Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Piątek, 29 marca. Imieniny: Marka, Wiktoryny, Zenona
24/09/2018 - 15:40

Dobra książka. Sądeczanin poleca. Marian Pilot "Nowy matecznik" (1)

To, że słowo ojczyzna wznosi się nad naszymi głowami niczym ogromny balon, a z balonika z napisem „matecznik” powietrze uszło ze szczętem niemal – musiało mieć i ma swoje przyczyny, ma też i będzie miało wielorakie i dalekosiężne skutki.

Nieodżałowanej pamięci Piotr Borkowski zrobił mi kiedyś przy piwie, w którymś z londyńskich obskurnych i rozkosznych pubów, wykład o ojczyźnie. Rzecz jasna, mowa była o słowie ojczyzna, jako że Piotr Borkowski był człowiekiem, który bardziej niż słowa kochał może tylko słowniki.
Słowo ojczyzna zaś, wywodził znawca i miłośnik wielu języków, przez całe wieki nie było użytkownikom języka polskiego do niczego przydatne, pędziło sobie zaściankowy żywot, znacząc mniej więcej tyle, co nasza dzisiejsza ojcowizna, (...). Na dobrą sprawę słowo usadowiło się w języku – a co za tym idzie, w życiu – dopiero pod koniec XVIII wieku. W Konstytucji 3 maja jest ojczyzny zatrzęsienie („dla ocalenia Ojczyzny Naszej”, „sprawowanie posług Ojczyźnie”, „jedyna twierdza Ojczyzny” itd. (...). Kiedy zaś niedługo później Franciszek Kniaźnin „rozum postradał po Ojczyzny stracie” – słowo to nie zaznało już wytchnienia (opowiadał Piotr Borkowski), częstotliwość jego użycia zwiększała się lawinowo. Współistniało jeszcze przez jakiś czas na równych prawach w sztandarowej dewizie „Bóg, Honor i Ojczyzna”, dawno już jednak pozostawiło daleko w tyle Honor i , odpukać, Pana Boga też. Samo zostało na placu, jest dziś jednym z pierwszych słów polskich, bodaj czy nie częściej używanym niż słowo chleb (perorował autor książki O językach i słownikach na wesoło). (...)
- Niewesoło – westchnął Borkowski i łyknął piwa.
Mało byłem wtedy usposobiony, by dociekać sensu jego wywodów, prawdę powiedziawszy, wydawały mi się te rozważania z lekka maniackie – ot emigranckie dzielenia włosa na czworo… Nazbyt byłem zaintrygowany otaczającą mnie angielską obczyzną, by miał mnie zajmować użytek, jaki robimy ze słowa ojczyzna. Wysłuchałem z ledwie tłumionym zniecierpliwieniem i nie zadałem Piotrowi pytania, które mnie dziś intryguje, a na które bodaj on tylko potrafiłby wyczerpująco odpowiedzieć.
Bo idzie o słowo – i to słowo bliskie słowu ojczyzna – matecznik.

Tym samym ludziom bowiem – publicystom zwłaszcza – którzy używają słowa ojczyzna bez żadnego opamiętania, przychodzi od czasu do czasu utyskiwać na to, że brakuje w języku polskim odpowiednika niemieckiego słowa die Heimat. A nieprawda, przecież matecznik znaczy właśnie dokładnie to samo. Tyle że żywot tego słowa niezmiernie jest dychawiczny i jeśli się go używa, to raczej w mickiewiczowskim znaczeniu: ostoja zwierząt w sercu kniei. I otóż zapytałbym dziś Piotra Borkowskiego – cóż to się przydarzyło matecznikowi, że mało kto rozumie pod tym słowem strony rodzinne, najbliższą swoją okolicę? Dlaczego doszczętnie niemalże zadusiła matecznik tak bujnie pleniąca się ojczyzna? Kiedy doszło do zwichnięcia tej równowagi pomiędzy ojczyzną wielką i małą – Vaterlandem i Heimatem? Dlaczego ogólne zwyciężyło to, co szczególne? Abstrakcja – konkret? Czy możliwa jest, czy w ogóle pomyśleć by się dała sytuacja odwrotna?
Podobne socjolingwistyczne zajęcia nie byłyby – wbrew pozorom – tylko pustymi językoznawczymi igraszkami. Słowa nie tylko siebie znaczą, słowa niezmiernie precyzyjnie odzwierciedlają życie posługującej się danym językiem społeczności. Obserwując słowa – obserwując je, dodajmy, z taką miłością i wynikającą z tej miłości dociekliwością, do jakiej był zdolny przywoływany tu po tylekroć Piotr Borkowski – wywnioskować można niejedno o losach językowej wspólnoty. To, że słowo ojczyzna wznosi się nad naszymi głowami niczym ogromny balon, a z balonika z napisem „matecznik” powietrze uszło ze szczętem niemal – musiało mieć i ma swoje przyczyny, ma też i będzie miało wielorakie i dalekosiężne skutki.

Cytaty pochodzą z książki: Marian Pilot „Nowy matecznik”, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2012







Dziękujemy za przesłanie błędu