Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Wtorek, 23 kwietnia. Imieniny: Ilony, Jerzego, Wojciecha
16/04/2022 - 14:30

"A dobry Bóg zadbał już o świętego na następny, XX wiek."

Literacko sfabularyzowane wydarzenia z życia świętego przeplatają się z fragmentami jego korespondencji i pamiętników, co daje czytelnikowi niepowtarzalną okazję zrozumienia nieprzeciętnej osobowości św. Karola, jego wewnętrznej determinacji i drogi nawrócenia.

Niebo w tym burzliwym czasie wyraźnie troszczyło się o los Najstarszej Córy Kościoła, skoro w roku 1846 Matka Boża zstąpiła w Alpach na La Salette z orędziem wzywającym wiernych do modlitwy i nawrócenia, a już dwanaście lat później ponownie do Lourdes w Pirenejach, aby powierzyć zalęknionej dziewczynce tajemnicę o Niej samej, Niepokalanym Poczęciu.

A dobry Bóg zadbał już o świętego na następny, XX wiek. Tym razem wybrał na narzędzie do specjalnej misji, odwrotnie aniżeli w poprzednim stuleciu, mądrego w oczach świata, mocnego i szlachetnie urodzonego. A na dodatek, z boskim humorem, zgotował mu przyjście na świat, wydanie pierwszego krzyku, w Strasburgu przy placu de Broglie, w kamienicy, gdzie po raz pierwszy rozbrzmiała rewolucyjna Marsylianka.

Tak oto 15 września 1858 roku urodził się chłopiec, który w kościele Saint-Pierre-le-Jeune podczas chrztu otrzymał imię Karol. Jego rodzice, Franciszek Edward de Foucauld i Elżbieta de Morlet, pochodzili ze sławetnych arystokratycznych rodów. (…)

Kiedy Karolek miał trzy latka, dołączyła doń siostrzyczka. Trzy lata później umarła im mama. Płakali. Po pięciu miesiącach odszedł na zawsze ich ziemski ojciec. Nie płakali. Prawie go nie znali. Nigdy nie bawił się z nimi, nie opowiadał bajek. Po prostu pewnego dnia nie zasiadł przy stole ze wszystkimi do śniadania. Znikł. Gdzie był? (…)

Dwójkę sierot przygarnął w Strasburgu dziadek, emerytowany pułkownik, Gabriel de Morlet, który jednak, gdy Niemcy po zwycięskiej wojnie zajęli to miasto, przeniósł się do Nancy. Był troskliwy i bardzo pobłażliwy dla swego ukochanego wnuka, niezwykle utalentowanego, patentowego lenia. (...)

W Paryżu, gdzie zamieszkał w jezuickim internacie, poczuł po raz pierwszy stanowczą rękę wychowawcy. I co drugi dzień słał błagalne listy, liczące nieraz po czterdzieści stron, do dziadka, aby go stamtąd, jakże godnego litości, zabrał. Ostatecznie, dyrektor tejże placówki wyrzucił go za lenistwo i brak karności. Rozkapryszony szesnastoletni Karolek cel swój osiągnął.


Marek Przepiórka, Św.  Karol De Foucauld, Saharyjski pustelnik, wydawnictwo eSPe







Dziękujemy za przesłanie błędu