Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Sobota, 20 kwietnia. Imieniny: Agnieszki, Amalii, Czecha
27/09/2018 - 15:50

Dziki zaatakowały Nowy Sącz i będzie z tego dzika awantura

- Jestem tak zdenerwowany, że aż mówić nie mogę - słychać męski głos w słuchawce redakcyjnego telefonu. - Dzwonię, bo czuję się zupełnie bezradny. Dzik grasuje po naszym osiedlu, tuż pod naszymi domami i nie ma nikogo, kto mógłby nam pomóc. Urząd miasta nic nie może i w ogóle nikt nic nie może - mówi wzburzony mieszkaniec osiedla Falkowa.- Mam zmasakrowany trawnik, nie mówiąc już o tym, że to niebezpieczne, dzikie zwierzę.

Na mieszkańców osiedla Falkowa w Nowym Sączu padł blady strach. Od jakiegoś czasu na przyległych do domów działkach grasuje wielki dzik. Zwierz masakruje zadbane, wychuchane trawniki i nie ma na niego mocnych, a właściwie nie ma na dzika stosownego urzędowego paragrafu.

Czytaj też Tak nas widzi Polska cała. Nowy Sącz: miasto miliarderów i ubogich mieszkańców

- Mój dom stoi przy ulicy Długoszowskiego - tłumaczy przez telefon bardzo wzburzony mieszkaniec osiedla. - Koło posesji mam kawałek niegrodzonego gruntu. Jeszcze niedawno to był zadbany, koszony dwa razy w tygodniu trawnik, w którego urządzenie włożyłem wiele trudu. Nagle pojawił się dzik, który to wszystko zniszczył. I nie chodzi mi już o odszkodowanie, ale o to, żeby ten dzik po prostu stąd zniknął.

Dzik zapuszcza się coraz dalej, a ostatnio coraz śmielej podchodzi aż do ulicy Jamnickiej. Ludzie z okolicznych domów obawiają się o swoje dzieci, które późno wracają ze szkoły, a dzień robi się teraz coraz krótszy.

- Próbowałem interweniować w urzędzie miasta, w wydziale ochrony środowiska, to mi powiedzieli, że to nie ich sprawa, bo grunt jest prywatny. Ale przecież ja jestem obywatelem państwa i tego miasta - denerwuje się mieszkaniec osiedla. - Sam, na własną rękę, próbuję przegonić dzika odstraszaczem zapachowym, ale to działa na krótką metę, bo jak spadnie deszcz to preparat wypłukuje, nie wspominając o tym, że wypłukuje też pieniądze z mojej kieszeni. Dzwoniłem do koła łowieckiego i do straży miejskiej, ale oni też nie mogą nic zrobić. W końcu złapałem za słuchawkę i zadzwoniłem do "Sądeczanina". Może wy, dziennikarze, coś wskóracie.

Czytaj też Wstyd dla miasta! Czemu rudery po policji ciągle straszą na sądeckiej starówce? 

Dyrektor wydziału ochrony środowiska sądeckiego magistratu Marta Wieciech-Kumięga przyznaje, że z urzędem kontaktował się wzburzony mieszkaniec z ulicy Długoszowskiego i żądał interwencji , ale jak się okazuje, dzik nie mieści się w urzędowych paragrafach.

- Wyjaśniałam spokojnie, że to nie leży w kompetencji urzędu miasta. Ale proszę mi wierzyć i tak staramy się jakoś pomóc. Skontaktowałam się w tej spawie ze strażą miejską. Podjęłam decyzję, o zakupie odstraszaczy przez wydział gospodarki komunalnej. Komendant zadeklarował, że to rozłożą na Falkowej w odpowiednim miejscu i mają tego doglądać - mówi Kumięga.

Czy poza zapachowym odstraszaczem nie ma innego sposobu na odstraszenie dzika? Tak naprawdę sytuacja jest patowa, bo na grasującego w granicach miasta wielkiego zwierza nie ma bata. Nawet nie można go postraszyć bronią hukową, bo to teren osiedla. O odstrzeleniu dzika przez myśliwych z koła łowieckiego, też nie ma mowy.

- Teren miasta jest wyłączony z dzierżawy  i nie wchodzi w obwód, gdzie prowadzone jest racjonalne gospodarowanie przez myśliwych - wyjaśnia Paweł Szczygieł z nadleśnictwa w Starym Sączu. Co zatem robić? - pytamy leśnika - jak spacyfikować dzika?

- Najbardziej skuteczną metodą jest ogrodzenie działki siatką lub solidnym płotem. Dobre efekty może przynieść  zainstalowanie tak zwanego pastucha elektrycznego, co oczywiście wiąże się z określonymi kosztami, ale to na dzika działa. Oczywiście podejmuje próby sforsowania takiej przeszkody, ale lekkie porażenie prądem staje się  dla niego nieprzyjemne. Dzik to zapamiętuje. Taki teren zwykle omija i już tam nie wchodzi.

Jest jeszcze jeden sposób na zwierza. Można go złapać do metalowej lub drewnianej pułapki i - w uzgodnieniu z myśliwymi i leśnikami - wywieźć gdzieś do lasu, ale problem w tym, że z czasem wraca.  

Co takiego ciągnie dziki na Falkową? - Tam musi być coś do jedzenia, co jest dla nich  wartościowe i co im smakuje - mówi Szczygieł - i dodatkowo mają spokój od drapieżników. A co ze spokojem mieszkańców, którym miała pomóc sądecka straż miejska?

- Pana komendanta, który się sprawą dzików zajmował, nie ma do końca tygodnia - słyszymy w słuchawce. - Proszę w tej sprawie kontaktować się z biurem prasowym urzędu miasta.

Odpowiedź biura prasowego jest krótka. - Odstraszaczy nie ma i nikt ich na Falkowej nie rozkładał.

I co dalej? - Tak tego nie zostawimy i nie zamierzamy odpuścić -  mówią mieszkańcy.

Czy z powodu dzika szykuje się dzika awantura?

jagienka.michalik@sadeczanin  fot. A.C

Blady strach padł na mieszkańców sądeckiego osiedla Falkowa, gdzie grasuje dzik




Zwierz w najlepsze grasuje w pobliżu domów i niszczy zadbane trawniki






Dziękujemy za przesłanie błędu