Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Środa, 24 kwietnia. Imieniny: Bony, Horacji, Jerzego
30/05/2019 - 10:00

Takiej kolekcji broni nie powstydziłoby się niejedno muzeum

Kolekcjonowanie broni historycznej nie jest hobby popularnym, ale takich pasjonatów jest coraz więcej. Janusz Jurowicz opowiedział nam o swoich zainteresowaniach.

- Zawsze interesowałem się militariami oraz historią wojskowości. Moje początki kolekcjonerstwa związane są ściśle z rekonstrukcjach dzięki Stowarzyszeniu Rekonstrukcji Historycznej 1 Pułk Strzelców Podhalański Armii Krajowej. Pomyślałem, że warto kolekcjonować to, co mnie bardzo interesuje, czyli w moim przypadku broń historyczna - powiedział nam kolekcjoner Janusz Jurowicz.

Jak przyznaje nasz rozmówca, jest posiadaczem kilkudziesięciu sztuk broni. - Pochodzi ona z okresu pierwszej i drugiej Wojny Światowej. Są lepsi ode mnie koledzy w tym temacie, posiadacze broni kolekcjonerskiej. Ja mam również w swej kolekcji broń rekonstrukcyjną, niezbędną do widowisk organizowanych przez stowarzyszenie oraz do prezentacji.

W jaki sposób kupuje się takie eksponaty? - Są wyspecjalizowane i koncesjonowane firmy zajmujące  się jej sprzedażą. Mamy kontakt z nimi i nabywamy broń na podstawie niezbędnych zezwoleń. Aukcje również się zdarzają, ale na to trzeba mieć czas. Ja mam konkretne i sprawdzone firmy znajdujące dla mnie dokładny model, jaki mnie interesuje i jakiego poszukuje - dodał kolekcjoner z Limanowej.

- Raczej nie jest to tanie hobby, ale jak każde wymaga rozsądnego wydawania pieniędzy. Wszystko zależy od zasobności portfela, a najczęściej szukania także okazji. Są np. osoby mające kilka sztuk wartych majątek, ale też inni posiadający więcej historycznych egzemplarzy  za mniejsze kwoty - mówił nam Jurowicz, który posiada oryginalną broń głównie z II Wojny Światowej.

Czy można to traktować jako inwestycję? - Nie patrzę pod tym kątem. Staram się z tej broni korzystać na pokazach oraz na przykład na strzelnicy. Nie leży w szafie tylko dla podziwiania jej i od czasu do czasu czyszczenia, rozbierania i składania. To nie na tym ma polegać, bo broń ma być wykorzystywana. Oczywiście zgodnie z przepisami i w miejscach do tego przeznaczonych - dodał.

Jakie są najcenniejsze zdobycze naszego rozmówcy? - Kiedyś, jak zaczynałem przygodę z kolekcjonowaniem, to zawsze chciałem mieć Stena MK II, czyli brytyjski pistolet maszynowy, symbol również polskiej konspiracji. Należę do Stowarzyszenia Rekonstrukcji Historycznej 1 Pułk Strzelców Podhalańskich Armii Krajowej, gdzie na terenie ich działań były dostarczane Steny zrzutowe, takiego właśnie posiadam - opowiadał kolekcjoner. - Niemiecki MP38/40 również udało mi się nabyć, a to  legenda niemieckiego zbrojenia II Wojny Światowej. Broń przeciwstawna do Stena, lecz lepiej wykonana i bardziej precyzyjna, ale jest symbolem przeciwników, Niemców.

- Mój trzeci skarb, to amerykański  Thompson  M1A1 używany przez żołnierzy II Korpusu pod Monte Cassino oraz  pistolet maszynowy PPS wz. 1943, czyli odpowiednik sowiecki dla wyżej wymienionych. Od 1943 roku produkowany na masową skalę - dodał.

Dążenie do poszerzania kolekcji należy uznać za sukces. - Nie uważam się za wielkiego kolekcjonera, bo znam ludzi mających większe zbiory, ale każdy na miarę własnych możliwości nabywa, to co chce i może. Jestem pełen podziwu dla panów policjantów z WPA w Nowym Sączu, którzy z cierpliwością znoszą  nasze wizyty i kolejne rejestracje zakupionych sztuk. Z drugowojennych broni krótkich mam wszystkie, które chciałem mieć i które w czasie drugiej wojny były używane również w konspiracji na tym terenie. Może prócz amerykańskiego oryginalnego Colta 1911. W mojej kolekcji znajduje się broń niemiecka, sowiecka, amerykańska czy polska  - argumentował Janusz Jurowicz.

- Ludzie często zadają pytanie, jak można zbierać broń? Jak ktoś z polskiej mentalności może kolekcjonować coś takiego - opowiadał nasz rozmówca.

Szybko przyszła odpowiedź. - Kolekcjonerzy to specyficzna grupa. Muszą posiadać wiedzę i czuć pasję, bo to podstawa do zbierania broni historycznej. Każdy z nas musi przejść sito związane z dopuszczeniem do jej posiadania, z badaniami i egzaminami na konkretną kategorię  broni. Dla przeciętnego obywatela, który nie ma na co dzień do czynienia z broną  może to być zaskoczeniem, ale ilość podzielających pasję kolekcjonerów w szybkim tempie wzrasta i na szczęście jest nas coraz więcej - dodaje kolekcjoner.

Polska w kolekcjonowaniu broni jest daleko za krajami zachodu. - Na zachodzie ludzie mają piękne kolekcje budowane przez lata, a u nas to dopiero raczkuje, ale o ile zmiany w prawie nie będą restrykcyjne jest szansa, że w niedługim czasie również u nas powstaną  podobne. W ramach stowarzyszenia jeździmy po szkołach, robimy prezentacje, pokazując historie. Prezentujemy wyposażenie wojsk niemieckich, polskich oraz sowieckich i przede wszystkim partyzantów 1 PSP AK. Inaczej jest opowiadać o historii, a inaczej pokazywać ją namacalnie prezentując wyposażenia i uzbrojenie.

- Broń, tak to narzędzie do zabijania, ale jeśli ma historię, przeszło szlak bojowy, to nie zastanawiam się czy kogoś z niej zabito, tylko jaki ta bron ma swój zapisany przekrój czasu. Może kiedyś uratowała komuś życie? Dzięki niej ktoś mógł przeżyć wojnę mogąc się przy jej pomocy bronić, albo jak ona wpłynęła na los historii. Teraz ona jest u mnie, jako część kolekcji i nie zagraża już nikomu, stanowi świadectwo historii wojskowości - podsumował Janusz Jurowicz, kolekcjoner broni z Limanowej.

MŚ ([email protected]). Fot. Janusz Jurowicz







Dziękujemy za przesłanie błędu