Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Niedziela, 16 czerwca. Imieniny: Aliny, Anety, Benona
22/05/2024 - 11:35

Ireneusz Raś: w tej kampanii nie rozmawiamy o Unii Europejskiej

Z Ireneuszem Rasiem, posłem na Sejm RP, wiceszefem Ministerstwa Sportu i Turystyki, kandydatem w wyborach do Parlamentu Europejskiego - o kampanii wyborczej, sporcie, igrzyskach i letniej olimpiadzie 2036 - rozmawia Tomasz Kowalski.

Ireneusz Raś. Fot. facebook.com/IrekRas

Jest pan kandydatem do Parlamentu Europejskiego z poparciem PSL, ale członkiem partii Centrum dla Polski. Co to za formacja?
- Założyliśmy ją kilka lat temu z politykami i działaczami społecznymi. Organizowaliśmy, najpierw jako stowarzyszenie, pewne przedsięwzięcia programowe w ramach Koalicji Polskiej. A potem przekształciliśmy to w partię polityczną Centrum dla Polski. Obecnie w parlamencie reprezentuje nas trzech posłów i jeden senator, mamy już radnych w powiatach, gminach i sympatyzujących z nami radnych sejmikowych.

Nie zrezygnował pan z funkcji wiceministra sportu i turystyki…
- W naturalny sposób rezygnację złożyli ministrowie i liderzy list. Natomiast pozostali kandydaci mają się urlopy, zatem i ja jestem w tej chwili na urlopie.

Czy uważa Pan za wiarygodne sondaże, które dają PiS-owi 19 mandatów w Parlamencie Europejskim,18 dla KO i 6 Trzeciej Drodze?
- Wie Pan, nie ma się co się zapatrywać na sondaże, tylko trzeba ciężko pracować.

Startuje pan z piątego miejsca…
Tak, staram się pomóc Trzeciej Drodze uzyskać w Małopolsce i Świętokrzyskim jak najlepszy wynik. To jest olbrzymi okręg wyborczy, dlatego komunikować się ze wszystkimi wyborcami można głównie za pośrednictwem mediów elektronicznych.

W kampanii, niestety, jak dotąd za mało jest rzeczywistej dyskusji na podstawowe tematy - czym będzie Unia Europejska, jakie mamy poglądy w tym zakresie, jakiego rodzaju wspólnotą chcemy ją uczynić, czy jest ważna, czy nie jest ważna… 

Mam nadzieję, że przez ostatnie tygodnie jednak skupimy się na tych właśnie sprawach - taka jest właśnie od początku linia Trzeciej Drogi i PSL. Natomiast widać, że inne ugrupowania wciąż grają tematami polskimi.

Na ile, w Pana ocenie, zamach na słowackiego premiera wystudzi temperaturę kampanii wyborczej do Europarlamentu? 
- Nie widzę, niestety, takiego efektu. Gorzej - widzę nieustanne podgrzewanie atmosfery wyborów. Bierze się to z języka polityków, którzy używają mocnych sformułowań w sposób jeszcze bardziej dobitny, dążąc do jeszcze mocniejszej polaryzacji postaw i nastrojów.

Dlatego tak ważne i bliskie są mi słowa marszałka Szymona Hołowni, który wzywa, aby wybierać Trzecią Drogę, bo to jest wybór bezpieczny dla Polski. Można mieć różne poglądy, ale mieszkamy w kraju Unii Europejskiej, gdzie spory wygrywa się argumentami.  O niebezpieczeństwach tej wielkiej polaryzacji mówimy od dłuższego czasu, ale nie wszyscy tego słuchają, nie każdy jest w stanie uwierzyć, jak bardzo jest niszczycielska.

