Naznaczone śmiercią malutkie życie. Ta historia łamie serce [WIDEO]
A mogło być inaczej
- Gdyby tylko było mu dane urodzić się zdrowym dzieckiem, dziś pewnie nie dałabym rady go dogonić. Wybierałabym przedszkole, do którego lada moment ruszy, a ja z drżącym sercem żegnałabym go w szatni, zastanawiając się, jak sobie poradzi... Dziś jednak wiem, że taki moment szybko nie nastanie, ponieważ mój synek jest bardzo poważnie chory – mówi Karolina, mama dwuletniego Maksa z Mszany Dolnej. Serce się ściska, kiedy opowiada o tym, z jaką determinacją walczy o życie synka, które od samego początku naznaczone jest cierpieniem.
Maleńkie życie naznaczone cierpieniem
Urodził się ze skomplikowaną wadą serca. Przeszedł wiele operacji, jednak ta ostatnia, w 2020 roku przyniosła dodatkowe, tragiczne problemy…Na skutek powikłań Maksiu nie chodzi, nie mówi, nie siedzi, cały czas wymaga opieki. Do problemów z serduszkiem doszły także zmagania o odzyskanie sprawności. Mozolne, systematyczne ćwiczenia, rehabilitacja i terapia sprawiły, że stan synka zaczął powoli się poprawiać – opowiada Karolina.
czytaj też Serce się ściska od tej historii. Jak osiemset gramów życia walczyło ze śmiercią
Zostało mu tylko pół serduszka
Nadzieją na ratunek okazała się kosztowna operacja za granicą, Barcelonie. Dzięki, rodzinie, przyjaciołom i znajomym, oraz internetowej zbiórce, udało się zebrać pieniądze na podróż i wstępne badania. Najpierw z Hiszpanii nadeszły złe wieści dotyczące stanu zdrowia chłopczyka. Od kardiologa rodzice usłyszeli, że jedna komora serca Maksa już nie funkcjonuje. Zostało mu pół serduszka, na całe życie.
Od operacji zależało, jak długo będzie bić. To było pół roku temu. Serce Maksia wciąż bije, dzięki tym wszystkim, którzy odpowiedzieli na apel rodziny.
czytaj też Ich szczęście trwało tylko czterdzieści minut… Potem wszystko runęło jak domek z kart
To nie koniec walki
Mój synek przeszedł swoją pierwszą, ratującą życie operację serca w Barcelonie. Wszystko poszło zgodnie z planem! Jednak to nie koniec naszej walki o Maksia – mówi Karolina. - By mógł żyć, konieczny jest ostatni etap korekcji wady serca – operacja Glenna i Fontana. Znów zwracamy się do ludzi o wrażliwych duszach, byście pomogli naszemu synkowi żyć, długo i szczęśliwie! Bez was to się nie uda...
Niebo jest czarne od chmur utkanych ze strachu
Wierzę jednak, że po każdej burzy wychodzi słońce. Nad naszymi głowami wciąż grzmi, niebo jest czarne od chmur utkanych ze strachu. Gdzieś tam jednak są promienie, które w końcu się do nas przedrą – właśnie dzięki Twojej pomocy! Dlatego właśnie dziś o to proszę, kolejny raz: o szansę dla Maksia. O jego życie. Za wszystko dziękujemy!- dodaje mama Maksa. ([email protected])