A gdyby była wojna... Jesteś na liście tych, których armia może wziąć w kamasze?
Czasy obowiązkowej służby wojskowej odeszły do historii. Pobór został zastąpiony kwalifikacją wojskową. Rokrocznie jednak, także w powiecie nowosądeckim, armia sprawdza, kto się nadaje do tego, żeby pójść w kamasze. To taka wielka liczba rezerwowych, po których wojsko może sięgnąć na wypadek wojny.
Czytaj też Kto w Małopolsce pisze najczarniejsze scenariusze na wypadek wojny?
Czy grozi nam ten czarny scenariusz? To pytanie każe postawić eskalacja napięcia między Stanami Zjednoczonymi a Iranem. Już dziś warto sprawdzić, kto jest na liście tych, o których może się upomnieć armia.
Służba zawodowa została zawieszona na kołku w 2010 roku, ale to wcale nie oznacza, że pobór do wojska został zlikwidowany. Komisja kwalifikacyjna przyznaje kategorie zdrowotne A, B i D. Jeśli zostanie ogłoszona powszechna mobilizacja każdego obywatela wojsko może wziąć w kamasze. Chroni przed tym jedynie wiek, stanowisko i zdrowie.
Wojskowa komenda uzupełnień może zapukać do drzwi ludzi w sile wieku, którzy mają od 19 do 35 lat, dostali kategorię zdrowotną typu A i są w pełni sił fizycznych, do tego, żeby wziąć do ręki karabin i stanąć na polu bitwy.
Ilu rezerwistów jest w zasobach Wojskowej Komendy Uzupełnień w Nowym Sączu?
- To dane, których nie wolno nam ujawniać – mówi zastępca komendanta major Zenon Koszut.
Na pierwszy ogień pójdą też ci rezerwiści, których kwalifikacje okażą się najbardziej przydatne do obrony kraju. To między innymi lekarze i pielęgniarki. Jakie profesje są jeszcze na celowniku armii?
Na stronach WKU czytamy, że "w razie ogłoszenia mobilizacji i w czasie wojny, osoby podlegające obowiązkowi świadczeń osobistych i rzeczowych mogą być w każdym czasie powołane do wykonania w ramach tego obowiązku różnego rodzaju prac doraźnych".
Armia może zażądać pracy na swoją rzecz od tych, którzy nie mają nic wspólnego z militarnymi profesjami. Chodzi między innymi o kierowców, aut terenowych i ciężarowych, fryzjerów czy hotelarzy.
Z tego obowiązku zwolnieni są natomiast posłowie, senatorowie i samorządowcy a także sędziowie, prokuratorzy i służby mundurowe.
Nawet jeśli nie ma realnego zagrożenia wojną, rezerwiści nie mogą spać spokojnie. Muszą być przygotowani na to, że w każdej chwili armia wezwie ich na ćwiczenia.
Zanim jeszcze doszło do nasilenia konfliktu amerykańsko-irańskiego, wojsko informowało, że ćwiczenia mogą potrwać od 5 do 12 dni. To czas na zapoznanie się z obowiązującymi w armii procedurami i na naukę obsługi nowoczesnego sprzętu.
Wezwanie do woja może się odbyć w „trybie natychmiastowego stawiennictwa”, co oznacza, że w jednostce trzeba się stawić w ciągu czterech godzin.
[email protected] fot. archiwum