Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Czwartek, 25 kwietnia. Imieniny: Jarosława, Marka, Wiki
29/04/2023 - 15:20

Rano przelewałem na papier nadzieje na dany dzień

Myślę, że Jan Paweł II miał rację, że tam, gdzie kończy się zen i medytacja pustki, zaczyna się chrześcijaństwo i kontemplacja Boga.

- Ważne jest, by zaliczać ten świat, a nie wnikać w niego. Żeby zafundować sobie maksymalną ilość przyjemności różnego typu. Zdobyć i zaliczyć jak najwięcej sukcesów w pracy, w rodzinie, w pasji i być w tym lepszym i efektywniejszym od innych – tych, z którymi możemy się porównać: znajomych, rodziny, sąsiadów – tłumaczy Marek Kamiński. - Zatem z tej perspektywy moja pielgrzymka była bez sensu. No bo skoro można w dwie godziny dolecieć do Santiago, odwiedzić katedrę i tego samego dnia wrócić, by następnego już być na jakiejś interesującej imprezie, to po co iść przez cztery miesiące? To jest całkowicie bez sensu z perspektywy tego, kto myśli, że liczy się tylko cel, a nie droga, która do niego prowadzi.

- Myślę, że Jan Paweł II miał rację, że tam, gdzie kończy się zen i medytacja pustki, zaczyna się chrześcijaństwo i kontemplacja Boga.

- Gdy wybrałem się z Wojtkiem na Grenlandię, zauważyłem, że on prowadzi notatki. Ponieważ był moim guru, postanowiłem robić to co on. I nagle spostrzegłem, że prowadzenie dziennika mi pomaga. Pisząc go, przenosiłem się do innego świata; prowadzenie go miało funkcję terapeutyczną – mówi Podróżnik. - Napięcie z całego dnia mnie opuszczało, stawałem jakby obok przeżytych sytuacji i w ten sposób się z nich wyzwalałem. Potem to było już dla mnie jak lekarstwo. Brałem je dwa razy dziennie - rano i wieczorem. Rano przelewałem na papier nadzieje na dany dzień, a wieczorem zrzucałem balast. Po zapisaniu naprawdę następował reset umysłu. W chaosie cywilizacji nie potrafię prowadzić dziennika regularnie.

- Gdy myślałem o tej wyprawie, chciałem, żeby było jak w przypadku Jaśka Meli – żeby było czymś więcej niż przekraczaniem granic geograficznych. Szukałem jakiejś formy. Mój przyjaciel Sławek Czarlewski zaproponował, bym w mijanych po drodze miastach spotykał się z ich mieszkańcami – żeby był komitet powitalny, burmistrz, lampka wina… Wydało mi się to absurdalne. Nie chciałem szopki, czegoś sztucznego, ale autentycznego spotkania. Pomyślałem, że dobrze byłoby odwiedzić miejsca, w których przebywają ludzie na różne sposoby wykluczeni, czyli więzienia, ośrodki dla uzależnionych (zresztą gdy raz nie mogłem, idąc na Camino – w okolicach Goleniowa – znaleźć noclegu, tylko w Monarze otworzono mi drzwi i pozwolono się przespać).

Cytaty pochodzą z książki pt. „Idź własną drogą”, w której Joanna Podsadecka przeprowadza wywiad z Markiem Kamińskim, Wydawnictwo WAM, Kraków 2017







Dziękujemy za przesłanie błędu