Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Piątek, 19 kwietnia. Imieniny: Alfa, Leonii, Tytusa
24/12/2020 - 13:50

Zegarek, wieczne pióro i krawat

W rozmowie Filipa Mazurczaka Halina Szpilman jest nie tylko żoną tytułowego pianisty z filmu Romana Polańskiego, ale także autonomicznym świadkiem historii. Ta książka jest jak dobra muzyka. Zaskakuje, chwyta za serce, daje nadzieję. - Łukasz Maciejewski, dziennikarz, krytyk filmowy i teatralny

Ani w książce, ani w filmie nie ma mowy o zegarku pani męża, a chyba warto o nim wspomnieć.

Zegarek, wieczne pióro i krawat przetrwały okres wojny razem z nim. Mąż miał przy sobie przez cały czas granatowy krawat w białe groszki, który kupił przed wojną. Wydawało mu się, że jeżeli założy ten krawat, to nawet jeżeli będzie na ulicy w tłumie, nie będzie wyglądał na uciekiniera, będzie inaczej odbierany. Dzisiaj się nosi różne sportowe stroje, ale przed wojną ludzie na pewnym poziomie i stanowisku nie mogli sobie na to pozwolić publicznie. Nie było przyjęte, by chodzić ubranym w ten sposób.

Zatem krawat założony do koszuli to był symbol, że oto ma się do czynienia z nie byle kim. No i był też zegarek. Władek kupił go, gdy zaczął występować jako zawodowy pianista, w pierwszej połowie lat 30. Wtedy było modnym mieć go do fraka. A już krzykiem mody był zegarek z długą dewizką.

Na ogół ludzie kupowali złote zegarki, ale zaprzyjaźniony z mężem dyrygent Górzyński powiedział: „Władku, jesteś młodym chłopakiem. Nie wypada, żebyś miał złoty zegarek, kup sobie srebrny”. Posłuchał go i tak zrobił. Ten srebrny zegarek przetrwał z nim wszystkie jego straszne przygody. Podobnie jak wieczne pióro Mont Blanc. 

[…]

Kilka lat temu polsko-żydowski przedsiębiorca Zygmunt Rolat, pochodzący z Częstochowy, a mieszkający od wielu lat w Stanach Zjednoczonych, postanowił, wybudować obok Muzeum POLIN pomnik ku czci polskich Sprawiedliwych wśród Narodów Świata. Jednak grupa polskich badaczy Zagłady z tak zwanej szkoły samokrytycznej, z panią Barbarą Engelking i Janem Grabowskim na czele, bardzo mocno skrytykowała ten pomysł. Co pani o nim sądzi i co sądziłby o nim pani mąż?

Na pewno uważałby, że należy się pomnik wdzięczności wszystkim tym ludziom (a było ich bardzo wielu), którzy ryzykowali swoje życie, by ocalić innych. W tej chwili powstaje muzeum, które właśnie ma opowiadać między innymi o ludziach wspomagających Żydów w czasie wojny.

Jedno powstało w wiosce Markowa na Podkarpaciu, gdzie Niemcy zabili polską rodzinę Ulmów za ukrywanie Żydów.

Pomnik na pewno nie odda tego wszystkiego, co ci ludzie przeżyli i ile poświęcili, ale będzie godną formą upamiętnienia. To była tak wielka ofiara ze strony ludzi, którzy ratowali, że przecież odznaczenia nadane pośmiertnie nie mogą w pełni wynagrodzić tego, przez co przeszli.

Krytycy pomysłu postawienia pomnika twierdzą, że niestosowne jest, że pomnik ma powstać na Muranowie, na terenie byłego getta. Mówi się, że to powinno być miejsce pamięci o żydowskim cierpieniu, nie o polskim bohaterstwie.

To jest już takie szukanie dziury w całym. Oczywiście nie musi to być właśnie to miejsce, można znaleźć inne, w którym należycie uczci się cichych bohaterów. To byli odważni ludzie, którzy decydowali się na takie czyny w ekstremalnie trudnych warunkach. […]
 

Żona pianisty. Halina Szpilman w rozmowie z Filipem Mazurczakiem, wydawca: Mando, 2020
Dziękujemy wydawnictwu WAM za udostępnienie cytowanych fragmentów







Dziękujemy za przesłanie błędu