Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Czwartek, 28 marca. Imieniny: Anieli, Kasrota, Soni
28/08/2019 - 11:55

Awaria autobusu na trasie, a Voyager zostawia pasażerów bez pomocy?

Pani Paulina Olszewska poprosiła nas o interwencję w sprawie incydentu, do którego doszło w minioną niedzielę, 25 sierpnia. Jak mówi, autobus firmy Voyager miał awarię na trasie do Krakowa, a przewoźnik zostawił kierowcę i pasażerów bez pomocy w szczerym polu. Kto odpowiada za tę sytuację?

Kurs, którym pani Paulina Olszewska chciała dostać się do Krakowa zaczynał się w Nowym Sączu o godzinie 20.15, czyli późnym wieczorem. - W miejscowości Tworkowa kierowca autokaru zjechał na przystanek i poinformował pasażerów iż ma awarię. Wszystko było by ok, gdyby pomoc nadeszła, bo przecież awarie się zdarzają. Niestety, od kierowcy nikt nie odbierał telefonu, wszystkie centrale pozamykane, a szef firmy na wakacjach - obrazuje sytuację nasza Czytelniczka.

- Kierowca wraz z dwoma pasażerami próbował naprawić pojazd, co niestety się nie udało. Ponadto pasażer miał kolegę mechanika od tirów, który podjechał i przywiózł nową część, która uległa zepsuciu, był to jakiś przewód od chłodnicy – opowiada dalej pani Paulina. Mimo zaangażowania ze strony pasażera, jego kolegi i samego kierowcy okazało się, że naprawy nie da się jednak dokonać na miejscu.

Zobacz też: Dramatyczny apel: nie odcinajcie nas od dojazdu do Krakowa!

Pasażerowie dzwonili do biura obsługi klienta firmy Yoyager, ale pomocy się nie doczekali. Poinformowano ich, że o tej porze wszystko jest zamknięte i są zdani na kierowcę i samych siebie.

- Pasażerowie łapali stopa do Krakowa lub do Sącza. Pełno Voyagerów jechało w przeciwną stronę, ale żaden się nie zatrzymał. Dopiero autokar o godzinie 23, czyli po godzinach naszego postoju się zatrzymał i zabrał kilka osób do Nowego Sącza – nie kryje oburzenia Olszewska. Pozostali pasażerowie musieli ratować się łapaniem transportu „na stopa”.

Kobieta twierdzi też, że z posłyszanej rozmowy między kierowcami Yoyagera dowiedziała się, że pechowy autokar nie miał ważnego przeglądu a autokar, którym wracała do Nowego Sącza miał niesprawne biegi. - Bo bieg 5 nie wchodził. Zepsuty był też retarder, który jak wyczytałam na internecie służy do hamowania. Sytuacja powinna być mocno nagłośniona  - podsumowuje Czytelniczka.

Co na to sam Voyager? W Imieniu zarządu spółki do zarzutów Czytelniczki odniósł się prezes Kamil Wojtarowicz. - Odnośnie samej awarii, jest ona wynikiem zdarzenia losowego i przy tak dużej ilości operacji transportowych jakie wykonujemy codziennie, mogła się po prostu przytrafić. To co działo się później natomiast rzeczywiście było naganne. Kierowca, nie wiedzieć czemu,  po stwierdzeniu usterki nie wykonał telefonu do przełożonego - kierownika bazy. Ten, gdyby taką informację otrzymał, zorganizowałby pojazd zastępczy oraz wysłałby serwis do zdefektowanego pojazdu – twierdzi zdecydowanie.







Dziękujemy za przesłanie błędu