Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Czwartek, 18 kwietnia. Imieniny: Apoloniusza, Bogusławy, Goœcisławy
26/10/2020 - 16:05

Niech to będzie prawda: bądźmy dla siebie braćmi i siostrami

Ojciec Ludwik Wiśniewski OP pokazuje, nieraz w mocnych słowach, jak kierować się na co dzień sumieniem i świadomie żyć Ewangelią. "Kiedy chrześcijanie nie spotykają się na wspólnej modlitwie, nie podają sobie rąk, nie rozmawiają ze sobą, nie uśmiechają się do siebie – kończy się żywy Kościół, a rodzi się jakiś nie do zniesienia koszmar."

Bracia i siostry

5 maja 2018 r.

Bardzo mi się podoba pewna chasydzka opowieść, autorstwa chyba Anthony’ego de Mello. Przytaczałem ją kilka razy na ambonie, bo uczy nas ona o czymś bardzo ważnym. Żydzi z pewnego miasteczka na wschodnich rubieżach Polski stanowili dużą gminę, ale nie mieli swojego rabina. Mieli za to bardzo dużo ważnych pytań. I oto miał przybyć do nich rabin.

Niecierpliwie go oczekiwali. Miało to być wyjątkowe wydarzenie, spędzili więc wiele czasu, przygotowując pytania, które chcieli zadać temu świętemu człowiekowi. Kiedy rabin w końcu przybył i spotkał się z nimi w ratuszu, natychmiast wyczuł atmosferę napięcia, ponieważ wszyscy czekali na odpowiedzi, których miał im udzielić. Na początku nic nie rzekł, po prostu spojrzał im w oczy i zanucił znaną wszystkim, natrętnie powracającą melodię. Wkrótce wszyscy zaczęli ją nucić. Rabin zaczął śpiewać i oni śpiewali wraz z nim. On kołysał się i tańczył, stąpając rytmicznie i uroczyście; zebrani poszli w jego ślady. Wkrótce tak bardzo zajął ich taniec, że przestało dla nich istnieć wszystko inne na ziemi.
Tak więc każdy z tłumu stał się całością, został uleczony z wewnętrznego rozproszenia, które zamyka nas na Prawdę. Minęła prawie godzina, zanim taniec zamarł. Już bez napięcia, które znikło bez śladu, wszyscy zasiedli w ciszy i spokoju, które wypełniały pomieszczenie. Wtedy rabin wymówił pierwsze słowa tego wieczoru i były to jego ostatnie słowa: „Wierzę, że w taki sposób odpowiedziałem na wszystkie wasze pytania”.

Oto czego nam potrzeba – wspólnego śpiewu, bliskości, wspólnej braterskiej zabawy. Nie tyle kazań, dyskusji, ile śpiewu i tańca! Dość często rozmawiam z małżonkami, którzy skarżą się, że nie mogą się w wielu sprawach porozumieć. Czasem mówię do mężczyzn: ty głupcze, tobie się wydaje, że potrafisz coś swojej żonie wytłumaczyć i do czegoś ją przekonać? Popatrz jej w oczy, weź ją za rękę, przytul, niech odczuje bicie twego serca, niech poczuje, że jesteś blisko. Zostawcie wygłaszanie sobie kazań.

Brakuje wam fizycznej bliskości. Przypomnijcie sobie, co was cieszyło, kiedy byliście zakochani. A teraz staliście się urzędnikami od załatwiania różnych spraw, a przecież macie być małżonkami! Miejcie czas dla siebie, a nie tylko dla swych dzieci. To dotyczy nie tylko małżonków, to ważne jest dla wszystkich. Kiedy w klasztorach nie ma wspólnej modlitwy, wspólnych obiadów i wspólnej rekreacji, na której dorośli przecież zakonnicy bawią się jak dzieci, kończy się życie klasztorne.

Kiedy chrześcijanie nie spotykają się na wspólnej modlitwie, nie podają sobie rąk, nie rozmawiają ze sobą, nie uśmiechają się do siebie – kończy się żywy Kościół, a rodzi się jakiś nie do zniesienia koszmar. W kościele kapłani zwracają się do nas: bracia i siostry. I niech to będzie prawda; bądźmy dla siebie braćmi i siostrami.


Ludwik Wiśniewski OP, "Czarne z białym. Zapiski niepokorne", wydawnictwo WAM
Dziękujemy Wydawnictwu WAM za udostępnienie cytowanych fragmentów







Dziękujemy za przesłanie błędu