Postawią w Beskidach nową wieżę widokową na szczycie góry z mroczną tajemnicą
Z powodu złego stanu technicznego ta największa w Beskidzie Wyspowym atrakcja jest zamknięta na cztery spusty. Turyści, nie mogą wchodzić na drewnianą wieżę na Mogielicy, bo to po prostu niebezpieczne. Tak jest od półtora roku. Po tym, jak zapadła decyzja, że stara konstrukcja zostanie rozebrana i w jej miejsce stanie nowa, są wreszcie konkrety.
Gmina Dobra, która inwestycję ma realizować, właśnie poinformowała, że są już wyniki przetargu, który w sumie był ogłaszany cztery razy. Jak można wyczytać z informacji opublikowanych na stronie gminy, o kontrakt ubiegały się cztery firmy. Koszt najdroższej oferty to blisko 1,6 mln złotych. Ta najtańsza, proponowana przez spółkę z Rudy Śląskiej, opiewa na nieco ponad 921 tys. złotych. Z powodu niedopełnienia formalności związanych z dokumentacją, została jednak odrzucona. Ostatecznie przetarg wygrała inna firma ze Śląska, Z Chorzowa, która nową wieżę na Mogielicy ma postawić za blisko 935 tys. złotych.
Czytaj też I posypały się terminy. Zawirowania wokół budowy łącznika sądeckich obwodnic
Nowy punkt widokowy ma mieć ponad dwadzieścia metrów. Zostanie posadowiony na betonowym fundamencie i będzie mieć metalową konstrukcję z dachem i tarasem.
Jaka jest historia wieży na Mogielicy? Nieco mroczna. Szczyt nazywany jest przez miejscową ludność Kopą, a nazwą Mogielica określa się cały masyw. - Niegdyś wywożono tu ciała obwiesiów, samobójców, topielców i wszystkich tych, którzy zeszli z tego świata w nienormalny sposób – mówił w rozmowie z „Sądeczaninem” Czesław Szynalik inicjator akcji Odkryj Beskid Wyspowy
- W okolicznych wsiach czyli Jurkowie, Chyszówkach, czy Wilczycach, utarło się bowiem przekonanie, że ziemia na cmentarzu miejscowym „nie przyjmie” ciał, które odeszły z ziemskiego padołu bez ostatnich sakramentów – opowiada Szynalik.
Czytaj też To początek nowej telenoweli o „sądeczance”? Drogę chcą budować… na raty
Są też i inne ludowe przekazy, które mówią, że Mogielica była niegdyś żoną wielkoluda Łopienia, a pod jej szczytem znajduje się potężny głaz, na którym zbójcy rachowali swe pieniądze. Zbójeckie skarby po dziś dzień leżą ponoć schowane w podziemnych pieczarach w rejonie Marszałkowej Studni i na polanie Skalne pod Jasieniem.
- Miejscowi gazdowie nazywają również szczyt Zapowiednicą, co jest związane z faktem, że bezpośrednio przed burzami i gradobiciami nad jej wierzchołkiem zbierają się ciemne chmury, zwiastujące rychłe wyładowania atmosferyczne. Mieszkańcy Słopnic określenie „Zapowiednica” odnoszą z kolei do długiego grzbietu, ciągnącego się w stronę Cichonia – wyjaśniał Czesław Szynalik.(ja[email protected]) fot. odkryjbeskidwyspowy.pl, jm