Dobra książka. Sądeczanin poleca. Ewa Andrzejewska "Maryan. Powrót" (3)
Napisałam do Markusa Lustiga do Izraela. Zadzwonił po tygodniu o północy. Najpierw słychać było muzykę, potem głosy. Wreszcie powiedział szeptem, czy pani słyszy, czy pani słyszy, pani Ewa, powiem o nim, a potem nabrał powietrza, Pinia! Nasz Pinia! Przychodził chyba kilka razy do chederu, jak tam byłem. Jeździli my razem na kolonie do lasu. Taki ładny był, z jasnymi włosami, fajny chłopak, włosy miał w loczki, widziałem go w szkole na Kochanowskiego, chodził też do chederu i do bóżnicy, my niewiele się znaliśmy, bo ja mieszkałem na Żydowskiej, a oni na Piekle, ale go pamiętam, w wojnę spotkali my się w Rzeszów i Pustków, a potem on do Auschwitz, a ja do Płaszowa.
Widzi pani nie mogę mówić. Napiszę do pani, chociaż mało polski znam.
Pięć lat wcześniej.
Luty 2007. Krzysztof Bojarczuk jest artystą malarzem w Mieście i uczy w szkole. W 2007 roku szukał w Internecie na komputerze jakiegoś malarza na M. Spieszył się, a ciągle mu wychodziło nie to, czego szukał. Po raz któryś na ekranie wyskakuje zdjęcie mężczyzny w kapeluszu i napis: Artfacts .Net. Maryan S. Maryan. 1.1.1927 Born in Nowy Sącz Malopolskie (PL)= Pinchas Burstein 15.6.1977 Died in New York, NY (US). Trzy obrazki: profil zniekształconej głowy, abstrakcja i krzyk. Ogłoszona aukcja - już nieważna.
Pinchas Burstein po wojnie nie wrócił do Polski. Mieszkał w kilku miejscach. Niemcy, Izrael, Francja, Stany Zjednoczone. Może się wydawać, że mieszkał wszędzie. Jego obrazy wiszą w galeriach i muzeach całego świata. Pojawiają się ciągle na aukcjach. Istnieją w publicznych kolekcjach. Z podpisami: Maryan, Maryan Bergman, Maryan S.Maryan. Można sprawdzić.
Zaczął malować w połowie lat czterdziestych.
Początkowo jak z Picassa. Potem jak z Miro, trochę z Braque’a, ale nie tak lekko. Ryba pożera kobietę. Widać zęby. Czerwony kwadrat przecina żółty pasek. I rozpływa się w popiół i żużel.
Podnosi się krzyk, unosi się w powietrzu. Wyciekają odpryski kolorów. Łzy wypływają poza ramy. Płyną rozmazane. Wlewają się do morza łez.