym Sączu), czy wtedy w latach osiemdziesiątych (praca powstała w 1982) pojawiał się taki zarzut: jak obraza uczuć religijnych?
Adam Rzepecki: Jestem wychowany w wierze katolickiej. W momencie, w którym wymyśliłem tę pracę, a pamiętam ten moment bardzo dokładnie - obudziłem się była trzecia nad ranem i wymyśliłem tę pracę - zesztywniałem wtedy ze strachu, że coś takiego mam w głowie. Tydzień czasu nosiłem ten pomysł, nim go zrealizowałem. Ta praca pojawiła się w pierwszym numerze „Tanga”, czasopisma, które kiedyś wydawaliśmy. W 1984 roku była pokazywana na sesji sztuki na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim i wtedy odniesiono się do niej, jak do pracy odnoszącej się do religii czy do poprzedników - bo widać wyraźnie, że nawiązuje ona do pracy Marcela Duchampa, który domalował wąsy Mona Lizie. Potem pokazywana była w kilku galeriach, ale przeszła bez echa.

To kiedy pojawił się konflikt?

Dopiero głośno się o niej zrobiło po wystawie Irreligia, którą organizował Kazimierz Piotrowski w Brukseli. Pisali wówczas o niej ci, którzy je na oczy nie widzieli. Ona była tam prezentowana w formie instalacji z tytułem wyraźnie nawiązującym do Marcela Duchampa.

Jaki był efekt?

Paulini modlili się za mnie na Jasnej Górze, prymas Glemp odprawił mszę za mnie, zresztą nawet w Brukseli, bo był tam. Zamieszanie wokół tej pracy pojawiło się dzięki mediom, a potem chcieli wypłynąć na fali protestu oburzenia politycy. A ja powtarzam, ta praca jest bardzo religijna, a nawet, jeśli ktoś się na nią oburzy, to będzie wierzył jeszcze bardziej, a ci którzy nie wierzą i tak będą nie wierzyć. To nie jest obraz Matki Boskiej, tylko przedmiot. W Piśmie św. Jest napisane, żeby nie czcić bałwochwalczo obrazu Pana Boga, bo to nie jest sam Pan Bóg.

W Nowym Sączu trzy dni wisiała instalacja Alberta Załuskiego nim została zdemontowana przez policję.
To problem z prawem w Polsce, bo każdy może poczuć, że obrażone są jego uczucia religijne. Ale czym to wymierzyć?

Tym zająć ma się biegły sądowy...

Nie wiem jak to może przebiegać. Proszę zauważyć jedno - nikt nie protestuje przeciwko obrazoburczym książkom, bo taką trzeba wcześniej przeczytać. A obraz? Można się nie znać na sztuce, a można przeciwko niej protestować To pokazuje polskie kołtuństwo.
Sztuka nie ma raz na zawsze ustalonych symboli, wszystko zależy od kontekstu, w którym powstała.
Ja nie miałbym nic przeciwko temu, żeby takie dzieło postawić w swoich oknach.

Rozmawiał Janusz Bobrek
Fot. JB







Dziękujemy za przesłanie błędu