Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Czwartek, 18 kwietnia. Imieniny: Apoloniusza, Bogusławy, Goœcisławy
04/05/2020 - 06:05

Ruszyliśmy na spacery. Z lasu, działki możemy wrócić z kleszczem

Po złagodzeniu przez rząd niektórych koronawirusowych obostrzeń część mieszkańców w naszym regionie, spędzających kilka ostatnich tygodni w domach ruszyła z ochotą na spacery do lasów, nad rzeki, na działki rekreacyjne. Z takiego spaceru można jednak wrócić do domu z nieproszonym gościem. Jakim? Kleszczem.

Zwłaszcza te zakażone boreliozą mogą być niebezpieczne dla człowieka i zwierząt. O tym, że trzeba uważać i sprawdzać, czy nie przyniesiemy na ciele do domu kleszcza, przekonała się pani Ewa, mieszkanka Nowego Sącza.

Jej kilkuletnia córka wróciła do domu z krótkiego pobytu na działce rekreacyjnej z takim niechcianym lokatorem. Kleszcz ulokował się dziecku za uchem.

- Okryłam go przy czesaniu córki – mówi nasza rozmówczyni. – Pod palcami wyczułam dziwne zgrubienie. Kiedy zobaczyłam, co to jest, po prostu zamarłam. Od razu wiedziałam, że to kleszcz i trzeba go i to jak najszybciej wyciągnąć. Córka jest alergiczką.

Pani Ewa zdecydowała się sama usunąć kleszcza.

- Nie był wkręcony tylko jakby zahaczony, dlatego sama go, po zapoznaniu się z dostępnymi informacjami na ten temat w internecie, wyrwałam pęsetą – dodaje. – Wyciągnęłam go w całości, miejsce za uchem, gdzie się znajdował zdezynfekowałam. Nie zauważyłam żadnego niepokojącego zaczerwienienia. Zaraz po tym skontaktowałam się z pediatrą. Lekarz zalecił, aby to miejsce obserwować. Na razie wszystko jest w porządku.

Czytaj na następnej stronie







Dziękujemy za przesłanie błędu