Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Środa, 24 kwietnia. Imieniny: Bony, Horacji, Jerzego
01/06/2020 - 10:45

Każdy z nas musiał kiedyś przejść przez to piekło zwane młodością

"Robię mnóstwo notatek i upycham je w teczce, lub rozwieszam wokół stołu, na regałach i półkach. A potem po prostu piszę, co jest procesem długim, żmudnym i męczącym." - Małgorzata Musierowicz

(...). Cesia obdarzała Hajduka spojrzeniem ostrym i wyniosłym. Niech się nie gapi. Wstrętny facet. Patrzy taki i krytykuje w myślach każdą wadę Cesinej urody. Wszyscy oni są tacy. Lubią tylko ładne dziewczyny i zawsze patrzą przede wszystkim na nogi. „A sam wcale nie jesteś taki śliczniutki, kolego. Pryszcze masz i tyle.”

W tok Cesinowych mściwych rozmyślań wdarła się matematyczka, pani Pościkowa, otwierając energicznie drzwi i wkraczając do klasy. Była to rumiana, zaaferowana osoba o siwej czuprynie i rękach pełnych zeszytów do klasówek.

W klasie natychmiast zmienił się nastrój. Ustała wymiana spojrzeń i znikły wszelkie odmiany cichego flirtu. Nie było już nic ważniejszego od klasówki.

Minęło pół godziny i Cesia szczęśliwie dotarła do końca obliczeń. Tym razem udało się jej nie poprosić Pawełka o pomoc, z czego była szalenie dumna. Właśnie zaczynała w duchu chwalić samą siebie, kiedy skrzypnęły drzwi klasy i stanęła w nich Danka Filipiak. Celestyna spojrzała na nią z zachwytem. Danka wyglądała jak rusałka z jeziora Świteź - wysmukła, blada, z tajemniczymi zamglonymi oczami.

- A to co? - spytała pani Pościkowa ze zdziwieniem patrząc w stronę drzwi.
- Zaspałam - oświadczyła Danka. Jej długie, brązowe włosy były potargane, bluzka zapięta krzywo.
 - Co będzie z twoją klasówką?
- Nie napiszę.
- Dlaczego jesteś tak niedbale ubrana? - spytała pani Pościkowa ku oburzeniu Celestyny.

Danka milczała krnąbrnie patrząc w ziemię.

- Po lekcji zgłosisz się do wychowawcy - powiedziała zimno nauczycielka.
- Brak mi już cierpliwości, Filipiakówna. Masz katastrofalne oceny i ani śladu dobrej woli.

Danka w milczeniu siadła na swoim miejscu. Cesia właśnie rozważała możliwość sporządzenia ściągaczki dla spóźnionej świtezianki, kiedy Pawełek zaszeptał coś z boku. Odwróciła się - przesuwał w jej stronę karteczkę zwiniętą w rulonik.
- podaj Danusi...
- Nowacki! - powiedziała w tej samej chwili pani Pościkowa. Jej kole oko dostrzegło podejrzany ruch w drugiej ławce. Podeszła bliżej, wyciągając dłoń.

Pawełek zachował się zdumiewająco. Złapał rulonik i usiłował go zniszczyć z pośpiechem tak podejrzanym, jakby to był zwitek tajnej bibuły, a nie zwykła ściągaczka.
- Daj to, daj - powiedziała nauczycielka stanowczo i Pawełek, nagle obezwładniony, wypuścił z palców karteczkę.

(…)

Po dzwonku pani Pościkowa powiodła trójkę winowajców do pokoju nauczycielskiego. Cesia dotarła tam w całkiem niezłym nastroju. Dwója z klasówki rzecz nieprzyjemna, ale po pierwsze, dotąd miała z matematyki niezłe oceny, a po drugie, warto było! Danka patrzyła na Cesię z oddaniem i wdzięcznością. Pawełek stroił głupie miny za plecami pani Pościkowej. Za oknem ukazało się słońce.

Nauczycielka zniknęła w żółtych drzwiach pokoju nauczycielskiego. Winowajcy mieli poczekać na wychowawcę. Pawełek zaczął to oczekiwanie od uchylenia żółtych drzwi, dzięki czemu widzieli i słyszeli wszystko, co działo się wewnątrz.

Dmuchawiec, siwy, z potarganą grzywą i dobrotliwym spojrzeniem zza niemodnych okularów, połknął był właśnie aspirynę i teraz oglądał sobie gardło, stojąc przed lustrem. Pani Pościkowa podeszła, oparła się o umywalkę i półgłosem, zwięźle zreferowała zajście w klasie Ib.

- No, i co pan na to, kolego?
Dmuchawiec spojrzał na nią z rozpaczą spod zapoconych szkieł i bez słowa łyknął gorącej herbaty z termosu. Odkaszlnął i bezwładnie padł na krzesło. (…).

Wziął podany mu zwitek, nie czytając podarł i wrzucił do kosza na śmieci. Pani Pościkowa usiadła wzdychając z rezygnacją.
- Podarł pan dowód rzeczowy - stwierdziła bezsilnie.
 - Nie czytuję cudzych listów.
- To nie był list, tylko ściągaczka.
- List - rzekł z uporem Dmuchawiec. - List, jeśli wierzyć pani, miłosny. Czytanie czegoś takiego budzi we mnie odruchowy wstręt. W dodatku oni wciąż jeszcze robią okropne błędy ortograficzne.
 - No to co pan chce zrobić z tą sprawą?
- Zastanowię się - beztrosko odparł polonista, wycierając nos wielka chustką. - Bo dziś, szczerze mówiąc, najbardziej obchodzi mnie stan mego zdrowia.
- Pańska obojętność mnie przeraża! - powiedziała pani Pościkowa. - Kocham młodzież i nie mogę spokojnie patrzeć na te wszystkie historie.

(…)
- spojrzał na gniewną minę koleżanki i dodał czym prędzej: - Co do młodzieży, to ja tam jej nie kocham - zerknął ze skruchą. - Szczerze mówiąc, wielu z nich to nawet nie lubię, proszę pani. Ale w miarę sił - pospieszył z zapewnieniem - w miarę sił staram się być dla nich łagodny i wyrozumiały. Ostatecznie, każdy z nas musiał kiedyś przejść przez to piekło zwane młodością.


Małgorzata Musierowicz, „Szósta klepka”, wydawnictwo Akapit Press
„Szósta klepka” - pierwszy tom z cyklu Jeżycjada wydany w 1977 r.







Dziękujemy za przesłanie błędu