Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Środa, 15 maja. Imieniny: Dionizego, Nadziei, Zofii
28/06/2013 - 14:00

Debata: Sądecka Wenecja – nowa wizytówka miasta?

Czy uda się odzyskać dawny blask i splendor „Wenecji Sądeckiej”? Czy w dobie kryzysu będą to dobrze zainwestowane pieniądze? Czy nowa „Wenecja Sądecka” sprawi, że miasto zwróci się twarzą do rzeki? Czy nad Dunajec znów przeniesie się towarzyskie życie Sądeczan? Na te pytania odpowiadali uczestnicy wczorajszej (27 czerwca) debaty w Domu Gotyckim w Nowym Sączu.
W debacie udział wzięli: Borysław Czarakcziew - architekt, przewodniczący Małopolskiej Okręgowej Izby Architektów RP, Stanisław Deńko, architekt, przewodniczący Sądu Konkursowego na opracowanie koncepcji zagospodarowania prawobrzeżnego Dunajca, Mirosław Trzupek, architekt, dyrektor Wydziału Architektury i Budownictwa Urzędu Miasta w Nowym Sączu, Grzegorz Fecko, nowosądecki radny, Sławomir Wrona, publicysta Radia Kraków. Debatę prowadził Marcin Kwaśny z Fundacji Aktywnych Obywateli im. Józefa Dietla. Oto niektóre głosy w dyskusji:
Mirosław Trzupek: Konkurs ma pokazać jakie są możliwości zagospodarowania tego terenu, co tam może powstać. Używamy takiego pojęcia Sądecka Wenecja, ale chodzi konkretnie o zagospodarowanie przede wszystkim Parku Strzeleckiego, który znajduje się przed wałem przeciwpowodziowym i otaczającego go układu komunikacyjnego. I to ma szansę na realizację i będzie zrealizowane w najbliższym czasie. I druga część inwestycji, to co się kiedyś nazywało Sądecka Wenecją, to co się znajduje za wałem przeciwpowodziowym, teren w tej chwili kompletnie niezagospodarowany, niewykorzystany, nawet bym powiedział zaniedbany. Został ogłoszony konkurs. Zainteresowanie tym konkursem wśród architektów jest duże, zgłosiło się 67 biur projektowych, pewnie się to nie przełoży na taką ilość prac konkursowych, no i zobaczymy jakie będą propozycje, co tam będzie można zrealizować. Podstawowym problemem i zagrożeniem jest realizacja tego drugiego etapu, tego co znajduje się za wałem przeciwpowodziowym, gdyż wiadomo, że jest to teren narażony na zalewanie. To pole do popisu dla specjalistów od terenów powodziowych, którzy muszą ten problem jakoś rozwiązać.

