Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Piątek, 29 marca. Imieniny: Marka, Wiktoryny, Zenona
20/03/2020 - 10:05

Dobra książka: Antologia polskiego reportażu XX wieku pod redakcją M. Szczygła

Antologia to hołd złożony polskiej szkole reportażu, zbiór prezentujący jej najlepszych twórców, tych najsławniejszych i tych niesłusznie zapomnianych, a wspólnie tworzących reporterską historię XX wieku. Na dwa tomy zebrane przez Mariusza Szczygła składa się sto najciekawszych, najlepszych i najgłośniejszych polskich reportaży opublikowanych pomiędzy 1901 a 2000 rokiem.

Fragment reportażu Janusza Roszki pt. Nikifor maluje dom, 1966 r.

(...).
- Artysta nie je chleba, tylko bułki – powiada Nikifor.
I je tylko bułki. Artysta nie chodzi do domu, tylko jeździ. Tylko jeździ! Artysta. Celebruje to słowo, kocha się w nim, korzysta z luksusów z radością dziecka. (…). Artysta musi mieć swój dom pośrodku Krynicy, na deptaku.
Jest więc dom z dachem, z werandą na froncie, niepiękny, masywny i zupełnie przeciętny. Takie domy budowali zamożni gospodarze w zamożnych wsiach. Weranda przeszklona małymi szybkami.
- Kto tu będzie mieszkał?
- Artysta!

Dla zadokumentowania maluje napis: „Nejitor, Artysta, Matejko”. W trzech rzędach, jeden pod drugim, na froncie werandy. „Nejitor” – zawsze tak pisze swoje imię. Nigdy normalnie, jak wszyscy.
- Ale ten dom – tłumaczę zwykły. Powinien być taki, żeby z daleka każdy powiedział: tu mieszka Nikifor.
Myślałem o jakichś charakterystycznych dla niego dzindzibołkach, może o cebulkach cerkiewnych na szczycie, może o dachu takim śmiesznym jak we Florynce, o oknach jakichś dziwnych.
Jako architekt był jednak Nikifor śmiertelnie poważny. Nie dał się zbić z tropu. Narysował taki dom, o jakim naprawdę marzył. Od dzieciństwa, bo nigdy żadnego domu nie miał.
- Ile będzie pokoi? – pyta Malarz.
- Osiem! – powiada artysta Nikifor, pełen godności.
- Czy artysta musi mieszkać aż w ośmiu pokojach?
Milczenie się przeciąga. Nikifor dorysował na dachu pięć wielkich obrazków, które z dala mają sygnalizować, że to dom artysty. Potem kręci się niespokojnie. Uznaje, że tak jest źle.
- Trzeba wymazać gumką! – podpowiadam.
I okazuje się, że Nikifor nigdy w życiu nie używał gumki. Po prostu w rysunkach się nie myli.
- Osiem pokoi. Letnikom wynajmować! – wypala nareszcie artysta.
Jest w tym coś z dziecinnej chytrości. Nie trzeba mu zarabiać na letnikach. Ale takimi powiedzonkami chce zasłużyć sobie na opinię, że jest taki sam jak inni w Krynicy: wszyscy tu zarabiają na letnikach. Może wtedy, gdy będzie wynajmował letnikom, uznają go za jednego spośród swoich?!
Jaki był godny i radosny, kiedy autem przyjechaliśmy do cerkiewki w Brunarach, gdy proboszcz zaprosił go na plebanię i poczęstował winem. Biedny był ten proboszcz, ręce miał uwalane w ziemi, bo w polu pracował, nie było w nim nic z pasibrzucha i Nikifora podejmował z radością winem jak wielkiego malarza. Nikifor to wyczuł. Nigdy nie był tak przyjmowany na plebaniach, co najwyżej wystawiano mu na dwór miskę z jedzeniem. Teraz rozmawia z księdzem jak równy z równym. Pewnie za sprawą tych zastępów tysięcy świętych aniołów, których namalował! Rysuje z pamięci cerkiewkę w Brunarach i pięknym zamaszystym gestem wręcza księdzu. Otwiera jeszcze swoją ramkę i pokazuje obrazki świątków. Mówi księdzu, żeby sobie wybrał jeden.
- Nie miała drobnych na ofiara. A popu trzeba dać ofiara! – wyjaśnił na koniec.
 

"100/XX Antologia polskiego reportażu XX wieku", tom 2 1966-2000 pod redakcją Mariusza Szczygła, wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2014







Dziękujemy za przesłanie błędu