Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Środa, 15 maja. Imieniny: Dionizego, Nadziei, Zofii
14/03/2020 - 13:15

Z cyklu: “Jak nie być frajerem?” Dlaczego koronawirus to poważna sprawa?

Huang Ping - Konsul Generalny Chin w Nowym Jorku stwierdził na początku lutego, że nie należy „siać paniki” w związku z obecnością koronawirusa. Swoje słowa wzmocnił oświadczeniem, że jakoś nikt nie chce pamiętać o tym, że w roku 2019 przez USA przetoczyła się epidemia grypy, na którą zachorowało przeszło 18 milionów osób, z czego 32 000 zmarły.

koronawirus

W nieco podobnym tonie, choć znacznie bardziej ironicznie wypowiadał się słynny amerykański „The New York Times” na temat epidemii wirusa gorączki krwotocznej (Ebola), która śmiertelne żniwo zbierała od 2014 roku na obszarze Afryki Zachodniej. Zaprezentowano wówczas bardzo wymowną ilustrację przedstawiającą przeciętnego Amerykanina, z papierosem w ustach, wyposażonego w puszkę piwa oraz hamburgera. Komentarz był następujący: „w USA rocznie umiera 300 000 ludzi na choroby związane z otyłością, 450 000 to liczba zgonów spowodowana paleniem tytoniu, zaś alkohol zabija 88 000 ludzi rocznie”. Zapomniałem dodać. Ów Amerykanin ma grymas przerażenia na twarzy i z paranoicznym lękiem wypowiada słowo „EBOLA”.

Argument jest więc następujący – obecny strach przed koronawirusem, lub miniony strach przed Ebolą to kompletnie nieuzasadniona paranoja, gdyż zgonów spowodowanych tym zagrożeniem jest relatywnie mało. Jak to ujął niedawno jeden z polskich polityków „koronawirus zabił mniej osób, niż ginie na Polskich drogach”.

Szanowni Czytelnicy – to nie do końca jest tak. W tym tekście chciałbym usprawiedliwić, dlaczego koronawirus to olbrzymie zagrożenie i dlaczego wywołuje ono tak wielką panikę, której towarzyszą nadzwyczajne środki ostrożności.

A jak nie wiadomo, o co chodzi, to chodzi oczywiście o….prawdopodobieństwo. Wyobraźcie sobie Państwo, że z całego świata losujemy dwójkę ludzi. Nic nadzwyczajnego – zwyczajne losowanie dwóch osób spośród wszystkich dorosłych istnień zamieszkujących nasza planetę. Załóżmy teraz, że już mamy to za sobą. Już po losowaniu okazało się, że łączny wzrost (suma wzrostu jednej i drugiej osoby) naszej pary to 4,1 metra. Pytanie: jaka jest najbardziej prawdopodobna kombinacja? Innymi słowy: jaki jest najbardziej prawdopodobny wzrost tej pary? Czy najbardziej prawdopodobna kombinacja to taka, że jedna osoba ma 4 metry, a druga 10 centymetrów? No raczej nie, bo takie ewenementy praktycznie nie występują.

No to może jedna osoba ma 3 metry, a druga 1,1 metra? Też chyba nie. Szczególnie biorąc pod uwagę fakt, że średni wzrost człowieka to około 170 centymetrów. Nie bawiąc się w licytacje, kontynuując to rozważanie dojdziemy do słusznego wniosku, że najbardziej prawdopodobna kombinacja to 2,05 metra i 2,05 metra. Dlaczego taka intuicja wydaje się słuszna? Ponieważ takie właściwości statystyczne ma ludzki wzrost. Ze znacznie większym prawdopodobieństwem możemy z populacji ludzkiej wylosować dwóch albo nawet trzech dwumetrowców pod rząd, niż choćby raz trafić na 3-metrowego olbrzyma. Zostawmy to na chwilkę.

Rozważmy niemal identyczny przykład. Ponownie losujemy dwie osoby. Tym razem jednak nie będzie nas interesował ich łączny wzrost, tylko ich łączny dochód. Otóż okazuje się, że łączny dochód naszej pary to 36 milionów dolarów. No i ponownie zadam to samo pytanie. Szanowny Czytelniku – jaka jest najbardziej prawdopodobna kombinacja? Czy tym razem również będzie to 50% i 50%, czyli 18 milionów i 18 milionów? Najprawdopodobniej nie. Jeżeli założymy sobie, że przeciętny dochód na świecie to 10 000 $ rocznie, to spróbujmy sobie wyobrazić jak trudno byłoby z takiej „ubogiej” populacji wylosować nam dwóch milionerów pod rząd! W rozważanym przypadku najbardziej prawdopodobne jest to, że jedna osoba zarabia 35,99 miliona a druga zarabia tylko 10 tysięcy.

