Praca w straży granicznej hitem. 18 etatów i ponad 250 chętnych!
Miejsc tylko osiemnaście, a podań dwieście pięćdziesiąt. Tylu jest chętnych do pracy w Karpackim Oddziale Straży Granicznej w Nowym Sączu, gdzie trwa nabór funkcjonariuszy. Zanim jednak grupka szczęśliwców zamieni się w prawdziwych pograniczników, musi przejść długą drogę wypełnioną specjalistycznymi szkoleniami i procedurami.
Przeczytaj też Karpacki Oddział Straży Granicznej wrócił do Nowego Sącza!
To już dwa ostanie dni, kiedy można składać dokumenty. Rzecznik placówki Dorota Kądziołka przyznaje, że zainteresowanie pewną i stabilną pracą pogranicznika jest bardzo duże.
- Początkowo mieliśmy przyjąć tylko sto podań, ale zgłosiło się tylu chętnych, że zdecydowaliśmy się umożliwić składanie dokumentów wszystkim. To już ponad dwieście pięćdziesiąt osób. Niemal połowa to kobiety.
Jak tłumaczy rzeczniczka, procedura związana z naborem jest skomplikowana. Składa się z dwóch etapów i trwa kilka miesięcy.
Przeczytaj też Męczą Koguta o pracę w Straży Granicznej
- Pierwszy etap to rozmowa kwalifikacyjna, przed komisją w Nowym Sączu, weryfikacja danych, badanie psychologiczne i psychofizjologiczne polegające na badaniu wariografem. Etap drugi to odbywa się w jednym z ośrodków szkoleniowych straży Granicznej, w Koszalinie lub Kętrzynie, gdzie trzeba zdać pomyślnie test z wiedzy ogólnej, języka obcego i test sprawnościowy. Potem jest jeszcze jedna rozmowa kwalifikacyjna.
Cała procedura wyłaniania kandydatów na pograniczników zajmuje kilka miesięcy. Dopiero wtedy okaże się kto znajdzie się w gronie szczęśliwców. Zanim nowi funkcjonariusze trafią do służby, muszą przejść jeszcze specjalistyczne szkolenia, potem czeka ich jeszcze miesięczna praktyka i szkoła podoficerska. Zaczną pracować dopiero w połowie przyszłego roku.
(ami), fot archiwum Sądeczanina. info