Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Sobota, 20 kwietnia. Imieniny: Agnieszki, Amalii, Czecha
23/02/2021 - 20:05

Piątkowa: więźniowie zbudowali tutaj skocznię. Nie można było z niej skorzystać

Historia sądeckiej skoczni narciarskiej nie zakończyła się w latach 50 XX wieku. Około 30 lat później miała nastąpić jej reaktywacja. Nigdy do tego jednak nie doszło. Obiekt, który budowany był m.in. przez więźniów był wadliwy. - Nigdy na niej oficjalnie nie skakano, bo okazało się, że nie spełniała wymogów - wyjaśnia Maria Popieluch, wiceprezes KS Jedność Nowy Sącz odpowiedzialna za sekcję narciarstwa biegowego.

Bardzo dużym zainteresowaniem cieszył się artykuł o skoczniach narciarskich na Sądecczyźnie, który kilka dni temu ukazał się na „Sądeczaninie”. Chcąc zgłębić ten temat, postanowiliśmy poznać więcej szczegółów dotyczących ich funkcjonowania. Najbardziej intrygująca jest historia obiektu, który znajdował się w Piątkowej.

Jak wspominaliśmy we wcześniejszym artykule, nowosądecką skocznię zbudowano w 1949 roku i odnowiono pod koniec lat 50 XX wieku. Umożliwiała skoki w okolicach 40 metrów. Z czasem, była w coraz gorszym stanie, aż wreszcie ją zamknięto. Na tym jednak nie kończy się historia sądeckich skoków narciarskich.

Zobacz także: Nie tylko w Wiśle i Zakopanem. Skocznie narciarskie były także na Sądecczyźnie

- W latach 90. urząd miasta Nowego Sącza, rękami więźniów postanowił wybudować nową skocznię i wskrzesić w mieście tę dyscyplinę sportu. Ludzie społecznie czyścili zbocze, na której powstawała. Wycinaliśmy krzewy i rozbijaliśmy przeszkadzające skały – mówi Maria Popieluch, wiceprezes KS Jedność Nowy Sącz odpowiedzialna za sekcję narciarstwa biegowego.

Co najciekawsze, w pracę zaangażowani byli także... więźniowie. Zbudowali metalową konstrukcję, która miała umożliwić skakanie. Na miejscu starej skoczni, wzniesiono zatem nową. W ten sposób skoki narciarskie miały zostać reaktywowane.

- Nigdy na niej oficjalnie nie skakano, bo okazało się, że konstrukcja była wadliwa i nie spełniała wymogów. Jedynymi osobami, które oddały parę skoków byli tylko nasi biegacze, którzy robili to na nartach biegowych, co oczywiście było bardzo niebezpieczne. Nieraz ktoś przychodził i próbował też skakać na nartach zjazdowych. W 2008 roku wszystko rozebrano. Do dnia dzisiejszego pozostały jedynie metalowe podpory – tłumaczy Maria Popieluch.

W ten sposób żywot jedynego obiektu w Nowym Sączu, na którym można było oddawać skoki się zakończył. W mieście obecnie nie słyszy się o tym, aby go na nowo wybudować. Jak wspomina nasza rozmówczyni, na miejscu starej skoczni byłoby to trudne, bo teren ten mocno się już zmienił.

- Niedaleko tego miejsca ktoś wybudował dom, więc skocznia tam raczej odpada. Sekcja narciarska w Jedności istnieje nieprzerwanie od 1954 r i osiąga sukcesy nie tylko w kraju, ale również na arenie międzynarodowej. Myślę, że na stałe wpisała się w nasze tradycje.

Reaktywacja skoczni w ostatnich latach nie była nawet brana pod uwagę, bo pojedyncza mała skocznia nie ma racji bytu, jeśli myślimy o cyklu treningowym. Do Zakopanego jest za daleko i szczerze mówiąc nie było nigdy zainteresowania wśród mieszkańców – wyjaśnia Maria Popieluch.

Czy skoki narciarskie w Nowym Sączu zostaną wskrzeszone? Takich planów póki co nie ma. Skocznia w Piątkowej jest już częścią historii. Obecnie trudno sobie wyobrazić, by kiedykolwiek wznowiono jej działalność. ([email protected], fot.: Artur Czernecki, Zdjęcie ilustracyjne/ Pixabay.com)







Dziękujemy za przesłanie błędu