Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Środa, 24 kwietnia. Imieniny: Bony, Horacji, Jerzego
05/10/2017 - 07:25

Dobra książka. Sądeczanin poleca: "Jądro ciemności" (4)

„Jądro ciemności” – podróż Marlowa w górę rzeki Kongo nie przypomina turystycznej eskapady, trudno ją nawet nazwać misją handlową, bo pieniądze dla bohatera nigdy nie były celem samym w sobie. Zstąpienie w głąb dziewiczej puszczy przypomina zejście do piekieł, a sam Marlow powiada: „ ta podróż rzuciła rodzaj światła na wszystko wokół mnie – i na moje myśli.”

Przez pewien czas czułem, że należę jeszcze do świata prostych faktów, ale to nie trwało długo. Zawsze coś zaszło i przepłoszyło to uczucie.

Odbyłem drogę na małym morskim parowcu. Kapitan, Szwed, wiedział, że jestem marynarzem, i zaprosił mnie na mostek. Był to człowiek młody, szczupły, nasępiony blondyn; włosy miał rzadkie i powłóczył nogami. Gdyśmy odbijali od lichego, małego pomostu, wskazał pogardliwie głową na brzeg.
- Mieszkał pan tam? - zapytał.
- Tak - odpowiedziałem.
- Niezłe okazy ci rządowi faceci, co? - mówił dalej po angielsku z wielką precyzją i głębokim rozgoryczeniem. - To ciekawe, czego się niektórzy ludzie nie podejmą za parę franków na miesiąc. Chciałbym wiedzieć, co się dzieje z takimi osobnikami, kiedy się znajdą tam, w górze rzeki?
Odrzekłem, że mam nadzieję wkrótce się o tym przekonać.
- Więc to ta-a-k! - wykrzyknął. Przeszedł w poprzek statku powłócząc nogami i zerkając czujnie ku przodowi. - Niech pan nie będzie zanadto pewien siebie - mówił dalej. - Parę dni temu odczepiłem człowieka, który się powiesił na drodze. Był to także Szwed.
- Powiesił się! Dlaczego, na miłość boską? - wykrzyknąłem.

Sześciu czarnych ludzi szło ścieżką gęsiego, dążąc z trudem pod górę. Szli powoli, wyprostowani, niosąc na głowie małe kosze pełne ziemi, a brzęk towarzyszył miarowo ich krokom. Wkoło bioder mieli przepaski z czarnych łachmanów, których krótkie końce chwiały się z tyłu jak ogony. Można było policzyć wszystkie żebra tych ludzi; stawy ich członków wyglądały jak węzły na linie. Każdy miał na szyi żelazną obrożę, a wszyscy byli połączeni łańcuchem, którego ogniwa kołysały się między nimi rytmicznym dźwiękiem.

Cytaty pochodzą z powieści Josepha Conrada, czyli Józefa Teodora Konrada Korzeniowskiego pt. „ Jądro ciemności”, wyd. GREG

Opr. Jordan, Fot. idena.pl







Dziękujemy za przesłanie błędu