Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Czwartek, 2 maja. Imieniny: Longiny, Toli, Zygmunta
08/06/2022 - 06:15

Piwna ofensywa w browarze w Grybowie. Nowe maszyny i nowe trunki [ZDJĘCIA]

Rozwijają skrzydła, bo zmienia się trend wśród wielbicieli złotego trunku, którzy latami zalewani piwem z wielkich, zagranicznych koncernów, zwrócili się ku lokalnym browarom, lepiej radzącym sobie w podążaniu za gustem piwoszy. Grybowski Browar Pilsweizer ma potencjał, ale żeby konkurować na rynku z gigantami musi inwestować w rozwój. Właśnie zakończyła się wielka modernizacja wiekowego zakładu

Pilsweizer to browar z duszą. Założony na początku dziewiętnastego wieku zakład, który należał niegdyś do czeskiego piwowara Franciszka Paschka, siedemnaście lat temu kupili ojciec i syn,  Ivan i Andrej Chovancowie.  Ivan jest Czechem, Andrej, po matce, Słowakiem.  Razem stworzyli  zgrany duet. To właśnie oni podnieśli z upadku zakład znacjonalizowany po drugiej wojnie światowej.

Rozwinęli skrzydła, bo zmienia się trend wśród wielbicieli złotego trunku , którzy latami zalewani piwem z wielkich, zagranicznych koncernów, zwrócili się ku lokalnym browarom, lepiej radzącym sobie w podążaniu za gustem piwoszy.

Spółka, w której Chovancowie do tej pory inwestowali głównie w piwne, smakowe eksperymenty, ma potencjał, ale żeby konkurować na rynku z gigantami, musi inwestować w rozwój. Właśnie zakończyła się wielka modernizacja liczącego dwa wieki browaru, w którym bije teraz nowoczesne serce.

- Modernizacja objęła zarówno sam zakład, jak i park maszynowy oraz cały budynek, w którym mieści się browar. Teraz Pilsweizer  wszedł do pierwszej ligi jeśli chodzi o automatyzację produkcji – mówi Andrej Chovanec, większościowy akcjonariusz spółki.

- Uruchomiliśmy nowoczesną linię technologiczną. Teraz mamy nowy depaletyzator, co pozwoliło zautomatyzować sortowanie i wkładanie  butelek  na taśmociąg.

Jak to działa? - Butelki przesuwają się do płuczki, potem trafiają do rozlewaczki, która napełnia je piwem i natychmiast nakłada kapsle. Stamtąd butelki jadą taśmociągiem do tunelowego pasteryzatora. Potem trafiają do  etykieciarki, a stamtąd do nowej kartoniarki.  Odeszliśmy od tacki i folii do  umieszczania piwa w kartonie – dodaje Chovanec. 

Wcześniej  trzeba było to robić ręcznie. Butelki należało wkładać do myjki, co zajmowało więcej czasu. Stara rozlewaczka nieprecyzyjnie rozlewała piwo. Straty sięgały 30 procent. Marnowała się nawet jedna paleta, która liczy osiemset czterdzieści butelek piwa. Poza tym stare maszyny ciągle wymagały remontu,   co niepotrzebnie generowało koszty.

Teraz wszystko idzie  bardzo sprawnie. - Jesteśmy w stanie rozlać więcej hektolitrów piwa niż dotychczas. Zwiększyliśmy wydajność całej linii rozlewniczej do 9 tysięcy butelek na godzinę. Przed zakupem nowej linii rozlewaliśmy na jednej zmianie 120 hektolitrów piwa,  teraz to 250 hektolitrów – podkreśla właściciel browaru.

To nie  koniec inwestycji. W zakładzie zostały wymienione rury, które doprowadzają z tanków leżakowych piwo i dwutlenek węgla.  Został też zamontowany ogromny zbiornik do magazynowania wody.  W hali produkcyjnej jest nowe ogrzewanie, nowa wentylacja i nowe kompresory.    

- Modernizacja zakładu została rozłożona na pięć lat. Pierwsza maszyna pojawiła się w październiku ubiegłego roku. Teraz uruchomiliśmy całą linię produkcyjną – mówi Andrej Chovanec.

Ile trzeba było wydać na unowocześnienie zakładu? Tego nie zdradza. To – jak mówi -  tajemnica biznesowa.

Za tą nowoczesnością kryje się klasyczne, długie warzenie piwa w kadziach,  czym grybowski browar wygrywa z wielkimi  koncernami, stawiającymi na szybką, masową produkcję.  

