Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Piątek, 29 marca. Imieniny: Marka, Wiktoryny, Zenona
14/07/2020 - 16:05

Jest 15 lipca 1410 roku. Wszyscy są wściekli na długo przed rozpoczęciem bitwy

Bitwa pod Grunwaldem to dzisiaj legenda. Nasze największe zwycięstwo w dziejach rozpala wyobraźnię każdego Polaka. W 610. rocznicę bitwy historyk Jan Wróbel na nowo przedstawia konflikt Rzeczpospolitej z państwem krzyżackim. Odtwarza przebieg starcia, zagląda do średniowiecznych kronik i najnowszych prac badaczy. Zaskoczy cię, ile tajemnic kryje Grunwald. Nawet dziś.

Księciu udało się wyprowadzić z równowagi krzyżackiego posła – ten wykrzyknął, że Witold myśli chyba czwarty raz zdradzić zakon. Ledwo Markward dojechał do Malborka z raportem, dotarł list od wielkiego księcia: „Słowa wyrzeczone przez komtura bolą nas bardzo…”. Czyli – chcę być z wami. A tydzień później, w maju 1409 roku, wybuchło na Żmudzi antykrzyżackie powstanie, wspierane potajemnie przez Witolda i Jagiełłę! Powstanie, które stanowiło, jak wnioskujemy z rozwoju wydarzeń, pierwszy etap wielkiej wojny Polski i Litwy z zakonem krzyżackim 1409–1411. Ulryk von Jungingen uchodził za mniej skłonnego do kompromisu niż jego starszy brat i za bardziej porywczego (to opinia Konrada von Jungingena).

Trudno się dziwić, że oburzały go mętna polityka Jagiełły i polityczna dwulicowość Witolda. Osobistych i politycznych powodów, aby nowy wielki mistrz musiał się pokazać jako zdecydowany przywódca, zdolny i chętny, by zgiąć karki wiarołomnych Litwinów i ich polskich protektorów, zgromadziło się sporo. Zakon próbował jeszcze rokowań, zręcznie odwołał się do arbitrażu węgierskiego króla, Zygmunta Luksemburskiego – kiedy jednak ten wydał korzystne dla Krzyżaków postanowienie, Jagiełło je po prostu odrzucił. Dłużej nie było co się wahać. Wojna! 

A teraz na każde skinienie Ulryka pójdą na spotkanie śmierci lub karnie czekać będą na inne rozkazy najlepsi rycerze Europy. Jest 15 lipca 1410 roku. Wszyscy są naprawdę wściekli na długo przed rozpoczęciem bitwy. Przez kilka dni wielkie armie na przemian szukają się i unikają, prawie nie schodząc z koni, nawet nocą. Marzną w nocnym deszczu, męczą się w lipcowym słońcu, wykonując rozkazy, których, jak to na wojnie, nie rozumieją. Kiedy wreszcie stają ze sobą twarzą w twarz, wielkiego mistrza przez krótką chwilę dręczy pokusa, by wykorzystać przewagę. To on i jego wojska byli pierwsi, to on i jego wojska gotowi byli do ataku. Oczami zwiadowców Ulryk widzi nerwowe ruchy nadciągających polskich wojsk, dość gorączkowo rozwijających szyki bitewne pośród drzew. Dobra okazja do ataku…

Opinie dowództwa krzyżackiego okazują się podzielone. Atakować piękna rzecz, ale jeżeli Polacy są naprawdę bardziej gotowi, niż to się wydaje? Las i wzgórza utrudniają ocenę ruchów wojsk po polskiej stronie. A czy naszemu rycerstwu nie będę przeszkadzały drzewa, a koniom trudności nie przysporzy szarża na wzgórze? Von Jungingen decyduje się zaczekać na Polaków. Wielu rycerzy drażni ta decyzja, nawet ich konie chciałyby już mieć za sobą popis męstwa i odwagi.

Później to już król Jagiełło zwleka z rozpoczęciem bitwy. Silny wiatr i słońce osuszyły pole, na którym jedni mieli zdobyć chwałę, a inni znaleźć śmierć lub niewolę. Wojska krzyżackie już jednak na tym polu stoją, polskie i litewskie korzystają z cienia dawanego przez drzewa i zarośla oraz z łask ponawianych przez Jagiełłę mszy świętych.

Na rozkaz Ulryka von Jungingena, wielkiego mistrza, jego wojska cofają się nieco, aby zanęcić przeciwnika polem do szarży. Atakuj, człowieku!

Zakon krzyżacki i tysiące zgromadzonych przez niego rycerzy bronią drogi wiodącej ku stolicy kraju tysiącom Polaków i Litwinów, wspomaganych przez Tatarów i pułki ruskie. W tej części Europy jeszcze nigdy nie widziano tak licznego wojska. Nigdy też nie widziano, aby wielka armia tak bardzo zagrażała państwu zakonnemu – do tej pory bać to się mieli jego przeciwnicy.

Jan Wróbel, „Grunwald 1410”, wydawnictwo Znak Horyzont, lipiec 2020

Dziękujemy wydawnictwu Znak za udostępnienie wybranych fragmentów







Dziękujemy za przesłanie błędu