Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Wtorek, 7 maja. Imieniny: Augusta, Gizeli, Ludomiry
14/04/2017 - 05:40

Pani Anna szykuje się na tamten świat...

Wielki Piątek to czas kiedy w swoich myślach dotykamy tajemnicy śmierci Chrystusa, naznaczonej wielkim cierpieniem drogi krzyżowej. Jednak w naszym codziennym życiu śmierć to temat tabu. Została wypchnięta na margines życia społecznego. A przecież powinniśmy o niej mówić. Bo jest to najbardziej intymne, ale zarazem najbardziej naturalne wydarzenie w życiu każdego człowieka - mówi pani Anna, która ma osiemdziesiąt trzy lata i powoli szykuje się na tamten świat.

Jak wyglądają pani rozmowy o odchodzeniu z rówieśnikami?

To często taka wymiana informacji o tym, kto spośród przyjaciół czy znajomych jest już po tamtej stronie. Mówimy o tym, że coraz mniej nas zostało…i stawiamy pytania, jak może być w zaświatach, czy spotkamy tam swoich bliskich? Ale te myśli bywają też rozdarte. Z jednej strony to dojmująca tęsknota za tymi, którzy już odeszli, rodzicami, rodzeństwem, ale z drugiej, żal, że trzeb opuścić tych, których tak bardzo się kocha. Szczególnie własne dzieci. One ciągle człowieka potrzebują i to niezależnie od tego, ile mają lat.

Rozmawia się też o sprawach doczesnych i ….bardzo przyziemnych? O grobowcu, o ubraniu do trumny?

O tym też rozmawiamy. Mówimy na przykład, że grobowiec zapobiegliwie przygotowany za życia, to przejaw troski o rodzinę, żeby im oszczędzić po naszej śmierci kłopotu. Ale czasem te nasze rozmowy zabarwione są humorem i ironią. Moja znajoma, która odkąd pamiętam zawsze była szalenie elegancka, żartuje sobie, że od dawna jest spakowana na tamten świat, a moda się zmienia i ona co jakiś czas swoją trumienna garderobę musi wymieniać na nowszy model.

Czy te zabarwione humorem rozmowy nie przykrywają lęku przed śmiercią? Nieprzebaczonej sobie przeszłości, gryzącego sumienia, pokiereszowanych relacji z bliskimi? Czy wyobraźnia podsuwa obraz sadu Bożego, podczas którego  zostaną zmierzone dobre i złe uczynki?

Kiedy przychodzi starość, robi się rachunek sumienia. Taki życiowy bilans zysków i strat. Przychodzą takie myśli, że tego się nie powinno było zrobić, że się kogoś skrzywdziło… Pamięć przywodzi uczynki, zdarzenia, których naprawić już nie można. To są powracające wyrzuty dotyczące czasem spraw naprawdę błahych. Ale wyobraźnia podsuwa obraz wielkiej wagi z szalami dobra i zła. I jeszcze ta myśl, że tamten świat zabiera się ze sobą tylko to, co dobrego dało się w życiu innym.

Ale czy ktoś, kto wierzy, nie powinien się wyzbyć takiego lęku? Przecież miłosierdzie Boga przewyższa sprawiedliwość. No i przechodzi się do innego, lepszego świata, w którym jest perspektywa życia wiecznego

Myślę, że wszyscy odczuwają podobny lęk przed śmiercią. Tylko, pewnie natężenie lęku jest zmienne. Inne u osób wierzących, inne u tych, którzy nie wierzą, a jeszcze inne u tych, dla których życie nie ma sensu czy wartości. Myślę, że dla osób wierzących życie jest nad wyraz cenne, gdyż stwarza człowiekowi jedyną możliwość, by niejako zarobił na jakość życia wiecznego. Ale moc wiary pozwala nam również inaczej spoglądać na samą śmierć. Wiara jest zawsze wiarą w kogoś lub w coś. Jeśli wierzę tylko w swoje życie, to śmierć istotnie jest kresem. Ale jeśli wierzę w Boga, który jest życiem, to ta wiara pozwala mi przeżywać tę śmierć inaczej. Jako przejście. 







Dziękujemy za przesłanie błędu