- My stosujemy tylko surowce najwyższej jakości i źródlaną wodę ze studni głębinowych. Nie dodajemy żadnej chemii i utrwalaczy, które przyspieszają proces produkcji. U nas warzenie jednej warki 180 hektolitrów  piwa trwa dwanaście godzin. Prawdziwa fermentacja w kadziach,  alkoholizacja, trwa od jednego do trzech tygodni i prawdziwe dojrzewanie piwa w tankach leżakowych trwa od trzech do dwudziestu tygodni. To wymaga bardzo dużo pracy i wysiłku w porównaniu z koncernem, gdzie wyprodukowanie piwa trwa…. czterdzieści osiem godzin.

Andrej Chovanec nie tylko warzy piwo ze znawstwem i  miłością.  Uwielbia eksperymentować ze smakami. Jeden z nowych eksperymentów to piwo bezalkoholowe pod nazwą Pilsvar Zero Alko.

-Już od dawna nosiłem się z tą myślą. Są tacy, którzy lubią piwo, ale z różnych przyczyn nie mogą pić alkoholu. To nie było łatwe przedsięwzięcie. Chodziło o zbalansowanie smaku do takiego stopnia, żeby jak najbardziej zbliżało się do smaku prawdziwego piwa  i żeby w nim nie było posmaku zgubionego alkoholu. Mam nadzieję, że nam się to udało. Wyprodukowaliśmy też  bezalkoholowe piwo smakowe Pilsvar Tropikalne. Jest w nim pulpa owocowa, banan, smoczy owoc, marakuja  i ananas. Nie ma nic lepszego na upalne dni – zapewnia Chovanec.

W tym roku grybowski browar rozpoczął produkcję i wprowadził do sprzedaży nowe piwo górnej fermentacji, niefiltrowane – Pilsvar Pszeniczne

– O piwie pszenicznym myśleliśmy już od dawna, w końcu wcielamy nasze przemyślenia w życie. Oczywiście na swój autorski sposób. Inspiracją dla nas są tradycyjne belgijskie witbiery, inaczej zwane biere blanche. Przygotowaliśmy piwo górnej fermentacji i niefiltrowane.  Zależało nam na orzeźwiającym pszenicznym smaku, z minimalnie kwaśnym finiszem. Jako dodatkowe składniki wykorzystaliśmy do warzenia kolendrę i skórki z pomarańczy. Użyliśmy Saaz, a więc znanego chmielu czeskiego, bardzo aromatycznego, dodającego naszemu piwu nieco charakteru korzennego – opisuje Andrej Chovanec. 

Wyprodukować to jedno, ale piwo trzeba jeszcze sprzedać i na tym zarobić. Jakiś czas temu  browar Pilsweizer wszedł do sieci Kaufland.

Czy to znaczy, że ze swojego matecznika, jakim jest Małopolska, rusza pan teraz na podbój całego kraju? -Na razie to początek. Dostarczamy piwo do dziewięciu Kauflandów w Małopolsce,  ale oczywiście sprzedajemy  nasz złoty trunek i do innych regionów Polski.

Serca klientów sieci grybowski browar podbija  przede wszystkim trzema rodzajami piwa: Pilsvar Góralskie, Pilsvar Grybów i Pilsvar Lach.

Browar wszedł też w kooperację ze sklepami Biedronki,  której już od dwóch lat  dostarcza piwo Pilsvar Grybów, czasami Pilsvar Góralskie i Pilsvar Lach. I to  -jak zazncza Andrej Chovanec, do dwóch magazynów centralnych w Wojniczu i Krakowie.  - Nasze piwo można kupić w blisko 250 sklepach w Małopolsce i na Podkarpaciu – dodaje.  - Pilsvar wygrywa z koncernami swoją jakością i tradycyjną klasyczną, a nie masową produkcją. - My stosujemy tylko surowce najwyższej jakości i źródlaną wodę ze studni głębinowych. Nie dodajemy żadnej chemii i utrwalaczy, które przyspieszają proces produkcji.

Jak jest różnica między masową produkcją a piwem warzonym w Grybowie? To jak różnica między złotem a tombakiem – mówią fani lokalnego browaru. -  Warto zainwestować w złoto, a do tego jeszcze dodać konsumencki patriotyzm, który tak jak małe browary, staje się ostatnio bardzo modny.(jagienka.michalik@sadeczanin info) fot.jm

Jagienka Michalik

Artykuł sponsorowany







Dziękujemy za przesłanie błędu