Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Piątek, 17 maja. Imieniny: Brunony, Sławomira, Wery
29/05/2022 - 16:45

Sławni, kreatywni, popularni. Co ich inspiruje? Każdy ma swój przepis na sukces

Poznajcie najbardziej popularne postacie z węgierskiego regionu Kiskunhalas.

Erika Miklósa to światowej sławy śpiewaczka operowa, honorowa obywatelka Kiskunhalas. W zeszłym roku obchodziła 30-lecie kariery scenicznej. Fetowana gwiazda scen międzynarodowych ostatnio więcej czasu spędza na Węgrzech. Telewizja Duna TV wyświetliła program o niej pt. „Partytura”.

Kucharz olimpijczyk Zoltan Liptai również rozpoczął karierę w Kiskunhalas. Gotował w bardzo wielu miejscach na świecie, zdobywając doświadczenie. Mistrz kuchni po licznych wędrówkach twierdzi, że kuchnia węgierska może być konkurencyjna w dowolnym miejscu kuli ziemskiej. Jego zdaniem, także w gastronomii bardzo ważne jest zachowanie dawnych, tradycyjnych zwyczajów.

Artysta malarz Levente Sali mieszka i tworzy w Kiskunhalas. Na nasze pytanie odpowiedział, że nowe barwy zyskuje wraz ze zmianą pór roku. Przeszedł już wiele okresów twórczych, teraz za cel przyjął sztukę wiarygodnej abstrakcji. W kręgach publiczności bardzo popularne są jego animacje piaskowe.

Wspólnie z redaktorami programu „Partytura” Erika Miklósa poszukuje przeżyć wspólnotowych, wspólnych wartości i wybijających się ludzi. Zaprasza widzów na tour – trasę krajową, na której idzie się po znakach muzyki i innych gałęzi sztuki, tradycji i nowości, mistrzów i młodych talentów.

Chcesz dawać publiczności to, co najlepsze. Co cię inspiruje na maksimum?
- Jestem pewna, moje sportowe myślenie i łączące się z nim zaplecze mentalne ma na mnie wpływ. Ze wszystkiego chcę wyciągnąć to, co najlepsze. Nie inaczej jest z moimi rolami. Klient kochający muzykę chciałby np. kupić najlepsza płytę. Nie mogę pozwolić sobie na wahania wydajności. To szacunek dla publiczności, kompozytora, kolegów na scenie i mnie samej.

Oprócz wielu innych również branża artystyczna przeszła trudny okres. Co pomogło w cierpliwym znoszeniu czasu epidemii?
- W moim przypadku zostały jeszcze podróże wewnątrz kraju. W moim programie „Partytura” tworzymy mapę prowincji. To podróż odkryć po Węgrzech, razem z otwartym sercem. W każdym razie muszę więc wędrować, a że dzieje się to w kraju, bardzo mnie cieszy. Już nie tęsknię za wielkimi podróżami zagranicznymi. Dużo tego było w życiu. Ograniczałam je też z powodu córki. Dobrze mi teraz być w domu. To lepsze dla rodziny.

Przedstawienie pod tytułem „Zongopera” – głosząc wolność muzyki – zaprezentowaliście z pianistą Janosem Balazsem w ramach serii koncertowej „Cziffra 100” w Kiskunhalas w kościele świętego Piotra i Pawła. Występowałaś w operach, teatrach, halach sportowych. Na ile inaczej śpiewa się w kościele? Na ile wymaga to innej techniki i zestawienia programu?

- Zawsze i wszędzie śpiewa się inaczej. Tu mogłam wybrać cokolwiek, nie tylko utwory sakralne. Bardzo nieliczne są osoby tak otwarte na sztukę świecką wewnątrz Kościoła. Cieszę się, że i tu doszło do otwarcia. To piękne miejsce, pomieści liczną widownię. Myślę, że to wyznanie wiary proboszcza, aby jak najwięcej osób przyszło do kościoła, może i wiarę praktykować będą lepiej. Jestem zwolenniczką tego samego podejścia, jako katoliczka. Bardzo się cieszę, że mogliśmy tu zaprezentować piękny, cudowny koncert klasyczny z fortepianem. To przecież coś niezwykłego w świątyni.

- Dla każdego artysty scenicznego ważne jest w czym wystąpi. Słyszałem, że nasze koronki mają coś wspólnego z twoją kreacją?
- Już się bałam, że o to nie zapytasz (uśmiecha się). Dom Koronek obdarował mnie wspaniałą suknią z koronkami projektu i wykonania Tunde Hrivnak. Przyjęłam to jako prezent na 50 urodziny i jubileusz trzydziestolecia. Oficjalne wręczenie sukni odbyło się przed koncertem. Jest w niej wiele miłości. Od Tunde Hrivnak dostałam też koszulkę z koronką, mam ją teraz na sobie.

Zoltan Liptai urodził się w Kiskunhalas 46 lat temu. Sztuka gastronomii interesowała go od najmłodszych lat, ten związek trwa do dzisiaj. Szkoły kończył w mieście rodzinnym, potem zdobywał doświadczenie w świecie. Pełnił swoje powołanie w wielu słynnych restauracjach i hotelach węgierskich, pracował w branży również zagranicą. Jak twierdzi, gastronomia to jego fach i hobby. Obecnie uprawia bardziej kreatywnie to zajęcie. Pisze, gotuje, serwuje do fotografii, ozdabia potrawy.