W ubiegłym roku usłyszeliśmy zapowiedź, że Polska stara się o organizację olimpiady w 2036 roku. Czy po zmianie rządu to aktualne? 
- Letnie igrzyska olimpijskie są wielkim wydarzeniem i bardzo kosztowną imprezą, więc słuchając zapowiedzi, zwłaszcza, że padały pod koniec kampanii wyborczej do Sejmu i Senatu, patrzyłem na to dość krytycznie. 

Naturalnie, jestem zwolennikiem organizacji przez Polskę dużych imprez sportowych, i w tej kwestii, mam nadzieję, będziemy mieli niebawem coś dobrego do powiedzenia wspólnie z wicepremierem Kosiniakiem-Kamyszem, ale takie ważne zapowiedzi, najwyraźniej bez konsultacji z Polskim Komitetem Olimpijskim, bo nie słyszałem wcześniej jasnej wypowiedzi Polskiego Komitetu Olimpijskiego, który mówiłby: tak, to jest nasz cel, składamy taką aplikację, były pochopne. 

Czyli politycy wyprzedzili bieg wydarzeń?
- Żeby PKOl ogłosił taki wielki projekt, musi mieć gwarancje rządowe. A żeby dostać gwarancje, trzeba przecież złożyć jakiś wniosek, pokazać, jaki ma się plan. Tu jednak planu PKO-lu nie było, zresztą PKOl jest dzisiaj poprzez swego prezesa mocno upolityczniony, nie da się tego ukryć, i to jest dziś duży problem dla polskiego sportu.

Sama zapowiedź starań o olimpiadę została zatem rzucona dość nierozważnie. Nie lubię takich projektów, bo trzeba mieć tutaj wyobraźnię organizacyjną. Być może zostało to źle zrozumiane, a prezydent Andrzej Duda tylko wyraził przekonanie, że jesteśmy - jako zamożny i rozwinięty kraj - gotowi do przeprowadzenia letnich igrzysk olimpijskich. 

Ale to wiedzieliśmy już wcześniej, przecież współorganizowaliśmy Euro 2012. Ta impreza stała się zresztą katalizatorem rozwoju Polski - transportu, lotnisk, dzięki niej mamy też dzisiaj najnowocześniejsze stadiony.

Czy ubiegłoroczne Igrzyska Europejskie również pokazały, że jesteśmy gotowi? 
- Igrzyska też pokazały, że potrafimy zorganizować dużą imprezę sportową, nawet rozproszoną, podobnie jak igrzyska letnie czy zimowe. Relacje telewizyjne z igrzysk pokazywały piękne obrazy, a inauguracja i zakończenie stały na przyzwoitym poziomie artystycznym.

Nie przesądzam efektów weryfikacji poszczególnych działań, ale uważam, że jeśli chodzi o obraz wydarzenia i jego organizację, był to sukces Małopolski, jak i Krakowa, wspieranych przez ówczesne Ministerstwo Sportu i Turystyki. Przyglądałem się temu z bliska, byłem na stadionach.

A jak pan ocenia obecną sytuację w Sejmiku Województwa Małopolskiego?
- Mamy najwyraźniej do czynienia z głęboką dyskusją wewnątrz środowiska Prawa i Sprawiedliwości, które po wyborach samorządowych ma w sejmiku większość. Trwa wśród nich walka o fotel marszałka. Jarosław Kaczyński, wskazał swojego kandydata, natomiast część samorządowców Prawa i Sprawiedliwości do jego pomysłu ustawia się co najmniej bokiem i twardo trzyma ten kurs.

Dlatego podejrzewam, że wybór marszałka w Małopolsce nastąpi dopiero po wyborach do Parlamentu Europejskiego, a dotychczasowy zarząd będzie jeszcze pełnił swą funkcję w okresie trzech miesięcy. Jak oceniam pracę marszałka Kozłowskiego? Przez pryzmat jego starań i zaangażowania podczas Igrzysk Europejskich - co najmniej dość przyzwoicie. (rozmawiał [email protected]) Fot. facebook.com/IrekRas







Dziękujemy za przesłanie błędu