Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Piątek, 19 kwietnia. Imieniny: Alfa, Leonii, Tytusa
13/07/2017 - 20:50

Lipcowy "Sądeczanin": Co się dzieje w sądeckim SOR?

Nowosądecki Szpitalny Oddział Ratunkowy. Dlaczego tak bardzo narzekamy na to miejsce a jednocześnie wciąż właśnie tam szukamy pomocy w nagłych wypadkach? Co szwankuje w pracy lekarzy, ratowników i pielęgniarek i czy można temu zaradzić - pytaliśmy podczas długiej rozmowy, jaką przeprowadziliśmy w dyrekcji nowosądeckiego szpitala. Jej zapis przeczytacie w lipcowym wydaniu miesięcznika "Sądeczanin". O czym jeszcze piszemy?

Uczestniczyliście kiedyś w kursie „Zarządzanie sobą w czasie?” Ja miałem tę przyjemność. Wątpliwą raczej, bo teraz nadal robię źle, tyle, że świadomie. A czasu jak zawsze nie wystarcza mi na wszystko, czego pragnę. Ale z czasem jest pewnie jak z ekonomią, której pierwsze prawo głosi, że nie jesteśmy w stanie zaspokoić wszystkich potrzeb.  

Nie bardzo w to chyba wierzy prezydent Nowego Sącza, który wraz z (jak to się zwykło u nas mówić) „włodarzami” okolicznych gmin, samorządem powiatu i województwa otworzył nam worek z imprezami. W Nowym Sączu dzieje się też zresztą sporo nie tylko na estradach.

Od roku nie widziałem tylu występów drogowców, kładących w całym mieście nowe nawierzchnie ulic i chodników. A to tylko przygrywka przed budową rond, nowego mostu i stadionu Sandecji… 

Złośliwi mówią, że taka budowlana gorączka to już zwiastun wyborów, ale to mi jakoś szczególnie nie przeszkadza. Wypadałoby wręcz skrócić kadencję by rzeczy działy się jeszcze szybciej.  

Ale codzienne  życie to nie tylko zabawa i przemieszczanie się po mniej czy bardziej wyboistych drogach. To także dbałość o zdrowie. O tym, co wkurza pacjentów nowosądeckiego SOR-u, czyli Szpitalnego Oddziału Ratunkowego i jak temu zapobiec, rozmawiamy w bardzo obszernym wywiadzie z lekarzami, pielęgniarkami i administratorami SOR. To efekt zapoczątkowanej naszą relacją z poczekalni SOR-u wielkiej burzy. 

 Lipiec to  od lat na Sądecczyźnie miesiąc katastrof. Już od końca czerwca aż do sierpnia od stuleci wylewały rzeki a zbocza osuwały się po ulewnych deszczach. Potoki zmieniały się w rwące rzeki, zmiatając wszystko na swej drodze. Dużo się teraz mówi o powodzi z 1997 roku, choć ta akurat - dzięki w porę oddanej zaporze w Czorsztynie – nie była tak katastrofalna w skutkach jak to, co zdarzyło się na Sądecczyźnie w cztery lata i w czternaście lat później. Przypominamy te smutne wydarzenia unikatowymi zdjęciami i materiałami na stronach 38-49. 

Historia w lipcowym „Sądeczaninie” to również tworzone tylko dla naszych Czytelników cykle „Zanim powstał Nowy Sącz” Jakuba Bulzaka i „Historia rycerstwa Ziemi Sądeckiej” Sławomira Wróblewskiego. Od czerwca na naszych łamach gości również Jerzy Giza, przypominając dzieje polskiej niepodległości. 

Zapraszam do lektury i kontaktu:  [email protected] 







Dziękujemy za przesłanie błędu