Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Piątek, 19 kwietnia. Imieniny: Alfa, Leonii, Tytusa
04/09/2018 - 18:50

Dobra książka. Sądeczanin poleca. Sławomir Koper. "Życie prywatne elit II RP" 2

Czasy Drugiej Rzeczypospolitej to niezwykle barwny okres w dziejach naszego kraju. Elitę polityczną tworzyli wówczas ludzie o wielkich zasługach, ale i oni popełniali błędy i miewali swoje słabości.

(...). W pierwszych latach niepodległości imprezy taneczne urządzano jeszcze według starej, dziewiętnastowiecznej tradycji. Był zatem wodzirej, panowie zapisywali się na kolejne tańce w karnetach pań. O północy podawano wielodaniową kolację na ciepło, nad ranem roznoszono filiżanki z bulionem i gorące zakąski. Dobór tańców uwzględniał tradycję i nowinki muzyczne. Z reguły bal otwierano polonezem, potem szły: boston, shimmy, one step, walc, tango, mazur, kotylion, oberek, biały walc, krakowiak.  Czynne uczestnictwo w imprezie wymagało nieprawdopodobnej kondycji fizycznej, szczególnie u osób w średnim wieku chcących dotrzymać kroku młodszym. Przekonał się o tym osobiście (z tragicznym skutkiem) jeden z najlepszych tancerzy w armii polskiej, generał Olgierd Pożerski. Pięćdziesięcioletni oficer po zakończeniu ognistego mazura odprowadził młodą partnerkę do stolika, przyjął z jej rąk lampkę szampana, a po jego wypiciu padł rażony apopleksją. Pośmiertnie awansowano go do stopnia generała dywizji, a wielu oficerów zazdrościło mu takiej śmierci. (…).

Lata międzywojenne to okres największego rozkwitu kabaretów. W czasach II RP była to rozrywka elitarna, bilety kosztowały po kilkanaście złotych, co znacznie ograniczało krąg odbiorców. Programy kierowano do wyrobionego widza, o odpowiednim poziomie obycia towarzyskiego, znającego aktualne wydarzenia kulturalne i polityczne. (…).
Programy scen kabaretowych ulegały częstym zmianom. Popularne prezentowano najwyżej przez miesiąc, nieudane schodziły z afisza po tygodniu. Zdobycie biletów wymagało wielu zabiegów, uruchomienia protekcji, znajomości czy wręcz przepłacania za wejściówki. W cenie oczywiście byli autorzy, a w całej Warszawie liczyło się wówczas zaledwie kilka osób (Tuwim, Słonimski, Hemar, Tom i Włast).

(...) Na widowni zasiadali ministrowie, wyżsi oficerowie, posłowie, prezesi firm, ziemianie. Oczywiście większość publiczności stanowiła inteligencja różnych zawodów i pochodzenia, ale udział osób zajmujących się polityką nobilitował rozrywkę.
Najsłynniejszym kabaretem był „Qui Pro Quo” (założony w 1919 roku) (…). Istniała swoista symbioza sztuki popularnej z polityką – kabaret nie mógł żyć bez polityków, ich błędów i słabostek. Kiedy w 1921 roku powstała Pierwsza szopka warszawska, Wieniawa zdał entuzjastyczną relację z przygotowań do jej wystawienia Piłsudskiemu, a ten niewiele myśląc, zaprosił szopkę do Belwederu. Komendant zawsze doceniał znaczenie opinii publicznej, a w pierwszych latach niepodległości szczególną wagę przykładał do stosunków ze światem artystycznym stolicy. Przydatne okazały się kontakty Wieniawy-Długoszowskiego. Adiutant Marszałka miał znajomości sięgające jeszcze czasów lwowskich i paryskich, a dzięki Kazimierzowi Wierzyńskiemu trafił do kawiarni „Pod Pikadorem”, gdzie poznał Lechonia, Tuwima i Słonimskiego. (…).
Słonimski wspominał, że panował wówczas „straszny snobizm na Piłsudskiego”. Kiedy Marszałek przed prezentacją szopki w Belwederze przysłał po skamandrytów swój służbowy samochód (znanego w całej Warszawie packarda), Tuwim, zajmując w nim miejsce, westchnął z dumą:
„Ach, gdyby teraz tak przejechać jakiegoś znajomego”. (…)

Wielki kryzys gospodarczy fatalnie odbił się na kondycji finansowej scen kabaretowych. Teatrzyki upadały, zmieniały nazwy i adresy, aktorzy przechodzili od jednego zespołu do drugiego. Frekwencja spadała – a sceny kabaretowe nie korzystały z dotacji państwowych. (…)

W latach trzydziestych politycy przestali pokazywać się na widowni kabaretów. Sprawa brzeska, a potem powstanie obozu w Berezie Kartuskiej rzutowały na nastroje w kraju. Następcy Piłsudskiego nie mieli poczucia humoru Marszałka, a Wieniawa został ambasadorem w Rzymie. Zresztą drogi jego i autorów się rozeszły  - symbioza polityki i humoru należała już do przeszłości.

Cytaty pochodzą z książki: Sławomir Koper, „Życie prywatne elit Drugiej Rzeczypospolitej”, wydawnictwo Bellona, Warszawa 2014







Dziękujemy za przesłanie błędu