Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Wtorek, 25 czerwca. Imieniny: Łucji, Witolda, Wilhelma
05/10/2014 - 14:00

Nowy Sącz we władaniu Melpomeny. Ruszył Jesienny Festiwal Teatralny

Od wernisażu wystawy „Fotografia według aktorów” i spektaklu „Edukacja Rity” w reżyserii Tomasza Mędrzaka rozpoczął się w Miejskim Ośrodku Kultury w Nowym Sączu XVIII Jesienny Festiwal Teatralny. Przez dwa tygodnie sądecka publiczność obejrzy szesnaście spektakli ogólnopolskich scen teatralnych i sprawdzonych agencji.
Festiwal zainaugurowała wystawa „Fotografia według aktorów” pod kuratelą Kamili Sammler i Sergiusza Sachno. W foyer MOK-u zawisło 75 zdjęć autorstwa m.in. Hanny Banaszak, Grażyny Szapołowskiej, Beaty Tyszkiewicz, Wojciecha Mecwaldowskiego i Karola Strasburgera. Wczorajszy wernisaż celebrowali wspólnie prezydent Ryszard Nowak, patron honorowy JFT, Marta Jakubowska, dyrektor Miejskiego Ośrodka Kultury, oraz Janusz Michalik – kierownik artystyczny.

Niezwykle interesująca i wielotematyczna wystawa, która pokazuje niepowtarzalny charakter i wewnętrzne wartości samych autorów. Cieszę się bardzo, że tę wystawę można podziwiać właśnie w Nowym Sączu. Serdecznie zapraszam także w przyszłości kuratorów wystawy do współpracy przy kolejnych przedsięwzięciach kulturalnych w naszym mieście – wskazał Ryszard Nowak.

Jesienny Festiwal Teatralny to coroczna impreza przygotowana z myślą o miłośnikach Melpomeny, która w pewien sposób rekompensuje brak instytucjonalnego teatru w Nowym Sączu. Podczas dwóch tygodni na scenie Miejskiego Ośrodka Kultury królują raczej gatunki komediowe, choć nie zawsze są to tylko widowiska „do śmiechu”, ale często i do refleksji.

Program układamy w oparciu o zapotrzebowanie wśród naszych widzów i nie ukrywam, że publiczność najbardziej oczekuje spektakli rozrywkowych. Staramy się wyszukać przedstawienia na bardzo dobrym poziomie, nawet jeżeli jest to czysta rozrywka, dlatego np. Teatr Kwadrat, Teatr Capiol, prywatny teatr Jerzego Bończaka... Wszystkie dobre teatry teraz jeżdżą po Polsce, bo taka jest tendencja. Nie pokazujemy teatralnej chały, staranie wypieramy spektakle, patrząc na autorów, reżyserów i obsadę. Mamy nadzieję, że repertuar zaspokoi też wybrednych widzów, którzy znajdą na festiwalu takie sztuki jak: „Pułkownik Ptak” Bojczewa, „Akompaniator” Burzyńskiej, „Sceny z życia małżeńskiego” Bergmana, „Obietnica poranka” Gary’ego – tłumaczy Janusz Michalik.

Pierwszego dnia publiczność miała okazje obejrzeć premierę sztuki Willy’ego Russella „Edukacja Rity” w reżyserii zaprzyjaźnionego z nowosądecką sceną Tomasza Mędrzaka (wyreżyserował on z aktorami Teatry Robotniczego „Pułkownika Ptaka” Christo Bojczewa). Dyrektor Teatru TM (dawniej Teatr Ochota) do przedstawienia zaprosił Agnieszkę Sitek, z którą często grywa duety (w Nowym Sączu były to np. „Pamiętniki Adama i Ewy” oraz lekcje literackie dla młodzieży) z dobrym skutkiem. Zapewne po powrocie do Warszawy sztuka będzie porównywana z realizacją Macieja Wojtyszki w Teatrze 6. Piętro (tam w 2011 roku w główne role wcielili się Piotr Fronczewski i Małgorzata Socha) czy z niedawną realizacją Wrocławskiego Teatru Komedii. Co wytrawniejsi widzowie mają zapewne także w pamięci film „Edukacja Rity” Lewisa Gilberta z 1983 roku z Michaelem Cainem i Julie Walters.

Skąd więc taka popularność sztuki Russella? Bo to bardzo dobra, zabawna i pełna ciepła historia, którą autor oparł na swoich doświadczeniach życiowych, a w scenariuszu odwrócił role. Willy Russell nim został sławnym dramatopisarzem... był fryzjerem, którego żona – nauczycielka – zmotywowała do dalszego rozwoju. I to właśnie wiara w drugiego człowieka jest pewnego rodzaju przesłaniem „Edukacji Rity”. W kameralnym przedstawieniu, którego akcję umieszczono w gabinecie wykładowcy spotyka się para głównych bohaterów: Frank – zapijaczony historyk literatury po przejściach (nie udało mu się zarówno małżeństwo jak i kariera literacka), i tytułowa Rita – 26-letnia fryzjerka, która chciałaby się „edukować” (stąd trafia na konsultacje do Franka w ramach „wolnego uniwersytetu”). Spotkanie dwóch tak odmiennych postaci powoduje nawał komicznych sytuacji, pod którymi kryje się sporo motywów do refleksji. Życie obu postaci zdecydowanie zostaje „wywalone” (tak zapewne powiedziałaby nieokrzesana Rita) do góry nogami z pozytywnym skutkiem, ale na szczęście z pozbawionym banału zakończeniem.

(JB)
Fot. JB, Krzysztof Witowski, Andrzej Rams






Dziękujemy za przesłanie błędu