11 sierpnia 1976 r. w Dzienniku Polskim ukazał się wstrząsający artykuł
Jak wynika z treści tekstu, w nocy z 8 na 9 sierpnia 1976 r. oficer dyżurny milicyjnego stanowiska w Krakowie odebrał dziwny telefon. Dowiedział się z niego, że młody mężczyzna, z którym właśnie rozmawia, zamordował swoją znajomą w krakowskim „Domu Turysty”. Mężczyzna poinformował również, że bezzwłocznie zamierza odebrać sobie życie. Milicjanci postanowili pojechać na miejsce i potwierdzić otrzymaną informację.
Mimo dużego zaskoczenia właścicieli Domu Turysty, udało im się dostać do pokoju nr 118, w którym, jak zawiadomił mężczyzna, miało znajdować się ciało jego znajomej. Po wejściu do środka oczom milicjantom ukazał się straszny widok. Młoda dziewczyna miała porozdzieraną odzież i ślady krępowania rąk w nadgarstkach. Jak ustalili śledczy, ofiara została uduszona a morderstwo zostało popełnione na tle seksualnym.
Młody mężczyzna, który nie posiadał przy sobie żadnych dokumentów, zgłosił się do dyżurnego i przyznał, że to on zamordował 19- latkę. Jak ustalili śledczy, mężczyzna poznał dziewczynę za pośrednictwem pism młodzieżowych, w których każdy chętny mógł podać swój adres, aby znaleźć swoją bratnią duszę. Mimo, że spotykali się przez jakiś czas, dziewczyna chciała zerwać kontakty z mężczyzną. Poszła z nim jednak do hotelu, z którego już nie wróciła żywa..
Podejrzany o morderstwo mężczyzna był synem miejscowego ogrodnika, który nie miał żadnej stałej pracy a w przeszłości prowadzono przeciw niemu postępowanie w sprawie napaści na kobietę.
Po zamordowaniu 19- latki w Domu Turysty planował popełnić samobójstwo rzucając się do rzeki, stargał więc wszystkie dokumenty , jednak później rozmyślił się i postanowił pójść na tory i tam skończyć swój żywot, jednak, jak sam przyznał, nie miał na tyle odwagi aby tak zakończyć swoje życie.
Władzom milicyjnym ogłosił natomiast, że żałuje zgłoszenia się służbom i wolałby jednak popełnić zapowiedziane samobójstwo.
Mimo, że historia wydaje się być nieprawdopodobna, to wydarzyła się naprawdę i została opisana w Dzienniku Polskim 11 sierpnia 1976 r.