Dobra książka: "Nasza Święta, czyli rzecz o Ricie z Cascii i Nowego Sącza" (2)
Świadectwa cudów wyproszonych za wstawiennictwem Świętej Rity w Jej nowosądeckim wizerunku.
Historia Jasia
Mam na imię Anna i chcę się z wami podzielić moją historią. Zawsze mówiło się, że cuda się zdążają, ale nigdy nie myślałam, że będą dotyczyć mojego życia i mojej rodziny.
W czwartek 1 września 2016 roku, mój 11 letni syn Jaś pojechał na rowerze do swojej babci, cioci i 3-letniej kuzynki Zuzanny. Wracając do domu musiał on przejść przez drogę krajową biegnącą przez naszą miejscowość. Przechodząc przez przejście dla pieszych w miejscowości Uszew, w której mieszkamy, został potrącony przez tira. W momencie, gdy dotarłam na miejsce wypadku i zobaczyłam zakrwawionego syna miałam wrażenie jakby czas stanął w miejscu. Na miejsce zdarzenia przyjechała karetka wraz z ekipą ratowników. Podjęto decyzję o natychmiastowym transporcie Jasia do szpitala w Prokocimiu.
Po dotarciu na miejsce, usłyszałam, że stan mojego dziecka jest krytyczny i nie wiadomo czy uda się go uratować. Po zrobieniu podstawowych badań lekarze zdiagnozowali u Jasia: krwiak nadtwardówkowy tylnego dołu czaszki, urazowy obrzęk mózgu, stłuczenie mózgu, krwiak podczepcowy i wyciek płynu mózgowo-rdzeniowego z ucha. Najbliższe kilka godzin od postawienia diagnozy miało zadecydować o jego dalszym leczeniu. Niestety potwierdził się najgorszy scenariusz i potrzebna była operacja, która trwała ponad 3 godziny. Lekarz który ją przeprowadził powiedział że „zrobił co mógł, a reszta, jeśli są państwo wierzący zostaje w rękach Boga”.
W trakcie operacji i każdego następnego dnia cała nasza rodzina, znajomi, sąsiedzi, proboszcz naszej parafii i cała miejscowość modlili się do Boga za wstawiennictwem wszystkich świętych o ocalenie i powrót do zdrowia Jasia. Między innymi ofiarowaliśmy jego życie z prośbą o ocalenie świętej Ricie. Każdego dnia gdy widzieliśmy go tak bezradnego w śpiączce farmakologicznej na oddziale intensywnej terapii, błagaliśmy świętą Ritę o jego uzdrowienie. Nie umiem opisać co ja, wraz z najbliższymi czułam każdego dnia gdy słyszałam że jego stan nie ulega zmianie i że musimy się przygotować na najgorsze. Nie pamiętam kto podarował nam różę od świętej Rity i obrazek, który włożyliśmy mu pod poduszkę .
We wtorek 6 września będąc u niego dowiedzieliśmy się, że próbując go wybudzać i odłączyć od aparatury pojawiły się komplikacje z ciśnieniem, płuca i jelita nie chciały podjąć same pracy. Lekarz dyżurny nie dawał nam żadnej nadziei. Następnego dnia wchodząc na oddział razem z mężem nie mogliśmy myśleć o niczym innym niż o tym czy zobaczymy jeszcze Jasia i w jakim będzie stanie. Lekarze mówili, że jeśli przeżyje może być różnie, może być sparaliżowany, nie mówić, nie słyszeć i wiele różnych rzeczy .
Jakie wielkie było nasze zdziwienie gdy stanęliśmy obok jego łóżka, a on sam oddychał i otworzywszy oczy powitał nas słowami „Cześć mamo! Cześć tato!”. Były to najpiękniejsze słowa jakie usłyszeliśmy. Okazało się, że Jaś wszystko pamięta z wyjątkiem momentu wypadku. A co więcej: widzi i słyszy wszystko. Został mu tylko lekki niedosłuch w lewym uchu który i tak nie jest tak bardzo uciążliwy.
Dnia 8 września 2016 opuściliśmy oddział intensywnej terapii i zostaliśmy przeniesieni na oddział neurochirurgii. Lekarze, którzy się nim opiekowali stwierdzili, że to „cud”, że Jasiu żyje i jest w tak dobrym stanie psychicznym i fizycznym po tak ciężkim wypadku. Tego samego dnia po raz pierwszy jego babcia z rodziną pojechała do Sącza na adorację do świętej Rity. Od tamtej pory nie ma miesiąca, aby ktoś z rodziny nie był na comiesięcznym czwartkowym nabożeństwie.
W dniu swoich 11 urodzin - 13 września - Jasiu opuścił szpital. Obecnie wraca małymi krokami do zdrowia i normalnego funkcjonowania. Miał pewne problemy z nogą, ale dzięki rehabilitacji jego stan się poprawił, a on znowu może chodzić do szkoły. Wiadomo że przed nami jeszcze trochę długa droga, ale każdego dnia dziękujemy Bogu za ocalenie naszego dziecka, a świętej Ricie za cud, który stał się za jej przyczyną.
Dwa tygodnie po opuszczeniu szpitala Jaś razem z nami i rodziną przyjechał do Sącza, aby przed wizerunkiem świętej Rity pomodlić się i podziękować za ocalenie i jej opiekę.
Mam nadzieję Święta Rito, że każdego dnia będziesz się naszym dzieckiem dalej opiekować.
Wdzięczni za cud uzdrowienia rodzice!
"Nasza Święta, czyli rzecz o Ricie z Cascii i Nowego Sącza", Autorzy: Irena Mogilska, dr Waldemar Nadolski, Jadwiga Papaj, Redakcja: Ks. Stanisław Kurczab, Wydawnictwo SK Limanowa, 2018
Wybór fragmentów: Irena Mogilska
Książka nominowana w tegorocznej siódmej edycji Konkursu o nagrodę im. ks. prof. Bolesława Kumora