Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Piątek, 19 kwietnia. Imieniny: Alfa, Leonii, Tytusa
22/07/2020 - 15:40

Botoks. Krótka historia pewnej trucizny

W najnowszej książce Janusza Leona Wiśniewskiego znalazły się nie tylko chwytające za serce opowiadania, ale również rozważania, w których autor precyzyjnie i frapująco pisze na przykład o dziedziczności inteligencji, narcyzmie, biochemii miłości, historii botoksu, medytacji czy pandemii samotności.

Botoks. Krótka historia pewnej trucizny

Pod koniec XIX wieku, w 1894 roku pewien pracowity belgijski bakteriolog Emile Pierre van Ermenghen, uczeń noblisty Roberta Kocha, odkrył i nazwał beztlenową bakterię Clostridium botulinum odpowiedzialną za tworzenie bardzo niebezpiecznej toksyny, prowadzącej do zatruć u ludzi spożywających nieodpowiednio konserwowaną żywność, głównie kiełbasę. Musiało minąć pięćdziesiąt lat, zanim amerykański mikrobiolog Edward Schantz z hodowli bakterii wyizolował toksynę botulinową. Swoje prace Schantz prowadził jednak nie w celach medycznych, a… militarnych. Jad kiełbasiany to niezwykle silna trucizna. Jeden jej gram może zabić setki tysięcy ludzi. Nic więc dziwnego, że natychmiast zainteresowali się nim wojskowi. W latach czterdziestych XX wieku prace nad wykorzystaniem go jako broni biologicznej były prowadzone równolegle w Niemczech, USA oraz w Związku Radzieckim. (…).

Dopiero w połowie lat siedemdziesiątych XX wieku zrozumiano oraz opisano molekularny mechanizm toksycznego działania jadu kiełbasianego. Okazało się, że działanie toksyny botulinowej polega na zahamowaniu wydzielania pewnego neuroprzekaźnika (acetylocholiny) w obrębie połączeń nerwowo-mięśniowych, czego natychmiastowym rezultatem jest rozkurcz i rozluźnienie mięśni, a więc ich relaksacja. W 1973 roku amerykański lekarz Alan B. Scott zaczął stosować botulinę w leczeniu zeza, porażeń nerwów twarzy oraz… przy nietrzymaniu moczu.

W 1987 roku kanadyjska okulistka z Vancouver Jean Carruthers przez zupełny przypadek odkryła, że efektem ubocznym leczenia skurczu powiek było znaczne zredukowanie zmarszczek wokół oczu pacjenta. Tak więc to nie kobieta, a mężczyzna jako pierwszy „zrobił sobie botoks”.

I tak od jadu z kiełbasy poprzez potencjalną broń biologiczną masowego rażenia pewna trucizna trafiła do gabinetów i klinik kosmetycznych na całym świecie. W Polsce pojawiła się jako preparat stosowany w medycynie estetycznej w 1996 roku.

(…). Początkowo ograniczone do wąskiej grupy show-biznesu rozprzestrzeniło się tak masowo, że obecnie dla niektórych kobiet wstrzyknięcie sobie botoksu jest tak samo oczywistą koniecznością jak zrobienie sobie manicure, a na dodatek zajmuje o wiele mniej czasu. W samych tylko Niemczech w 2016 roku wykonano ponad pięć milionów (rejestrowanych) zabiegów kosmetycznych obejmujących iniekcję botoksu, co stanowi około 40 procent wszystkich zabiegów razem wziętych. Pomimo to stosowanie botoksu i w ogóle cały trend w medycynie zwany anti-ageing ciągle budzi liczne kontrowersje. Ortodoksyjne przeciwniczki botoksu & Co zarzucają kobietom, które botoks stosują, przede wszystkim chorobliwą próżność oraz zaburzoną osobowość. Doktor Ada Borkehagen, psychoterapeutka i psycholożka medycyny z uniwersytetu w Lipsku od lat zajmująca się tą tematyką, nie zgadza się z takimi twierdzeniami. Spośród losowo wybranych 145 ankietowanych kobiet, które poddały się zabiegom obejmującym wstrzykiwanie botoksu, żadna nie przejawiała cech wskazujących na zachowania narcystyczne lub zaburzenia osobowości. Borkehagen w wywiadach porównuje usuwanie lub wygładzanie zmarszczek za pomocą botoksu do farbowania włosów. Na początku pierwsze objawy siwizny zupełnie nie przeszkadzają, później następuje moment, kiedy kobieta decyduje się na ich farbowanie, aby po pewnym czasie zauważyć, że cała ta procedura jest dla niej zbyt czasochłonna, wtedy przestaje je farbować i akceptuje swoją siwiznę.

(…). Nawet jeśli kobiety przez długie stulecia walczyły o pozycję, wykorzystując wygląd zewnętrzny, a dzisiaj mają do tego inne możliwości, wcale nie znaczy, że wygląd przestał się liczyć. Nawet najbardziej sfeminizowani mężczyźni preferują atrakcyjniejsze kobiety — podkreśla Borkehagen. Skutkiem tego jest przesuwanie starzejących się kobiet do grupy „przezroczystych”. Można się z tym godzić. Ale można, także dzięki rozsądnie stosowanej kosmetyce estetycznej, nie rezygnować ze swojej atrakcyjności…

Janusz L. Wiśniewski, "Nazwijmy to miłość", Wydawnictwo Literackie 2020







Dziękujemy za przesłanie błędu