Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Czwartek, 27 czerwca. Imieniny: Cypriana, Emanueli, Władysława
21/02/2013 - 07:20

Sprzątaczka na stażu: naganne praktyki sądeckich firm

Nowosądeckie firmy zbyt często traktują stażystów jak darmową siłę roboczą lub oferują staże na stanowisku np. sprzątaczki. Tymczasem pośredniaki rozliczane są z tego ilu bezrobotnych po szkoleniu dostaje pracę na stałe. - Takie postępowanie grozi tym, że spadnie nam efektywność i nie będziemy mogli aplikować o kolejne środki na staże – ostrzega pracodawców Sądecki Urząd Pracy.
SUP otrzymał w tym roku o 3 miliony złotych więcej na staże, szkolenia, wyposażenie stanowisk pracy i zakładanie firm przez bezrobotnych. W ramach staży planuje zaktywizować w Nowym Sączu około 400 bezrobotnych. Cieszą się one ogromnym powodzeniem, zarówno ze strony pracodawców, jak i bezrobotnych. - Jesteśmy wręcz zasypani wnioskami o staże - potwierdza Stanisława Skwarło, dyrektor SUP.

Programy stażowe oferowane przez pośredniaki miały być lekiem na bezrobocie i wsparciem dla absolwentów, którym brak zawodowego doświadczenia. Tymczasem zbyt często pracodawcy widzą w nich jedynie sposób na opłacanego z publicznych pieniędzy pracownika. Nic więc dziwnego, że od lat staże są najczęściej stosowanym przez urzędy pracy instrumentem aktywizacji. W Polsce do instytucji państwowych i firm prywatnych w ciągu roku trafia w taki sposób nawet ponad 100 000 bezrobotnych. Niestety, po zakończeniu stażu zbyt często zdarza się tak, że niewielu z nich ma szanse na etat w tej samej firmie.

„Pracowałem u takiego, co założył działalność i wykorzystywał na czarno i obiecywał, że da umowę jak weźmie refundację, bo chciał kupić sobie auto”, „ Nic się nie nauczyłem, miałem się doszkalać z obsługi klienta, a kazano mi przez pół roku sprzątać na magazynie”, „Po prostu fikcja, strata czasu dla osób bez pracy” – to tylko część z komentarzy umieszczonych w ostatnich miesiącach na naszym portalu pod informacjami dotyczącymi sądeckiego rynku pracy. Są i opinie pracodawców: „po pierwsze pracownik po pół roku jeszcze nic nie umie, po drugie jak ktoś szukał kogoś do pracy to wie , że 90 procent stażystów nie nadaje się nawet do prostych czynności, bo myślą o tym gdzie tu się schować na te parę godzin, a nie o pracy”.

Pracodawcy często zapominają też, że staże nie mogą być kierowane do osób, które mają już doświadczenie zawodowe. Zgodnie z ustawą jest to nabywanie praktycznych umiejętności w miejscu pracy, pod nadzorem pracodawcy.
- Mamy potem mnóstwo telefonów, mnóstwo interwencji, bo część wniosków nie spełnia ustawowych kryteriów. Nie skierujemy ludzi do prac prostych typu: sprzątanie, robotnik gospodarczy i tak dalej. Stażyści nie są tanią siłą roboczą. Mamy wnioski ze zdublowanymi ofertami stażu po raz kolejny dla tych samych osób. Przecież jeśli stażysta na stoisku sprzedażowym przepracuje te pół roku to już czegoś się nauczył. Wiem, że problemem dla pracodawców są koszty pracy, ale tak nie można – przypomina dyrektor Skwarło.

Naganne praktyki sądeckich przedsiębiorców uderzają też w pośredniaki. Ministerstwo Pracy narzuciło im dodatkowo, że realizowany program stażów musi mieć określoną tzw. efektywność zatrudnieniową i kosztową, czyli procent osób, które znalazły zatrudnienie w stosunku do wszystkich biorących udział w programie aktywizacji zawodowej. - Jeżeli po upływie stażu osoby te nie znajdują zatrudnienia to koszty stażu wzrastają i w efekcie nie możemy potem już aplikować o kolejne środki – tłumaczy dyrektorka SUP.

Jeśli pracodawcy będą w ewidentny sposób przesadzać z wykorzystywaniem staży do zaoszczędzenia wydatków na pensje w firmie mogą zostać „ukarani”. Pracodawca, który nagminnie korzysta, że staży i po kilku miesiącach sięga po następnych bezrobotnych trafia na „czarną listę” i Urząd Pracy może zawiesić z nim współpracę na pewien okres i nie wysyłać tam bezrobotnych a nawet definitywnie zrezygnować z korzystania z ofert takich firm.


BOS
Fot: BOS, arch.
 






Dziękujemy za przesłanie błędu