Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Piątek, 29 marca. Imieniny: Marka, Wiktoryny, Zenona
13/10/2022 - 08:15

Przed Dniem Nauczyciela, o zawodzie, rozmawiamy z Urszulą Chowaniec

Oni tradycyjnie o tej porze roku otrzymują podziękowania i odbierają wyrazy uznania za wkładany trud w kształcenie młodych nowosądeczan. Są kwiaty, a w ratuszu w Nowym Sączu wyróżniający się w pracy nauczyciele otrzymują nagrody i wyróżnienia przyznawane przez prezydenta miasta. Co roku lista tych osób – wspaniałych pedagogów jest długa. Wystarczy zapytać jednego, drugiego, trzeciego nauczyciela czy swój zawód zamieniłby na inny? Bez mrugnięcia okiem odpowiadają: w żadnym wypadku, to najpiękniejszy zawód świata.

Ale nauczyciele nie ukrywają także, że choć kochają swój zawód to stawia on przed nimi – w obecnej rzeczywistości nowe wyzwania. Jakie? O tym rozmawiamy z Urszulą Chowaniec, nauczycielem edukacji wczesnoszkolnej (klasy 1-3 z przygotowaniem przedszkolnym) w Szkole Podstawowej nr 6 w Nowym Sączu.

Kiedy stawiała pani pierwsze kroki w tym - co tu ukrywać - niełatwym, acz pięknym zawodzie?

- Trochę czasu upłynęło od tego momentu (śmiech). A tak na serio temu zawodowi oddałam trzydzieści cztery lata swojego życia. Czasami zastanawiam się, kiedy to zleciało. Przyznam szczerze, że czasu, który już upłynął nie czuję. Mówi się, że czas szybo leci. On pędzi.

Wybrała pani ten zawód z przekonania: chcę być nauczycielem i uczyć, czy może wybór kierunku studiów wyższych był podyktowany na przykład tym, że wybrały go koleżanki, co też się zdarza?

- Można powiedzieć, że od dziecka, choć może to brzmi dziwacznie wiedziałam, że chcę być nauczycielem. Proszę mi wierzyć to był bardzo świadomy wybór. Szłam do tego zawodu z pełnym przekonaniem i po 34 latach uczenia wiem, że dokonałam właściwego wyboru. Powiem więcej: nigdy nie miałam w tej materii żadnego zwątpienia. Po studiach w Wyższej Szkole Pedagogicznej w Krakowie (obecnie Uniwersytet Pedagogiczny) wróciłam do Nowego Sącza i rozpoczęłam pracę w Szkole Podstawowej nr 13 przy ul. Jagiellońskiej, która już nie istnieje.

Nie było tablic multimedialnych, tabletów, komputerów, nie było tych wszystkich pomocy elektronicznych, z którymi nauczyciele muszą być teraz za pan brat…

- Była zwykła tablica i kreda. Byli nauczyciele, którzy w tamtych czasach edukowali młode pokolenia, jak najlepiej umieli. Ich praca była wtedy zupełnie inna niż teraz.

No i byli oczywiście uczniowie…

Ale też dzieci, które uczyło się były inne…Powiedziałabym bardziej złaknione wiedzy. Chciały się uczyć. Nie było komputerów, internetu, telefonów komórkowych, które nas dzisiaj dosłownie zalewają. Wtedy uczniowie sięgali po książki, które bardzo chętnie czytali. Tak to widzę z perspektywy tylu lat w zawodzie.

Jest pani nauczycielem edukacji wczesnoszkolnej (klasy 1-3 z przygotowaniem przedszkolnym). Zawsze chciała pani uczyć najmłodsze klasy?

- Tak, bo uważam, że pierwsze lata w szkole są najtrudniejszym i najważniejszym etapem w życiu kilkuletniego dziecka, które trafia do szkoły. Uczniowie rozpoczynając edukację są moim zdaniem, „czystą kartką”. Trzeba ich uformować, jakoś nimi pokierować, dać przykład. Uważam, że ten etap w życiu dziecka jest bardzo ważny. Jeśli na tym etapie zostaną popełnione błędy to one – zapewniam panią – dadzą o sobie znać później, kiedy uczeń jest w wyższej klasie.

Aż ciśnie się na usta powiedzenie: "czym skorupka za młodu nasiąknie”

- Doskonale to pani ujęła. Bardzo dobry przykład. Dokładnie w ten sposób.

Czytaj na następnej stronie - TUTAJ







Dziękujemy za przesłanie błędu