150 osób blokowało dziś DK87! Akcja: STOP TIROM w DOLINIE POPRADU rośnie w siłę

- Generalnie budowa obwodnicy z punktu widzenia przedsiębiorcy, który prowadzi biznes turystyczny i hotelarski jest nie do przyjęcia. Zacznijmy od tego, że każdy wariant tej drogi przez uzdrowisko a ściśle mówiąc ingeruje w strefę A, która jest najbardziej restrykcyjną strefą ze stref uzdrowiskowych. Nie będę ukrywał, że według mnie żaden z wariantów nie jest dobry. I pewne jest, że jeśli pojadą tędy tiry, stracimy status zdroju i stracimy turystów. Biznesy, takie, jak nasz nie będą miały racji bytu. To będzie nasz koniec – komentował Mieszko Kluska, gospodarz „Czarnej owcy” w Piwnicznej-Zdroju, który przyjechał na protest z ponad 30 osobami w nim na co dzień pracującymi.

- To była ich inicjatywa, żeby tu razem przyjechać i razem pokazać nasz sprzeciw – zaznacza Kluska. Jeden z pracowników przygotował nawet wizualizację, jak będzie wyglądał wypoczynek na Popradem pod hotelem po budowie trzeciego, wybranego podczas budzących do dziś wielkie kontrowersje konsultacji, trzeciego wariantu inwestycji.

Przy okazji przedsiębiorca zwraca też uwagę na to, że jeśli spełni się najczarniejszy scenariusz i w Dolinę Popradu – choć nieformalnie – wpuszczony zostanie tranzyt tirów na Słowację, to wszyscy muszą być przygotowani na ogromne utrudnienia jeśli chodzi o dojazd w kierunku Nowego Sącza.

Zobacz też: Ponad 1000 tirów na dobę może rozjeżdżać Dolinę Popradu!

Kluskę optymizmem napawa jedynie fakt, że lwia część kierowców, którzy musieli stać w wyniku blokady drogi w Rytrze w ramach dzisiejszego protestu, w pełni podziela obawy i zastrzeżenia protestujących. – Z wyrozumiałością podchodzili do naszej akcji i chyba większość z nich doskonale zdaje sobie sprawę, że jeśli GDDKiA zrealizuje swoje plany, to w takich korkach będą stali codziennie – zaznacza.

Ważnym punktem dzisiejszego spotkania była dyskusja na temat zagrożenia dla okolicznej przyrody. Mało kto sobie zdaje z tego sprawę, ale w Dolinie Popradu są tzw. krytyczne korytarze migracyjne najcenniejszych polskich, chronionych również w Unii Europejskiej, drapieżników: wilka, rysia i niedźwiedzia. Ale o tym szerzej w osobnej publikacji.

Bezpośrednio dla mieszkańców Rytra najpoważniejszym zmartwieniem jest fakt, że ruch tranzytowy dosłownie na połowę rozdzieli dwie części gminy, po jednej i po drugiej stronie DK 87.

- Wszyscy wiedzą, jak niebezpiecznie jest na naszych przejściach dla pieszych już dzisiaj. Jak ruszy tędy tranzyt, to nikt nie będzie miał odwagi posłać swojego dziecka samego do szkoły. Nie wyobrażam też sobie w tym momencie turystów, którzy z dworca PKP, czy z przystanku autobusowego będą chcieli iść na basztę czy na Cyrlę. Kto będzie miał ochotę biegać z duszą na ramieniu? A o ciszy na samych ruinach też nie będzie mowy. Zamiast śpiewu ptaków ludzie będą słuchać warkotu silników – komentuje jeden z nich.

- Jak GDDKiA wyobraża sobie ekrany wzdłuż całej drogi? Całe Rytro straci swój urok i nawet naszej pięknej Willi Poprad nie będzie widać. Nikt też z siedzenia osobówki nie będzie miał szansy zobaczyć ruin zamku – dodaje kolejna osoba.

Trzeba też podkreślić, że w Rytrze protestowało dziś zdecydowanie więcej osób niż w październiku w Starym Sączu. – Nasz głos robi się coraz donośniejszy. ([email protected])