Po krwawym ataku maczetą na Rondzie Solidarności. Podejrzani mają zmieniony zarzut
Karetka zabrała poszkodowanego do sądeckiego szpitala, gdzie spędził kilka dni. Postępowanie w tej bulwersującej sprawie, która odbiła się szerokim echem nie tylko w Nowym Sączu prowadzone jest przez sądecką prokuraturę rejonową już pięć miesięcy. Kilka tygodni temu śledczy otrzymali z Zakładu Medycyny Sądowej Collegium Mediuj UJ w Krakowie kompleksową opinię dotyczącą uszkodzeń ciała zaatakowanego maczetą 46-latka. Przygotowali ją biegli lekarze sądowi.
- Biegli, na podstawie urazów, jakich doznał pokrzywdzony orzekli, że realnie zagrażały one jego zdrowiu i życiu – powiedział portalowi Sądeczanin.info Jarosław Łukacz, prokurator rejonowy w Nowym Sączu. – Z przygotowanej opinii wynika, że poszkodowanemu zadano kilka ran cięto-rąbanych w okolice ramion i klatki piersiowej. Miał też złamany łokieć.
Przypomnijmy, że do krwawego ataku na Rondzie Solidarności doszło 7 września ubiegłego roku. W biały dzień w tym newralgicznym punkcie miasta rozegrały się sceny, jak z filmu gangsterskiego. Do 46-latka kierującego Land Roverem, który zatrzymał się przed sygnalizacją świetlną na skrzyżowaniu doskoczyło w pewnym momencie dwóch mężczyzn. Oni również podjechali w ten rejon miasta samochodami osobowymi. Potężnie zbudowany 46-latek został najprawdopodobniej wyciągnięty z auta przez napastników i dotkliwie poraniony. Wszystko działo się dosłownie w mgnieniu oka. W ruch poszła maczeta. To pewne.
Zobacz także: Pocięty maczetą na Rondzie Solidarności jest ochroniarzem
Przedmiot ten leżał na miejscu zdarzenia, nieopodal śladów krwi, która zalała ulicę Królowej Jadwigi i znajdujący się przy niej trawnik. Maczeta został zabezpieczona na miejscu zdarzenia przez policję. Niewykluczone, że podczas ataku sprawcy „wywijali” nie jedną, a dwoma maczetami.
- Świadkowie zeznawali, że drugi ze sprawców też miał używać maczety – dodaje prokurator Łukacz.
Po krwawym ataku napastnicy odjechali z miejsca zdarzenia. Z pomocą ciężko rannemu mężczyźnie ruszyli świadkowie. Poszkodowany dzięki nim trafił do sądeckiego szpitala.
Kilka dni po tym zdarzeniu policja zatrzymała dwóch mieszkańców gminy Grybów w wieku 31 i 21 lat podejrzewanych o dokonanie tego czynu.
Zebrany materiał dowodowy w tej sprawie pozwolił wtedy śledczym na przedstawienie zatrzymanym zarzutów pobicia z użyciem niebezpiecznego przedmiotu, spowodowania ciężkiego uszczerbku na zdrowiu oraz dokonania rozboju z użyciem niebezpiecznego narzędzia.
Obaj podejrzani zostali decyzją sądu aresztowani.
Teraz śledczy, dysponując wspomnianą kompleksową opinią biegłych sądowych dotyczącą uszkodzeń ciała pokrzywdzonego 46-latka postanowili zmienić podejrzanym zarzut.
- Opierając się na ustaleniach poczynionych przez biegłych lekarzy została zmieniona kwalifikacja czynu obu podejrzanym – na usiłowanie zabójstwa pokrzywdzonego i spowodowanie u niego ciężkich obrażeń ciała – mówi szef Prokuratury Rejonowej w Nowym Sączu.
Obaj podejrzani, którzy nadal przebywają w areszcie nie przyznają się do zarzucanych im czynów.
Pokrzywdzony, jak dowiedział się portal Sądeczanin.info złożył w prokuraturze zeznania. Śledczy, z uwagi na dobro prowadzonego postępowania, nie zdradzają żadnych szczegółów dotyczących zeznań pokrzywdzonego. Z uwagi również na dobro śledztwa nie chcą mówić, dlaczego doszło do tak brutalnego zdarzenia.
Śledztwo trwa. Prowadzący to postępowanie czekają obecnie na zlecone opinie biegłych psychiatrów i opinię psychologiczną. Biegli mają się wypowiedzieć, czy podejrzani w chwili dokonywania tego czynu byli poczytalni.
(MACH), Fot. (MACH)