Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Piątek, 29 marca. Imieniny: Marka, Wiktoryny, Zenona
13/12/2021 - 15:05

Wilk łapie stopa na krajówce w Podłopieniu! W Dobrej wilki zagryzły psa

Do niepokojącego zdarzenia doszło wczoraj, 12 grudnia w miejscowości Podłopień w powiecie limanowskim. W biały dzień wilk biegał przy krajówce nr 28. To bezprecedensowa sytuacja, ale jeszcze bardziej niepokoi fakt, że w miejscowości Dobra wilki zagryzły psa.

Patrząc przez pryzmat wydarzeń, do których dochodzi w ciągu kilkunastu ostatnich miesięcy na terenie powiatów nowosądeckiego, limanowskiego i gorlickiego można wyciągnąć jednoznaczne wnioski – wilki zatracają swój instynkt samozachowawczy i coraz mniej obawiają się ludzi.

W Podłopieniu działo się podobnie. Było jeszcze zupełnie jasno, gdy osamotniony wilk biegał przy krajówce nie bacząc na bliskość aut i ludzkich zabudowań. Sprawa jest poważna, bo już październiku w rozmowie z szefem Nadleśnictwa Limanowa Januszem Krywultem usłyszeliśmy, że od początku roku gospodarze z okolicy zgłosili tutaj aż 22 szkody spowodowane przez te drapieżniki. Tyle, że ilość szkód nie jest wcale równoznaczna z ilością zwierząt gospodarskich, które padły łupem wilków. Tych jest ponad dwa razy tyle: 45 owiec, 9 sztuk bydła, 2 psy i 2 kozy. Teraz wilk po raz pierwszy biegał za dnia a w miejscowości Dobra kilka dni temu wilki zagryzły gospodarskiego psa. Do drugiego chciały się dobrać, ale spłoszył je właściciel posesji, której pies pilnował.

O wilkach i tym, co należałoby zrobić, by dobro tych zwierząt nie kolidowało z interesem mieszkańców Sądecczyzny jak również o kolejnych niepokojących incydentach z udziałem tych drapieżników w naszym regionie rozmawialiśmy już jakiś czas temu m.in. ze Stanisławem Michalikiem Nadleśniczym z Piwnicznej-Zdroju. Ale najpierw kilka słów o sytuacji w Podłopieniu. Michalik nie ukrywa, że zachowanie wilka było bardzo podejrzane. Nie wykluczone, że jego całkowity brak lęku i dezorientacja wynikają z choroby np. wścieklizny. Może to też być stary wilk, który wykluczony z funkcjonowania watahy szuka pokarmu na własną rękę. Dla takiego wilka gospodarskie psy trzymane na łańcuchu to łakomy kąsek. Jedno jest pewne. - W takich sytuacjach pod żadnym pozorem nie można zbliżać się do wilka - podkreśla Michalik.

Zobacz też: 58 zabitych zwierząt gospodarskich! Wilcze ataki na Limanowszczyźnie

Ale wróćmy do naszej wcześniejszej rozmowy z nadleśniczym, czyli jak pogodzić interes ludzi z interesem drapieżników. Michalik zwraca uwagę na kardynalną dla niego kwestię a mianowicie stanowisko części środowiska ekologów. Tej części, która stawiając na holistyczne podejście do przyrody humanizuje, nadaje ludzkie cechy wilkom a animanizuje ludzi. To ta część „zielonych”, która nie dopuszcza do dyskusji argumentu, że to jednak człowiek jest obecnie na najwyższym szczeblu ewolucji i z automatu odbierają mu prawo do ingerowania w sposób pozostałych gatunków, istot, z którymi ten świat dzieli.

Cechy ludzkie nadają wilkom czasem sami leśnicy mówiąc choćby, że wilki zabijały dla zabawy, jak choćby przy okazji incydentu w Łabowcu. – Wilki się nie bawią, wilki działają instynktownie. To są długodystansowcy podczas polowań w przeciwieństwie do choćby rysi, które zabijają z zaskoczenia. Wilk goni jelenia albo sarnę tak długo aż ta się zmęczy i padnie – tłumaczy Michalik. I dlatego wilki zabiły tyle owiec w Łabowej, zabiły zgodnie z tym co dyktował im instynkt wszystkie, które uciekały.

Michalik zaznacza, że na terenie jego nadleśnictwa były dowody na to, że wilki też wracają do ubitej zwierzyny, tak jak wspomniane przez nas lisy. – Zimą w głębokim śniegu odkryliśmy zabite przez stado wilków trzy sarny. Dwie były ogryzione, trzecia nie. Ale do tej trzeciej wilki potem wróciły i ją dojadły – podkreśla nasz rozmówca.

Wracając jednak do środowiska do najzagorzalszych obrońców wilków - ono nie dopuszcza w ogóle do dyskusji pojęcia: regulacja systemowa. A właśnie ci ludzie mają najwyższą obecnie w naszym kraju siłą przebicia. Jednocześnie, gdy niekwestionowany w Polsce autorytet z dziedziny behawioryzmu wilków Henryk Okarwa badał stanowisko opinii publicznej, to okazało się, że 80 procent Polaków deklaruje ogromną, szczególną sympatię dla gatunku wilczego, ale jednocześnie 80 procent ankietowanych nie chce żyć w bezpośrednim sąsiedztwie wilka.

I to prawdopodobnie ten rozdźwięk sprawia, że mimo szczegółowego rozpoznania tematu i procedowania go obecnie na najwyższych szczeblach władzy, nasi politycy obawiają się wprowadzić w Polsce rozwiązania, które z powodzeniem funkcjonują już nie tylko na Słowacji, ale również w większości pozostałych krajów Europy. Mówimy tu o systemowej kontroli populacji.

Sam Michalik osobiście też jest zwolennikiem tego rozwiązania i jest przekonany, że wilki na tym tylko skorzystają. Do roku 1973 ten gatunek był systematycznie i bezwzględnie tępiony, ale gdy okazało się, że wilki mogą w ogóle zniknąć z naszych terenów, wprowadzono ich częściową ochronę. Liczebność drapieżników zaczęła wzrastać bardzo szybko, ale i tak 20 lat później objęto wilki całkowitą ochroną.

Wtedy „zieloni” twierdzili, że jest ich około 700, 800 w całej Polsce, ale leśnicy mówili już o 1000 sztuk. Dziś mowa jest 2 tysiącach sztuk, ale z szacunków leśniczych wynika, że wilków jest około 3000 tysięcy. I to jest ta granica, przy której należałoby się zacząć zastanawiać nad wprowadzeniem kontroli, bo terenów zalesionych ubywa i siłą rzecz będzie dochodziło do kolizji interesów. ([email protected] Fot.: prt sc film: Facebook)







Dziękujemy za przesłanie błędu