O co chodzi w proteście rolników? To Mateusz Wojtarowicz zorganizował rolniczy strajk w Nowym Sączu
Zablokowane autostrady, drogi wojewódzkie i krajowe. Rolnicy planują ogólnopolski strajk, który nie ominie także Nowego Sącza.
Dlaczego protestują? Chodzi nie tylko o bierność polskiego rządu w sprawie importu żywności z Ukrainy, zwłaszcza w kontekście ostatnich decyzji, które w tej sprawie zapadły w Brukseli. Chodzi także o nadgorliwość zielonej polityki, która - jak podkreślają rolnicy, doprowadzi ich do ruiny.
Czytaj też Będą wypłacać w Nowym Sączu dodatek osłonowy. Jak złożyć wniosek? Kiedy wypłaty?
Strajk zapowiadają też lokalni rolnicy. Walczymy nie tylko o siebie, ale także o polski interes - przekonuje Mateusz Wojtarowicz, organizator strajku w Nowym Sączu. - I nie chodzi tylko o import zbóż z Ukrainy czy zielony ład, który chce nam zafundować Bruksela. To także rosnące od dwóch lat rosnące koszty produkcji związane z uprawą zbóż, w sadownictwie czy mleczarskiej branży, nieprzystające do ceny sprzedaży.
Pytanie, czy zrozumienie dla blokady miejskich ulic wykażą mieszkańcy miasta. Jeśli zwykły Kowalski podziela wasze racje, to już nie do końca rozumie dlaczego to on ma być ofiarą strajków. Komunikacyjny paraliż dotyka kogoś, kto na przykład spieszy się do pracy, do lekarza, na umówione spotkanie, wiezie dziecko do szkoły… Naprawdę nie ma innej drogi?
- Problem polega na tym, że zwykły Kowalski nie do końca zdaje sobie z tego sprawę. Tak naprawdę jest tylko garstka ludzi, którzy się tym interesują. Większość ludzie nie wie, co to jest zielony lad i związane z tym ograniczenie produkcji i jakie są dla nas konsekwencje importu ukraińskiego zboża.
Wierzycie w to, że poprzez strajk przekonacie ludzi do swoich racji?
- W ten sposób chcemy zwrócić uwagę na ten problem. Liczymy się z tym, że niektórzy mogą być wkurzeni, ale wśród mieszkańców miast mamy też poparcie dla swoich racji. Pod naszymi informacjami o strajku w mediach społecznościowych jest naprawdę wiele komentarzy wyrażających poparcie dla naszych protestów. Są też tacy, którzy choć nie są rolnikami, zamierzają przyjść na nasza manifestację.
Na co się mamy szykować w Nowym Sączu? Czy w piątek 9 lutego grozi nam totalny komunikacyjny paraliż?
-Nie zdecydowaliśmy się na blokadę rond czy skrzyżowań, tak jak to jest w innych częściach kraju. Będzie to najpierw zgromadzenie na parkingu przy Białym Klasztorze czyli na tak zwanym „jojku”. Zaczynamy o godzinie dziesiątej. Potrwa to maksymalnie do godziny dwunastej. Na to spotkanie zapraszamy też lokalne władze, z miasta i okolicznych gmin, które zostały wybrane również przez nas, rolników. Za to co się dzieje, jej przedstawiciele także powinni czuć się odpowiedzialni, bo przecież nas reprezentują.
Potem zamierzacie wyjechać ciągnikami na ulice miasta.
Z parkingu wyjedziemy na rondo Solidarności, potem pojedziemy ulicą Prażmowskiego, aż do ronda Jana Pawła II. Tam zawrócimy i będziemy cyklicznie krążyć. To nie blokada , tylko przejazdówka.
Jak długo ta przejazdówka potrwa?
Maksymalnie do godziny szesnastej?
Czy będziecie zajmować wszystkie pasy ruchu?
-Będziemy jechać zgodnie z przepisami i będziemy się starać, żeby to było jak najmniej uciążliwe dla kierowców – zapewnia Mateusz Wojtarowicz.
czytaj też Przeżyjemy prawdziwy szok. Idzie gigantyczny wzrost rachunków za prąd
Czym jest zielony ład? To wprowadzenie ograniczeń w stosowaniu nawozów, po żądania przywrócenia gruntów rolnych naturze. To także rozwiązania, które daje mięsu spoza krajów Unii Europejskiej, nieuczciwą przewagę. Do tego dochodzą ogromne obciążenie administracyjne, związane z unijnymi przepisami ochrony środowiska.
Czym to się może skończyć dla naszych lokalnych rolników, sadowników czy mleczarskiej branży, także dla zwykłych ludzi żyjących w wiejskiej społeczności i tych mieszkających w miastach? Także i o tym rozmawiamy z organizatorem strajku w Nowym Sączu Mateuszem Wojtarowiczem. Cała rozmowa w materiale wideo. ([email protected]) fot. jm , Facebook Protest Rolników