Dobra książka. Sądeczanin poleca. Mariusz Szczygieł, "Gottland" (1)
1.
Rok 1882: Zaduch
- Dlaczego tu tak śmierdzi? – pyta swojego ojca Antonína sześcioletni Tomáš Bata. Tak po raz pierwszy ujawnia chęć uporządkowania rzeczywistości.
Nie wiemy, co ojciec mu odpowiada. Prawdopodobnie w ogóle jest małomówny.
Szewc Antonín Bata jest po raz drugi żonaty. Dwa razy wziął za żonę wdowę z dziećmi. Z każdą miał też własne. W sumie w małym warsztacie szewskim w Zlínie wychowuje się dwanaścioro dzieci z czterech małżeństw. Oprócz tego Antonín pracuje z siedmioma ludźmi. Druga żona nie lubi przeciągów.
Dwanaście lat później: Żądania
Troje dzieci z pierwszego małżeństwa: Anna, Antonín i osiemnastoletni Tomáš, staje przed pięćdziesięcioletnim ojcem. Żądają spadku po matce. Proponują też, aby dał im od razu to, co mieliby odziedziczyć po jego śmierci. Nie mają czasu czekać tyle lat, a poza tym w domu jest ciasno.
Dostają osiemset ówczesnych złotych w srebrnych monetach, zatrudniają czterech pracowników.
Rok później, 1895 rok: Zasada
Mają osiem tysięcy ówczesnych złotych długu. Nie stać ich na nowe skóry, nie mają czym zapłacić za stare. Antonín dostaje powołanie do wojska, Anna idzie do pracy w Wiedniu jako służąca.
Tomáš patrzy na resztki skór i w rozpaczy wpada na najważniejszą zasadę swojego życia: z wady zawsze zrobić zaletę.
Skoro nie stać ich na skóry, trzeba szyć buty z tego, co jest: z płótna. Płótno niewiele kosztuje, a z resztek skóry można zrobić podeszwy. W ten sposób Bata wymyśla jeden z hitów nadchodzącego wieku: płócienne buty na skórzanej podeszwie. Z Wiednia przywozi kilka tysięcy zamówień zebranych w jeden dzień. Buty nazywane są przez ludzi batovkami.
Dzięki nim buduje pierwszą swoją fabryczkę: na dwustu metrach kwadratowych pracuje pięćdziesięciu mężczyzn.
Mariusz Szczygieł, „Gottland”, wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2010 r., wydanie II poprawione (wydanie pierwsze 2006 r.) Cytowane fragmenty pochodzą z rozdziału: "Ani kroku bez Baty"