Jeździłeś po świecie. Na ile znane czy poszukiwane są zagranicą węgierskie potrawy i smaki?
- Jestem zdania, że dokądkolwiek byśmy w świat nie pojechali, kuchnia węgierska bardzo się przyjmuje. Trzeba natomiast zwracać uwagę na to, żeby nie przesadzić z tłuszczem i przyprawami. W Kanadzie na przykład kuchnia węgierska jest tam, gdzie francuska czy włoska. Jest lubiana. Przesadzać w gotowaniu z tłuszczem jest zaś niezdrowo nawet tu, w kraju.

Gotowałeś dla sławnych ludzi, przywódców. Na ile zostawiano ci wtedy wolną rękę?
- Zdarza się, że mówią, na co mają ochotę. Czasem sam wymyślam. Trzeba wiedzieć, dla kogo się gotuje, co lubi, czy ma jakieś alergie pokarmowe. Bardzo ważne jest, żeby nikt nie znalazł się w nieprzyjemnej sytuacji.

Przed laty ukazała się twoja książka „Przepisy rodzinne”. Czy czasem trzeba na nowo przemyśleć dawne, tradycyjne potrawy?
- I tak, i nie. Jak spojrzymy na różne kraje, okazuje się, że dawnych, tradycyjnych, klasycznych potraw nie wolno zapomnieć, zupełnie je przekształcić. Są podstawy, które muszą pozostać. Może być mowa o ograniczeniu ilości tłuszczu, bądź przypraw. Bardzo jest natomiast istotne zachowanie dawnej kultury i tradycji. Potem można do nich się dobrać, troszkę zmodernizować. Nie jestem jednak zwolennikiem tego, żeby z dawnej potrawy zrobić totalnie coś innego. Można tylko zmieniać z wyczuciem, żeby nie zatracić charakteru dania.

Artysta malarz Levente Sali ma mocne wsparcie z bliskości natury. Odkąd przeprowadził się do domu z ogrodem, zmieniło się jego życie i uległ nowym wpływom także artystycznie. Dzień po dniu widzi nowe odcienie kolorów, wystarczy tylko wyjść przed dom.

Przeprowadziłeś się z żoną do domu z ogrodem. Na ile otoczenie inspiruje cię artystycznie?
- Zupełnie zmieniło moje podejście do malarstwa. Od ogrodu w każdej porze roku dostaję takie barwy, o jakich nie śmiałem nawet marzyć. Każda pora dnia niesie nowe odcienie. Jestem tu, przyrodę widzę w bezpośredniej bliskości. Obrazy o takiej tematyce malowałem już wcześniej, lecz inaczej. Efekty kolorystyczne wychodzą też lepiej w innych obszarach, przy portretach, martwej naturze, scenach ulicznych. Bliskość przyrody bardzo pomaga. Nie muszę wymyślać kolorów. Wychodzę na podwórze i je dostaję.

Jak wpłynęła na ciebie sytuacja wirusowa?
- Z początku – przez tydzień, dwa – ciężko było przywyknąć, potem znalazłem swój rytm. Świat nie zawsze chodzi w moim tempie. W czasie pandemii przywykłem do malowania w nocy. Podział czasu wyszedł tak, że mogłem pracować na trzy fazy. Malowałem od pierwszej - drugiej w nocy do siódmej rano, potem odpoczywałem. Pracowałem jeszcze po południu i wczesnym wieczorem szykowałem się na następny dzień. Nie trzeba było nigdzie gonić.

Jak ten okres zmienił wybór tematów?
- Miałem możliwość eksperymentowania, na przykład znajdowania nowych tematów. Przyglądałem się, jak mogę realizować swoje wyobrażenia. Absolutnie był to czas dowolnego tworzenia.

Jakie znalazłeś nowe tematy?
- Mogłem się wypróbować w malarstwie abstrakcyjnym. Nie robiłem tego dosłownie, tylko upraszczałem. Moim celem jest wiarygodna sztuka abstrakcyjna. Jeszcze muszę zrobić parę setek obrazów, żeby móc powiedzieć, że dotarłem do celu. Zerwałem z kurczowym trzymaniem się technik i materiałów. Rozpoczął się i trwa proces mieszanego stosowania różnych przyborów. Już bez obaw używam wszelkich surowców, jakimi dysponuję. Ta niewiarygodna wolność daje obrazom bardzo wiele głębi. Mam fascynujące zamówienia. Samorząd Komitatu Bacs-Kiskun zwrócił się do mnie, żebym zrobił animacje piaskowe do zebranych bajek i legend. Muzykę do nich daje zespół Lyra.

(Obraz i tekst: Laszló Pal) 

Artykuł powstał przy realizacji projektu „Local Media for V4 Cooperation & Integration”
Opracowanie: Partner węgierski
Nazwa medium: Halasmédia

www.halasmedia.hu
Wydawca: Halasi Média és Kultúra Nonprofit Kft.

The project is co-financed by the Governments of Czechia, Hungary, Poland and Slovakia through Visegrad Grants from International Visegrad Fund. The mission of the fund is to advance  ideas for sustainable regional cooperation in Central Europe.

Projekt współfinansowany przez rządy Czech, Węgier, Polski i Słowacji poprzez Granty Wyszehradzkie Międzynarodowego Funduszu Wyszehradzkiego. Misją funduszu jest promowanie pomysłów na trwałą współpracę regionalną w Europie Środkowej.







Dziękujemy za przesłanie błędu