Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Piątek, 19 kwietnia. Imieniny: Alfa, Leonii, Tytusa
05/10/2019 - 15:25

Dziwne? Ludzie w desperacji biorą chwilówki, oni pożyczają pieniądze za darmo

To szczególny rodzaj solidarności międzyludzkiej - tak mówi się o działającym na Sądecczyźnie Stowarzyszeniu Kasa Wzajemnej Pomocy, które jest absolutnie niezwykłym przedsięwzięciem, bo od ponad dwudziestu lat udziela nieoprocentowanych pożyczek. Tego jedynego w Polsce swoistego fenomenu pozazdrościło Sądecczyźnie Podhale.

Kasy Wzajemnej Pomocy, założone ponad dwadzieścia lat temu przez Zygmunta Berdychowskiego, to stowarzyszenie oparte na ludzkiej solidarności, niezachwianej uczciwości i samodyscyplinie w gospodarowaniu publicznymi pieniędzmi. Od ponad dwudziestu lat udzielają nieoprocentowanych pożyczek tym, którzy z trudem wiążą koniec z końcem i nigdy nie będą atrakcyjnymi klientami dla banków komercyjnych.

Stowarzyszenie liczy już  trzydzieści jeden oddziałów. Jego członkowie spotykają się na walnych zgromadzeniach, podczas których dyskutują nie tylko o kwestiach organizacyjnych,  ale przede wszystkim zapoznają się z finansowymi wynikami. Takie też było sobotnie posiedzenie w  siedzibie Diecezjalnego Centrum Pielgrzymowania w Starym Sączu. Wyniki za pierwsze półrocze  tego roku przedstawił wiceprezes Stowarzyszenia Jerzy Bochyński.

-  W ciągu ostatnich sześciu miesięcy udzielono 751 pożyczek  o wartości 2 mln 72 tys. złotych. W  tej chwili stan posiadania środków finansowych w trzydziestu jeden kołach to 2 mln 959 tysięcy – wyliczał Jerzy Bochyński, który podkreślał, że siłą Kas Wzajemnej  Pomocy jest ich rozwój, dlatego tak ważne – podkreślał – jest powstawanie kolejnych kół.

Czy Stowarzyszenie,  które prężnie działa na Sądecczyźnie, rozwinie skrzydła również na Podhalu, gdzie jak na razie powstał jedyny przyczółek w Krościenku?  Chce tego znany społecznik i przedsiębiorca Andrzej Gut-Mostowy, który uczestniczył  spotkaniu.   

- Kasy Wzajemnej Pomocy to nie tylko fenomen w skali Małopolski, ale całego kraju. To odpowiedź na potrzeby tych, którzy znaleźli się w krytycznej sytuacji. Szybko, bez zbędnych procedur  i bez oprocentowania można pożyczyć kilka tysięcy złotych, kiedy jest jakaś nagła potrzeba – mówi Gut-Mostowy. - Czasem to choroba, a czasem brak pieniędzy na opał na zimę. I najważniejsze, o podżyrowanie takiej pożyczki można się zwrócić do ludzi, których się zna. Bo przecież kasy działają w lokalnych środowiskach.

Jak podkreśla Andrzej Gut-Mostowy, Kasy Wzajemnej Pomocy to nie tylko zwykłe pożyczanie pieniędzy. To także budowanie wielkiej wartości jaką jest lokalna wspólnota.

- Koła opierają na wielopokoleniowej znajomości. To typowe dla Sądecczyzny i Podhala.  Jestem tu dzisiaj, żeby dokładnie zapoznać się z tą inicjatywą. Chciałbym zebrać grupę ludzi, którzy  pomogliby mi zakładać  koła Stowarzyszenia u nas na Podhalu.  Moja rodzina, która mieszka tam już od czterech wieków, liczy kilkuset członków. Mam nadzieję, że uda się  zbudować co najmniej pięć takich zalążków.

Ta idea – mówi Gut-Mostowy -  jest mi szczególnie  bliska, ponieważ kilkanaście lat temu zostało mi powierzone zadanie rozwoju w naszym kraju największej na świecie katolickiej organizacji charytatywnej  jaką jest Zakon Rycerzy Kolumba.  Miałem zaszczyt być jej pierwszym zwierzchnikiem w Polsce.  Wspominam o tym dlatego, że intencja jej powstania przypomina mi właśnie Kasy Wzajemnej Pomocy.

Jak przypomina Andrzej Gut-Mostowy organizacja zaczęła działać w Ameryce i Kanadzie 150 lat temu. 

- Pod koniec dziewiętnastego wieku katolicy, którzy byli zdecydowaną mniejszością w protestanckiej i anglikańskiej Ameryce, w chwilach kryzysu potrzebowali  wsparcia finansowego. Wielu Irlandczyków, Włochów, także Polaków, ginęło w kopalniach i stalowniach.  Wiele matek było skazanych na samotne wychowywanie dzieci w skrajnej nędzy. Jeden z irlandzkich księży wymyślił, żeby się składać po dolarze, na zapas. To był taki fundusz wsparcia dla tych, którzy potrzebowali pomocy. W ten sposób powstała dobroczynna organizacja, która w tej chwili liczy milion ośmiuset członków w Ameryce, Kanadzie, Filipinach,  a od kilkunastu lat także  w Polsce. Teraz rozwijamy ją także na Ukrainie.

- Wspominam o tym dlatego, bo to pokazuje, jak ważne jest budowanie samopomocy. Zarówno Sądecczyzna jak i Podhale mocno są zakorzenione w wierze chrześcijańskiej, mają możliwość i potrzebę wsparcia swojego  brata wtedy, kiedy to jest potrzebne. Dlatego warto rozwijać Kasy Wzajemnej Pomocy.

W ciągu niespełna dwudziestu dwóch  lat działalności Kasa Wzajemnej Pomocy, która zaczynała od dwóch kół, rozrosła się do ponad trzydziestu. Liczba członków, która początkowo wynosiła sto osób,  zamieniła się w trzy tysiące. To swoiste perpetuum mobile. Im więcej uzbiera się pieniędzy, tym więcej ludzie mogą sobie wzajemnie pożyczać. Wszystko opiera się na prostej świadomości. Jeżeli spłacam w terminie swoją ratę, mój sąsiad dostanie pożyczkę. Na tym polega istota wzajemnej pomocy stowarzyszenia.

[email protected] fot. ilustracyjne

Ludzie w desperacji biorą chwilówki, a oni pożyczają pieniądze za darmo. Takie są Kasy Wzajemnej Pomocy na Sądecczyźnie




fot.jm






Dziękujemy za przesłanie błędu