Własny stadion ich zablokował. Sandecja przegrała ostatni mecz w tym roku
Na wyjazdach piłkarze Sandecji spisywali się w tym sezonie znakomicie. Pewnie wygrywali, dzięki czemu zadomowili się w czołówce tabeli. Zupełnie inaczej jest jednak po powrocie do Nowego Sącza, gdzie mecze rozgrywają na „placu budowy”. Z czterech spotkań nie wygrali ani razu, dwukrotnie przegrywając i dwa razy remisując.
Starcie z Odrą Opole rozpoczęło się po ich myśli. W 4 minucie strzał Rafała Kobrynia został jeszcze obroniony jednak 10 minut później Mateusz Kuchta musiał już skapitulować. Piłkę w pole karne wrzucił Bartłomiej Kasprzak, a centrę wykorzystał Kornel Osyra, pewnie uderzając główą.
W pierwszej połowie niewiele się działo. Mimo tego goście zdołali wyrównać. W 40 minucie Kobryń sfaulował Mateusza Marca i sędzia podyktował rzut karny. Na bramkę zamienił go Tomas Mikinic.
Po zmianie stron „Biało-czarni” ruszyli do ataku. W 51 minucie Kuchta przeniósł nad poprzeczką znakomity strzał z 18 metrów Damira Sovsicia. Chwilę później golkiper Odry obronił też uderzenie Błażeja Szczepanka.
Po pół godzinie gry, sędzia aż 7 minut analizował za pomocą VARu czy gościom należy się rzut karny. Ostatecznie wskazał na 11. metr. Do piłki ponownie podszedł Mikinić i znów zdobył gola. Jednocześnie drugą żółtą kartkę obejrzał Kobryń, co oznaczało, że Sandecja będzie kończyła mecz w „10”.
Do końca dążyła jednak do wyrównania. Najbliżej była w 85 minucie, ale Sovsić trafił z rzutu karnego w słupek. Piłki do bramki skierować się już nie udało i to Odra cieszyła się z trzech punktów.
Zawodnicy z Nowego Sącza kończą rundę wiosenną na 5. miejscu w tabeli. Przed nami teraz długa przerwa zimowa. Na boisko zawodnicy powrócą dopiero pod koniec lutego. ([email protected], fot.: Adrian Maraś, Sandecja Nowy Sącz)