Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Piątek, 29 marca. Imieniny: Marka, Wiktoryny, Zenona
23/12/2020 - 17:25

Po prostu akceptowało się drugą stronę i przyzwyczaiło do pewnych rzeczy

Ostatnia rozmowa, której przed śmiercią udzieliła Halina Szpilman, pokazuje nie tylko prywatne życie jednego z najwybitniejszych polskich kompozytorów, ale także historię jego żony, wybitnej lekarki, zaangażowanej działaczki, kobiety walczącej o prawa człowieka.

Była pani w związku małżeńskim przez dokładnie pół wieku. W dzisiejszych czasach niektórym może się to wydawać niepojęte, zwłaszcza ludziom młodym. Jaka była recepta na tak udany związek?

Chociaż miałam prawie dwadzieścia lat mniej, to jednak mój mąż akceptował moje decyzje. Zwykle nie działał sam, tylko pytał mnie o zdanie. Decydowałam o wielu rzeczach. Poza tym akceptowałam jego życie. Zdawałam sobie z tego sprawę, że był bardzo zajęty. […]

Mąż ćwiczył codziennie od ósmej rano do jedenastej, bez względu na to, czy mieszkaliśmy w jednym pokoju, czy – jak później – w dwóch.
Po próbach wychodził do pracy, bo był zatrudniony na pół etatu. Pracował z wielkim oddaniem. Po południu wracał do domu. Po obiedzie, który trzeba było zorganizować, zwykle przychodzili jacyś goście albo była próba.
Ponieważ ja zajmowałam się medycyną, nie mieliśmy za dużo czasu na kłótnie. Po prostu akceptowało się drugą stronę i przyzwyczaiło do pewnych rzeczy. Zdarzały nam się spory, ale one nie były w sumie istotne, nie ważyły na codziennym życiu, nie prowadziły do tego, żebyśmy mogli myśleć o rozwodzie, o rozłączeniu się. […]

Żona pianisty. Halina Szpilman w rozmowie z Filipem Mazurczakiem, wydawca: Mando, 2020
Dziękujemy wydawnictwu WAM za udostępnienie cytowanych fragmentów







Dziękujemy za przesłanie błędu