Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Środa, 24 kwietnia. Imieniny: Bony, Horacji, Jerzego
05/05/2020 - 15:50

Nadzwyczajne cechy wybitnych postaci objawiają się od najmłodszego wieku

Nadzwyczajne cechy wybitnych postaci objawiają się od najmłodszego wieku. Świadczą o tym opowieści, przekazywane z ust do ust między poruszonymi zwolennikami czy wyznawcami. Jakim chłopcem był mały Jakubek, który później siłą charakteru i wschodnim ubiorem będzie zadziwiać i porywać wszystkich: w prowincjonalnej wsi, w Warszawie i na Jasnej Górze, na dworze samego cesarza?

To jest mały Mosze, obok niego Cifke, która niedługo umrze na koklusz, a to Jankiełe, Jakubek, i jego starszy brak Izaak. Mały Jankiełe nie może się powstrzymać, nagłym ruchem szturcha bączek, a ten zatacza się jak pijany i pada. Starszy brat odwraca się do niego z wściekłością, Cifke zaś zaczyna płakać. Na to wszystko zjawia się ojciec, Lejb Buchbinder, zły, że odrywają go od pracy, chwyta Jankiełe za ucho i prawie go za to ucho podnosi. Potem wymierza w niego wskazujący palec, sycząc przez zęby, że Jakub wreszcie dostanie za swoje, i na koniec zamyka go w komórce. Na chwilę zapada milczenie, a potem za drewnianymi drzwiami Jakub zaczyna krzyczeć i krzyczy tak długo, aż nie da się tego słuchać ani nic zrobić, więc Lejb, czerwony z gniewu, wyciąga małego z komórki i uderza go kilka razy w twarz, tak mocno, że dziecku puszcza krew z nosa. Dopiero wtedy ojciec zwalnia uścisk i pozwala chłopcu wybiec z domu.

Kiedy dziecko nie pojawia się na noc, zaczynają się poszukiwania. Najpierw szukają go kobiety, potem dołączają mężczyźni, a wkrótce cała rodzina i sąsiedzi chodzą po wsi i pytają, czy kto nie widział Jakuba. I schodzą aż do chrześcijańskich chałup i tam też pytają, ale nikt nie widział małego chłopca z rozkwaszonym nosem. A wieś nazywa się Korolówka. Z góry wygląda jak trójramienna gwiazda. (…) Matka chłopca, Rachel, osłabła z płaczu. Wiedziała, że tak to się kiedyś skończy, jeżeli mąż gwałtownik nie powstrzyma się od bicia Jakuba – że właśnie tak będzie.

– Jankiełe! – woła Rachel, a w jej głosie słychać histerię. – Dziecka nie ma, jakże to? Zabiłeś go! Własnego syna zabiłeś! – krzyczy do męża. Łapie się płotu i trzęsie nim, aż go wyrywa z ziemi. (…)

– W to dziecko wdał się demon, dybuk, wiele ich, jak się mieszka przy cmentarzu. Jeden musiał w niego wleźć – powtarza ojciec, też już przestraszony. – Ja mu pokażę, jak wróci – dodaje zaraz, żeby ukryć swój strach.

– Co on zrobił? – pyta brat Jehudy Lejba Buchbindera roztrzęsioną Rachelę.

– Co zrobił? Co zrobił? – przedrzeźnia go kobieta, zbierając siły do ostatecznego wybuchu. – A co on mógł zrobić? Przecież to dziecko!

O świcie już cała wieś jest na nogach.

– Żydom zginęło dziecko! U Żydiw propała dytyna! – zwołują się goje.

Biorą kije, pałki, widły i ruszają, jakby przeciwko jakiemuś wilkołackiemu wojsku, przeciw podziemnym koboldom porywaczom dzieci, przeciw cmentarnym diabłom. Ktoś wpada na pomysł, żeby iść w las, za wieś, tam jest Księża Góra, tam mógł uciec.

W południe kilku z poszukiwaczy stoi nad wejściem do jaskini – jest nieduże, wąskie, straszne; ma kształt babskiego przyrodzenia. Nikt nie chce się tam zapuszczać do środka – wsunięcie się tam byłoby jak wejście z powrotem do brzucha kobiety.

– Tam by nie wszedł – pocieszają się. W końcu jeden chłopak o wyblakłych oczach, mówią na niego Bereś, zbiera się na odwagę, za nim wchodzi jeszcze dwóch. Zrazu słychać ich głosy w środku, ale potem cichną, jakby pochłonęła ich ziemia. Po kwadransie pojawia się ten bladooki z dzieckiem na ręku. Dziecko ma szeroko otwarte, przerażone oczy i czkawkę od płaczu.

Cała trójramienna wieś opowiada sobie jeszcze o  tym wydarzeniu przez kilka dni, a grupa połączonych wspólnym celem wyrostków w wielkiej tajemnicy, do jakiej ma się skłonność w tym wieku, zaczyna eksploracją Jakubowej jaskini.

Olga Tokarczuk "Księgi Jakubowe", data premiery: październik 2014, Wydawnictwo Literackie
Wybór fragmentów i komentarz: MK







Dziękujemy za przesłanie błędu