18 maja 1920 roku stał się dla niego jednym z najszczęśliwszych dni w życiu
Gdy wybiła siedemnasta, w kościele rozległ się głośny śpiew Litanii loretańskiej ku czci Najświętszej Maryi Panny. Mundek z całych sił powtarzał kolejne strofy, jakby chciał w ten sposób pomóc matce i dziecku. Dokładnie w tej samej chwili, w mieszkaniu obok kościoła, odbierająca poród położna otworzyła okno, by rodząca Emilia Wojtyłowa doskonale słyszała śpiew uczestników nabożeństwa majowego, w tym męża i syna.
– Jadwiga Pawłęga mówiła później, że zapamiętała ten poród na całe życie! Drugiego tak niezwykłego, jak twierdziła, przy śpiewie Litanii loretańskiej, nigdy w życiu już nie odbierała – opowiada Michał Siwiec-Cielebon[1].
To właśnie był ten cudowny moment, w którym przychodził na świat brat Edmunda, zdrowy, duży chłopczyk, który głośno płakał. Ale Mundek jeszcze o tym nie wiedział. Po majowym poszedł z ojcem na spacer i dopiero wieczorem wrócili obaj do domu. Niepewnie weszli do salonu, w którym panowała cisza. Wyczerpana, ale wyraźnie szczęśliwa matka przytuliła Mundka do siebie i wskazała na leżącego obok niej niemowlaka, który, jak wynikało z relacji położnej, zdążył już zasnąć.
Edmund nieśmiało go pogłaskał. Nabożeństwo majowe, w którym tego dnia uczestniczył, zapamięta na zawsze. Ten dzień 18 maja 1920 roku stał się dla niego jednym z najszczęśliwszych dni w życiu. Miał upragnione rodzeństwo, a matka przeżyła poród. Nic dziwnego, że niemal „oszalał” na punkcie brata. Mieszkańcy Wadowic wspominali, że od początku rzucało się w oczy, iż Mundek kochał go bezgranicznie, chętnie się nim zajmował, woził w wózku po Rynku, a w miarę, gdy dorastał, zabierał go ze sobą wszędzie, gdzie się dało.
Miesiąc później Mundek z radością uczestniczył w chrzcinach brata, który otrzymał też dwa imiona: Karol Józef. Zdrobniale mówiło się na niego Lolek. W ten sposób zwracał się też do niego starszy brat.
***
W tym samym dniu, kiedy pojawił się na świecie Lolek, Warszawa witała marszałka Józefa Piłsudskiego, który w kwietniu wyruszył na Kijów i wraz z polskim wojskiem zdobył to miasto, odnosząc zwycięstwo nad Armią Czerwoną. Dla Edmunda naturalne było, że w domu rozmawiało się o Polsce i o historii. Na bieżąco wiedział od ojca, że w sierpniu 1920 roku pod Ossowem rozegrały się główne walki dowodzonej przez Piłsudskiego armii polskiej z bolszewikami i że 15 sierpnia, w uroczystość Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny, polskie wojsko odniosło historyczne zwycięstwo nad Armią Czerwoną w słynnej Bitwie Warszawskiej, która zatrzymała ofensywę bolszewików na zachód Europy.
[1] Rozmowa autorki z Michałem Siwcem-Cielebonem.