Stanisław Deńko: Powodzie, to nie jest problem tylko tego miasta, to musi być rozwiązane w skali całego kraju. Żeby się bronić przed zagrożeniem ludzie budują na przykład wały, czy mury. To zmienia trwale krajobraz. Ten konkurs będzie bardzo trudny i dla uczestników i dla jurorów. Jak znaleźć złoty środek. W Krakowie mamy podobny problem, wały są podwyższane, budowane są mury, to przesłania widok na wodę. Od stu lat mówi się o budowie kanału ulgi, nadal bez skutku. Uczestnicy muszą podejść do tego konkursu nie tylko od strony estetycznej, czyli piękna tego miejsca, ale także od strony bezpieczeństwa tej przestrzeni, również pod względem rachunku ekonomicznego. Umieszczenie tam różnych urządzeń może być nieekonomiczne, bo wystarczy parę dni i przyjdzie wielka woda i to wszystko zniszczy. Życzę uczestnikom konkursu, żeby potrafili pogodzić te sprzeczności i stworzyć projekty piękne, bezpieczne i użyteczne dla miasta.
Borysław Czarakcziew: Padło tu pytanie, czy warto w czasie kryzysu organizować taką przestrzeń. Każdy ma prawo do życia w dobrze zorganizowanej przestrzeni i to jest tylko powinnością władz samorządowych, czy zechcą ją zorganizować.. Jeżeli mieszkańcy Nowego Sącza chcą mieć lepszą jakość życia, to władze muszą o to zadbać, by było miejsce do wypoczynku na miejscu, w samym Sączu. Ja nie wierzę, że powstanie takie miejsce, które nagle zacznie ściągać, że cała Polska zacznie tu przyjeżdżać, bo cały Sącz jest wart odwiedzenia. Więc to ma być tylko uzupełnienie tkanki miasta. I niewykluczone, że właśnie te funkcje rekreacyjno-edukacyjne powinny dominować. Wydaje mi się, że ten teren będzie bardziej dla sądeczan, niż dla ludzi, którzy będą przyjeżdżać z zewnątrz. No i pytanie podstawowe, czy władza to zrealizuje i jak szybko.
Sławomir Wrona: Obawa, że przyjdzie wielka woda i wszystko zniszczy jest dzisiaj trochę mniejsza. A to za sprawą zapory w Czorsztynie, która w czasie powodzi w 1997 roku zatrzymała katastrofalną falę powodziową, wszystkie okoliczne rzeki wezbrały, Dunajec szedł po wałach, ale był wtedy najbezpieczniejszą rzeką. Zniszczenia powodowały górskie potoki, rzeczki nieuregulowane, a zapora dużo wody zatrzymała. Wcale nie chcę powiedzieć, że to jest gwarancja, że nic się nie wydarzy, bo natura potrafi być kapryśna. Zgadzam się, że ta atrakcja, która powstanie będzie bardziej dla mieszkańców Nowego Sącza, niż dla przyjezdnych. Nie jest to miasto, które się wybiera dla weekendowego wypoczynku. Może być stolicą atrakcyjnego turystycznie regionu. Kuracjusze z Krynicy mogliby tu na przykład wpadać na jeden dzień i wtedy odwiedzaliby Sądecką Wenecję wśród innych miejsc wartych odwiedzenia. Czy Wenecja może być wizytówką miasta? Moim zdaniem nie. Tak śmiały plan w perspektywie 10-15 lat jest nie do zrealizowania. Chociaż ludzie ciągną do wody, nad rzeki i w upalne dni rozkładają się na tych dzikich, zaniedbanych brzegach. Inną sprawa jest Park Strzelecki i amfiteatr, które w pamięci wielu ludzi pozostaje jako miejsce, gdzie można zorganizować fajną imprezę, przyciągająca całe rodziny. Tyle, że to nie jest tylko rola architektów, żeby to miejsce zaaranżować. To jest rola władz miasta, żeby wymyślić, jak ściągnąć tam ludzi, wypełnić to miejsce jakąś konkretną propozycją. Wyzwaniem dla architektów będzie na przykład tor kajakowy. Są tu ludzie i kluby sportowe żywo tym zainteresowane, a i kibiców nie brakuje, czego dowodzą imprezy organizowane na niedalekim torze Wietrznice. I jeszcze jeden aspekt tej sprawy. Sądeczanie odwykli od wspólnego spędzania czasu, wspólnego wypoczywania. Zamykają się w domach, albo spędzają czas w wąskim gronie znajomych. I to stawia pod znakiem zapytania sens tworzenia takiego centrum wspólnego wypoczynku.
Grzegorz Fecko: Jako radni chyba wszyscy jesteśmy za tak wielkim projektem jak Wenecja. Ale trzeba by zacząć od tego, żeby posprzątać i doprowadzić do ładu międzywale, szczególnie nad Dunajcem. Mamy wiele hektarów między szeroko rozstawionymi wałami, Dunajec jest tu dość bezpieczny. Nie spodziewam się żadnych inwestycji na międzywalu, pewnie by się na to nikt nie zgodził, żadnych budynków i trwałych obiektów, ale to może być dobre miejsce na tor kajakowy. Mamy tu znakomitych sportowców uprawiających tę dziedzinę, to wręcz wizytówka Nowego Sącza. Na tor kajakowy nas stać. Mamy teraz w mieście 20 mln na inwestycje, więc z czym większym tu zaczynać. Trzeba zacząć od posprzątania międzywala, tych dzikich zaułków, chaszczy. I od amfiteatru. Na to nas w tej chwili stać.
Wśród osób zabierających głos z sali nie było zdecydowanych przeciwników Sądeckiej Wenecji. Pytania dotyczyły raczej szczegółów i sugestii, na co powinien być położony szczególny nacisk, czy na park wodny, czy na istniejący Park Strzelecki i amfiteatr. Działacze klubów sportowych akcentowali potrzebę zbudowania profesjonalnego toru kajakowego. Pan nazywany „Królem Parku Strzeleckiego” upominał się o to, by przede wszystkim zadbać jak najszybciej o niszczejący Park.
Padła również informacja, że na 67 biur projektowych, które zgłosiły się do konkursu tylko trzy mają siedziby w Nowym Sączu.

Jan Gabrukiewicz
Fot. JG

 






Dziękujemy za przesłanie błędu