Czego dowodzą te przykłady? Przede wszystkim tego, że mieliśmy do czynienia z dwoma zjawiskami, które pochodzą z dwóch różnych (statystycznych) światów. W tym pierwszym świecie wartość średnia (średni wzrost) jest istotnym parametrem, który uwzględniamy wówczas, gdyż zastanawiamy się nad możliwością wystąpienia zjawiska będącego wielokrotnością średniej. Z kolei w drugim świecie – wartość średnia praktycznie nic nam nie mówi.

Posłużę się jeszcze jednym przykładem. Wyobraźcie sobie, że Państwa dziecko ma dylemat. Zastanawia się, czy w przyszłości ma zostać dentystą, czy piłkarzem. Załóżmy również, iż jedynym kryterium, jakim młody człowiek się kieruje jest kryterium dochodowe. Po rozmowie z naszą pociechą dowiadujemy się, że wygrywa opcja „piłkarz”, bowiem „średni dochód piłkarza” wynosi 5 mln dolarów rocznie, a to znacznie więcej niż średni dochód dentysty….

W takiej sytuacji mądry rodzic, musi dziecko wprowadzić w świat rozkładów statystycznych i wytłumaczyć, że rzeczywiście średnio piłkarz zarabia więcej niż dentysta, ale jeśli dokładnie wgryziemy się w strukturę dochodów piłkarzy, to okaże się, że przytłaczająca większość zarabia marne grosze, natomiast czołówka piłkarzy zarabia setki milionów dolarów. Dzięki temu średnia jest wysoka, ale nic nie mówi nam o właściwościach danej populacji. Dla porównania – w świecie dentystów średni dochód jest wskaźnikiem, który relatywnie prawidłowo pozwala rozeznać, czy zawód dentysty jest warty uwagi czy nie. Są dentyści zarabiający kiepsko, i są dentyści zarabiający bardzo dobrze, ale większość dochodów oscyluje wokół jakiejś średniej.

Z pewnym uproszczeniem, za Nassimem Talebem pozwolę sobie na stwierdzenie, że w rzeczywistości funkcjonujemy w ramach dwóch światów. Pierwszy możemy określić mianem Średnioświata, a drugi Ekstremoświata. W pierwszym - znajomość średniej wartości jakiejś cechy bardzo pomaga w procesie podejmowania decyzji. W drugim - znajomość średniej ma bardzo mało zalet. W pierwszym  - sytuacje katastrofalne są rezultatem ciągu nieszczęśliwych wypadków. W drugim – sytuacje katastrofalne są rezultatem jednego nieszczęśliwego przypadku. W pierwszym – duży sukces jest spowodowany szeregiem drobnych sukcesików, które się kumulują. W drugim – duży sukces jest efektem pojedynczego zdarzenia.

No dobrze dosyć tego! Zainteresowany koronawirusem Czytelniku, który się zastanawia co to wszystko ma wspólnego z tytułem tekstu. Postaram się wszystko połączyć w jedną całość.

Zacznę od kolejnego eksperymentu myślowego. Wyobraź sobie dostojny Czytelniku, że zapadasz w śpiączkę. Zostajesz z niej wybudzony mniej więcej po miesiącu. Na Twoje szpitalne łóżko ktoś przynosi codzienną prasę. I nagle widzisz nagłówek na pierwszej stronie. Nagłówek informuje „w ostatnim tygodniu zmarło 200 milionów ludzi”. Tym razem moje pytanie jest następujące: jaka jest najbardziej prawdopodobna przyczyna nagłej śmierci 200 milionów ludzi? Czy będzie to otyłość? Palenie papierosów? Alkohol? Wypadki drogowe? Może wszyscy nagle zachorowali na raka? Może do tylu wzrosła ilość utonięć na światowych kąpieliskach?

A może to efekt koronawirusa, lub ogólnie – jakiegoś wirusa, który się wydostał spod kontroli? Myślę, że nie masz najmniejszych problemów z odpowiedzią i podskórnie wyczuwasz, że to ostatnia odpowiedź jest właściwa. A dlaczego akurat ona? Ponieważ w przeciwieństwie do pozostałych – należy ona do innego porządku statystycznego. Wszakże jest zwyczajnie niemożliwością to, żeby w krótkim czasie wzrosła na przykład o 100 lub 200 razy liczba zgonów na nowotwory, liczba wypadków drogowych czy liczba utonięć- analogicznie jak miało to miejsce w przypadku wylosowanej pary osób, której łączny wzrost wynosił 4,1 metra.

