Wojna o pociąg z Krynicy i Muszyny, w stronę Nowego Sącza z dwoma milionami w tle
Nic nie wyszło z nadziei mieszkańców i władz Muszyny na korektę grudniowego rozkładu jazdy. Popołudniowego pociągu, o który zabiegali, nie będzie. Odpowiedzialny za transport w Małopolsce Leszek Zegzda argumentuje, że wydłużenie linii o pięć przystanków byłoby zbyt kosztowne, bo oferta Przewozów Regionalnych opiewała na 2 miliony złotych, a frekwencja na trasie jest marna.
Ta informacja oburzyła Andrzeja Cebulę z Obywatelskiego Komitetu Połączeń Kolejowych na Sądecczyźnie, który w liście otwartym do Leszka Zegzdy twierdzi, że 2 miliony złotych powinny oddać Koleje Małopolskie, którą to kwotę, jak dowodzi, umorzył spółce zarząd województwa.
- Kwota ponad 2 mln złotych nadwyżki powstała w latach 2014 -2015, więc dlaczego decyzja i umorzeniu była rozpatrywana dopiero 4 lipca 2017 roku i to po dokonanej kontroli w Urzędzie Marszałkowskim przez Najwyższą Izbę Kontroli? - pyta Cebula. - Jeśli faktycznie Koleje Małopolskie poniosły zwiększone wydatki jako operator kolejowy, jak to ujęto w objaśnieniu uchwały, to pytamy, dlaczego zgodnie z przepisami prawa Koleje Małopolskie nie wystąpiły do organizatora przewozów pasażerskich kolejowych, czyli Urzędu Marszałkowskiego w Krakowie o rekompensatę za poniesione większe wydatki?
Co na to Leszek Zegzda?
- Pan Cebula nadawałby się na ministra sprawiedliwości, prokuratora i prezesa Najwyższej Izby Kontroli, bo on już wszystko wie. Mam dla niego propozycję. Niech złoży zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa do odpowiednich organów.
Zdaniem Zegzdy zarzuty ze strony Obywatelskiego Komitetu Połączeń Kolejowych są absurdalne.
- Pan Cebula do końca nie wie o czym mówi. Wszystko było zgodne z prawem. Tyle tylko, że panu Cebuli wszystko się pomyliło. Najwyższa Izba Kontroli w ogóle się tą sprawą nie zajmowała. Sprawa dotyczy nadwyżki, którą wypracowały Koleje Małopolskie w ciągu roku. Spółka zwróciły się do zarządu województwa z wnioskiem, żeby im ten zysk zostawić ze względu na większe koszty spowodowane między innymi zwiększeniem zatrudnienia, konduktorów i maszynistów. Po prostu wyraziliśmy na to zgodę. To są pieniądze inwestowane w rozwój firmy. Gdyby doszło do nieprawidłowości w umorzeniu, byłby wokół tego wielki szum.
Czytaj też Awantura o pociągi na Sądecczyźnie. Czy to kręcenie politycznych lodów na kolei?
W toczącej się wojnie o pociągi z Krynicy i Muszyny w stronę Nowego Sącza Leszek Zegzda zarzuca Komitetowi brak obiektywizmu.
- Co to za komitet społeczny, jeśli należą do niego kolejarze, pracownicy kolei regionalnych. Pytanie, w czyim działają interesie - mówił w rozmowie z Sądeczaninem.
- Komitet uzyskał mandat ponad 6 tysięcy obywateli Sądecczyzny. Listy z podpisami złożono w Urzędzie Marszałkowskim w Krakowie - odpowiada w liście otwartym na te zarzuty Andrzej Cebula. - Żaden z członków Komitetu nie pobiera wynagrodzenia i nie uzyskuje jakichkolwiek apanaży. Działamy wyłącznie dla dobra mieszkańców i nigdy nie kwestionowaliśmy prawa mieszkańców do kolejowej komunikacji regionalnej.
W przeciwieństwie do radnego Leszka Zegzdy Komitet zdaje sobie sprawę, z tego że dobra komunikacja zbiorowa to klucz do rozwoju i dobrobytu tych i przyszłych pokoleń Sądecczyzny - dodaje Cebula. - Komitet apeluje też o więcej empatii dla mieszkańców Sądecczyzny i Doliny Popradu, a przynajmniej nieszkodzenie przez radnego Zegzdę, jeżeli nie potrafi zadbać o interesy naszej lokalnej społeczności.
Kompromis proponowało Stowarzyszenie Miłośników Kolei. Zdaniem jego członków na dobry początek, wystarczyłoby przedłużenie jednego kursu w godzinach popołudniowych. Wtedy pociąg osobowy ruszałby nie z Piwnicznej-Zdroju, ale z Krynicy. Wtedy skorzystaliby z tego kursu również mieszkańcy gminy Muszyna i turyści.
[email protected] fot. archiwum