Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Wtorek, 19 marca. Imieniny: Aleksandryny, Józefa, Nicety
19/08/2019 - 11:50

Dobra książka. Jacek Cygan "Przeznaczenie, traf, przypadek" (1)

„Przeznaczenie, traf, przypadek” to zbiór opowiadań, które dotykają tego, co nieuchwytne, ale dla nas najważniejsze. Bohaterowie tej książki z powodu pozornie błahych zdarzeń stają przed koniecznością przewartościowania całego życia. Choć bardzo chcą, nie potrafią zrozumieć tej „magii”, która wykrzywia ich ścieżki, nie dając się objąć umysłem i emocjami.

 „Tenor” (1)

To było tak proste, jak tylko mogło być. Albo jeszcze prostsze. Na bruku Piazza Navona stał wzmacniacz wielkości małej walizeczki, zanim jakieś sfatygowane urządzenie do puszczania płyt kompaktowych. I stał Tenor. Z początku wyglądało na to, że Tenor śpiewa, ale po chwili okazywało się, że śpiewa tylko ciałem. (…) Tenor udawał, że śpiewa. Powiesz, że to bezczelne oszustwo, i będziesz miał rację. Powiesz, że ten niby-tenor powinien być za to przegoniony z Piazza Navona, gdzie przecież połykacz ognia łykał prawdziwy ogień, a akrobata naprawdę stał na głowie i robił salta. Powinien, ale tak się nie stało.  Ludzie zatrzymywali się zainteresowani, a raz usłyszałem jak młoda dziewczyna powiedziała do swojego chłopaka: „Słuchaj, ten dziadek jest super!”. Tak, ludzie zatrzymywali się i patrzyli. Zauważ, że specjalnie nie użyłem słowa „słuchali”. Patrzyli, oglądali, gdyż to im się podobało. I, rzecz oczywista, wrzucali pieniążki do czarnego melonika, który prowokująco leżał na bruku przed Tenorem. Bo, widzisz, to naprawdę było dobre. (…)  Fenomenalnie wystudiowane gesty, gra ciałem i prawdziwa ekspresja.  (…) To wszystko było świetnie do siebie dopasowane – najsłynniejsze arie operowe, wyleniały Tenor i takie starcze udawanie. Tak, oszustwo, stuprocentowe oszustwo, ale jednocześnie prawda. Bo w tym wszystkim była zawarta jakaś tkliwość, czar nieudolności. A poza tym owo starcze udawanie było takim chwytaniem się deski przez rozbitka na pełnym morzu. Może dlatego w tłumie na Piazza Navona, zanim dało się słyszeć operowe arie, można było dostrzec  złoty żagiel rozpięty na stelażu, którym dziadek oznaczał miejsce swojego występu.

Pracowałem wtedy w samym centrum Rzymu, na ogół do późna, i lubiłem przechodzić przez Piazza Navona na Lungotevere, gdzie parkowałem samochód. Dziadek pojawił się wiosną i przez całe lato regularnie „śpiewał” każdego dnia oprócz poniedziałków. (…) Jakież było moje zdumienie, kiedy w połowie sierpnia, na przeciwległym krańcu Piazza Navona, przy fontannie Maura pojawił drugi dziadek. Miał taki sam wzmacniacz, podobnie sfatygowane urządzenie do odtwarzania kompaktów i stosował taką samą technikę „śpiewania”, a poza tym – wszystko było inne. Bo ten drugi dziadek wykonywał przeboje rockandrollowe. Ubrany był w kostium w stylu Elvisa Presleya (…)

Jacek Cygan, „Przeznaczenie, traf, przypadek”, wydawnictwo Znak literanova, Kraków 2016

Cytowane fragmenty pochodzą z opowiadania „Tenor”







Dziękujemy za przesłanie błędu