Omal rozminął się z przeznaczeniem. Jak szczęście znalazło Kamila, który wygrał Toyotę [WIDEO]
Na zakończenie imprezy nagroda jest losowana wśród tysięcy sportowców, którzy ukończyli przynajmniej jeden z trudnych biegów. Nie wszyscy jednak dotarli pod festiwalową scenę, gdzie ze szklanej kuli były wyciągane losy ze startowymi numerami.
Do trzech razy sztuka, mówi stare porzekadło, co nie sprawdziło się w Piwnicznej. Dopiero za czwartym razem z tłumu dał się słyszeć radosny okrzyk Kamila Kocemby z Kobiernic w województwie śląskim. Jak to było z tym losowaniem? Można o tym przeczytać w artykule Wygrał Toyotę od Korala, piękną jak marzenie, ale wcześniej rozegrał się dreszczowiec [ZDJĘCIA]
Czy bardzo mocno biło panu serce, kiedy po raz czwarty został wyciągnięty los ze szczęśliwym numerem?
-Nie podchodziłem do tego z nastawieniem, że mogę coś wygrać. To było dla mnie coś nierealnego. Nigdy nie stawiałem na siebie. Tym razem to się zmieniło. Jestem bardzo szczęśliwy. Towarzyszą temu wielkie emocje. To po prostu niesamowite!
Czy kiedykolwiek coś pan wygrał?
- Wygrałem pakiet na Iron Run. Kolega mnie zapisał na ten bieg. Miałem opory, bo to bardzo trudny dystans, ale dałem radę. Bieg ukończyłem , choć ostatnie metry biegłem z bólem. Kiedy podczas losowania auta usłyszałem swoje nazwisko, trudno mi było uwierzyć.
Pojedzie pan do domu już nowym autem?
- Prawdopodobnie tak. Moja mama jeszcze o tym nie wie. Spokojnie ją na tę wiadomość przygotuje, choć pewnie i ona nie będzie mogła w to uwierzyć.
Auto już pan ma? Może to będzie drugi samochód do kompletu?
- Mam, ale już pójdzie do wyrejestrowania, a tym będziemy jeździć na co dzień.
Gratulujemy szczęścia i życzymy szerokiej drogi.
- Dziękuję.To ciągle dla mnie coś niesamowitego.
Rozmawiała Jagienka Michalik