Wykluczyliśmy wtedy możliwość wylosowania człowieka mającego 4 metry. Z koronawirusem jest jednak inaczej. Potencjał rażenia wirusa jest nieograniczony i pierwszego dnia może zabić on 10 osób a pięćdziesiątego może zabić 10 milionów osób. Właściwości statystyczne, w jakich się ten twór biologiczny obraca nie nakładają na niego tak sztywnego gorsetu, jak to ma miejsce w przypadku na przykład palenia papierosów.

   Koronawirus - dzienna umieralność

                                                   Źródło danych

Przede wszystkim pamiętajmy zatem, że ignorowanie podziału na Średnioświat i Ekstremoświat, i w konsekwencji mieszanie właściwości statystycznych tych dwóch porządków jest jednym z gwarantowanych sposobów na frajerstwo.

Wydaje się, że nadzwyczajne środki ostrożności, jakie zostały wprowadzone od czasu uznania koronawirusa za zagrożenie dla świata świadczą o tym, że elity decyzyjne zdają sobie sprawę z powagi sytuacji i wcale nie bagatelizują problemu. Panika w tym przypadku nie jest wcale nieracjonalna.

Panika a sankcje gospodarcze

Istnieje pewna analogia pomiędzy reakcją na rozprzestrzenianie się epidemii a odbiorem sankcji gospodarczych. Wprawdzie analogie zawsze mają swoje granice, ale czego się nie robi, żeby być bardziej perswazyjnym.

Już słychać, jak tu i ówdzie słychać głosy, że z tym koronawirusem to przesadzają, no bo przecież statystyki pokazują, że liczba zachorowań maleje i ogólnie – sytuacja się poprawia. Innymi słowy „z wielkiej chmury mały deszcz”.

Z kolei w przypadku sankcji gospodarczych sprawa wygląda inaczej. Jakiś kraj popełnia przewinienie, w reakcji na które inny kraj, bądź grupa krajów wprowadza sankcje (np. zakaz importu towarów, zakaz eksportu towarów, blokada kapitału, zakaz przemieszczania się dla pewnych osób). Najbliższym dla nas przykładem są oczywiście sankcje gospodarcze, jakimi została obłożona Rosja po aneksji Krymu w 2014 roku.

Wszystkie badania statystyczne pokazują, że tak zwana „opinia publiczna” uważa sankcje gospodarcze za instrument, który zupełnie nie działa. No bo przecież sankcje zostały wprowadzone „a Putin dalej dzierży Krym”.

Co łączy reakcję na koronawirusa z reakcją na „nieskuteczność” sankcji ekonomicznych? Odpowiedź krótka: brak wyobraźni. Odpowiedź dłuższa: zarówno w przypadku paniki związanej z obecnością koronawirusa, jak również w obliczu „nieodnoszących skutku sankcji” – pytanie jakie powinniśmy sobie zadawać brzmi „Gdzie bylibyśmy dzisiaj, gdyby takie a takie działanie nie zostało wprowadzone?”.

W odniesieniu do epidemii należałoby więc zapytać Pana Huanga Pinga oraz cytowanego polskiego polityka o to – ile byłoby dziś ofiar koronawirusa, gdyby nie przesadne, mające charakter paniki, i miejscami bardzo drastyczne środki ostrożności.

W odniesieniu do sankcji gospodarczych również stawiamy podobne pytanie „jak daleko posunąłby się kraj X, gdyby nie solidarna odpowiedź innych krajów na jego poczynania?”.

Reasumując 

Kiedyś pewien ksiądz opowiadał mi, że kiedy dzwoni do niego kobieta, która oświadcza, że jest w stanie ciężkim, że to jej ostatnie godziny życia i, że prosi o pilne przybycia kapłana – wówczas ten spokojnie kończy zmawiać brewiarz, dopija herbatę i nie spiesząc się, spokojnym krokiem wychodzi z domu. Za to, kiedy z podobnym komunikatem dzwoni mężczyzna, to oznacza, że sprawa jest naprawdę poważna i należy rzucić w jednej sekundzie wszystko i natychmiast udać się do chorego.

Otóż abstrahując od tego, czy ów kapłan miał rację bądź nie wydaje się, że skoro nawet światowe elity rządowe doszły do konsensusu, że trzeba wprowadzać nadzwyczajne środki ostrożności w związku z koronawirusem – to sprawa musi być naprawdę poważna. 

Grzegorz M. Malinowski
(Sądeczanin, doktor nauk ekonomicznych, filozof. Wykładowca na Akademii Leona Koźmińskiego w Warszawie.)
e-mail: [email protected]
TT – @grzesiek.mal







Dziękujemy za przesłanie błędu