Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Wtorek, 19 marca. Imieniny: Aleksandryny, Józefa, Nicety
12/05/2019 - 09:15

Dobra książka: Elia Barceló, "Kolor milczenia" (7)

Ekscytująca mieszanka kryminału i sagi rodzinnej, której tragiczna przeszłość i głęboko skrywane sekrety po latach wychodzą na jaw.

Helena cicho przetłumaczyła sobie zdanie, czując dziwne drżenie. Kim był M.? Do kogo był skierowany list? Dlaczego Blanca postanowiła go zachować? Czy w pudełku znajdowała się reszta, pierwsze strony, a przynajmniej poprzednia?

Podniosła wzrok na Carlosa, który patrzył na nią, jakby oczekiwał wyjaśnienia.

— Naprawdę nie mam pojęcia. Sam przeczytaj.

— Już przeczytałem, zanim ci dałem do ręki. Nadawca jest osobą dość stanowczą, jak się wydaje — skomentował Carlos.

— Znalazłeś coś, co mogłoby wskazywać, kiedy list został napisany?

Odwróciła kartkę, ale nic tam nie było. Żadnego postscriptum ani innej wskazówki.

— Jeśli nie uda nam się znaleźć reszty…

— Odłóż to na bok, żeby się nie zgubiło. Nie ma żadnej daty, więc i tak nie możemy ułożyć tego świstka według chronologii.

Carlos odłożył kartkę na nocny stolik i znów pochylił się nad łóżkiem, przyglądając się szpargałom wyjmowanym po kolei przez Helenę.

— Dałbym głowę, że to fotografia ze słynnej imprezy, o której opowiadałaś mi wczoraj, prawda? Zobacz: 20 lipca 1969. La Mora.

Ujęła zdjęcie ostrożnie, jakby bojąc się, że ją ugryzie. Carlos stanął obok niej, patrząc, jak wodzi palcem po twarzach zastygłych w czasie.

— Kiedy ja ostatni raz to widziałam! Tata i mama. Jacy młodzi! Piękni… Tu ja, zobacz, jaką miałam fryzurę, i Jean Paul za mną. Ta dziewczyna… Chyba miała na imię Francine, była jedną z modelek Alice & Laroche. Miała cudowne oczy. A to Luigi i Valentina, Włosi, właściciele fabryki jedwabiu, czy składu, nie pamiętam. Pracowali z Jeanem Paulem i Alicią. Tych dwoje… O Boże, już nie pamiętam! Zaraz… Jak oni się nazywali? Ona miała na imię… Barbie.
— Barbie? — przerwał jej Carlos. — Jak lalka?

— Tak. Ale wtedy w Europie nie sprzedawano jeszcze tych lalek i takie imię z niczym szczególnym się nie kojarzyło. Oczywiście miała na imię Barbara, ale mówiła, że nie chce używać pełnego imienia, bo przypomina jej matkę. To była trójka przyjaciół, Amerykanie, poznani przeze mnie, kiedy byłam latem w San Francisco. Mieszkali w jednej komunie. Więc ona była Barbie, a oni… Imion chłopaków nie pamiętam.

 (…).

Helena znów przyjrzała się fotografii, usiłując przypomnieć sobie miejsce, w którym ją zrobiono, a potem szczegóły scenerii z obu stron.

— Ścieżka prowadząca od furtki, czyli wejścia do ogrodu, do tarasu przy domu.

— Tą ścieżką musieli wchodzić goście przybywający do La Mory, prawda?

— Właśnie. Jeśli w końcu wybierzemy się do Maroka, sam zobaczysz i się zorientujesz.

— A ten niewyraźny człowiek w głębi?

— To pewnie ktoś, kto przyszedł na imprezę.

— To jedyna osoba, która nie jest ubrana w stylu hippisowskim.

— Jutro musimy kupić porządną lupę. W głowie mi się kręci od wysilania wzroku.

(…).

Elia Barceló, „Kolor milczenia”, Wydawnictwo Literackie, wydanie I, oryginalny tytuł: El Color del Silencio, przekład: Marta Szafrańska-Brandt, data premiery: styczeń 2019

Dziękujemy Wydawnictwu Literackiemu za udostępnienie wybranych fragmentów

[email protected]







Dziękujemy za przesłanie błędu